Incentive musi być zaskoczeniem
Artykuł sponsorowany

Incentive musi być zaskoczeniem

Dodano: 
Małgorzata Gulińska, właścicielka Margot Travel
Małgorzata Gulińska, właścicielka Margot Travel Źródło: Materiały prasowe / Margot Travel
– Niespodzianki na takich wyjazdach być muszą – o trendach i sposobach przygotowywania wyjazdów typu incentive opowiada Małgorzata Gulińska, właścicielka Margot Travel, która tego typu imprezy dla firm organizuje już 30 lat.

W ciągu zaledwie sześciu ostatnich lat widać prawie podwojenie wyjazdów incentive, które zamawiają firmy dla swoich pracowników i klientów. Skąd, pani zdaniem, bierze się rosnąca popularność tego typu podróży?

Tak, to prawda, wynika to z najnowszych danych Stowarzyszenia Organizatorów Incentive Travel, którego jesteśmy członkiem. Firmy zamawiają tego typu podróże, bo widzą, że przynoszą one realne zyski. Takie wyjazdy – jeśli są dobrze poprowadzone – świetnie budują relacje z kontrahentami i wśród pracowników. I później te relacje przekładają się na wyniki sprzedażowe. Wyjazdy incentive mają być efektywnym narzędziem wspierającym sprzedaż.

Żeby to w ten sposób działało, wyjazd musi być dobrze zorganizowany. Co to tak naprawdę znaczy?

Bezpieczeństwo wyboru kierunku. Omijamy rejony z zagrożeniem wojną, chorobami, a gdy zdarza się coś nieprzewidzianego, zmieniamy daty i kierunki – tak było w czasie ptasiej grypy oraz pandemii.

Kluczem jest także uszycie oferty na miarę. Dopasowanie programu do uczestników i ich potrzeb. Na końcu ważny jest też oczywiście sprawdzony zespół i dbałość o szczegóły – od komunikacji i brandingu po technologię. Szkolimy niezmiennie naszych pilotów, wobec których stawiamy dużo wyższe wymagania, niż dzieje się to w przypadku turystyki indywidualnej. Muszą być wielozadaniowi i bardzo przewidujący, z dużą klasą, bo takich mamy gości.

Jakie wspomnienia najlepiej procentują?

Głównie te, których nie da się kupić nigdzie indziej. Miejsce musi być unikalne, czyli takie, do którego nie pojedziemy sami, np. z rodziną, i gdzie ciężko byłoby samemu zorganizować taki wyjazd. Nie chodzi tu nawet o kierunek. Chodzi o unikalność doświadczeń na miejscu. Nasze wyjazdy wyróżnia to, że zawsze robimy niespodzianki, nawiązując do danego miejsca.

Przelot helikopterami nad Wielkim Kanionem w Stanach, a potem jeszcze przesiadamy się w samolot, którym lecimy nad piękne jezioro Powell. Tak, by uczestnicy w ogóle nie spodziewali się tej gradacji zdarzeń. Nocujemy na Kostaryce w hotelu pod wulkanem Arenal, gdzie w ciepłych źródłach można popijać drinki z widokiem na wulkan. Na Alasce zdobywamy lodowiec i podajemy whisky z lodem. Uwielbiamy też lokalne przygody, ostatnio na Bali wśród pól różowych uczyliśmy się gotować i spotkaliśmy szamana. Wybieramy restauracje z gwiazdką Michelin, ale także pikniki na pustyni.

W Kambodży po zwiedzaniu Angkor Wat organizowaliśmy kolację na terenie wynajętej na wyłączność świątyni – odbyły się tam regionalne występy.

To prawda, że w dobie ciągłego dbania o dobrostan, większość wyjazdów zawiera dziś elementy wellbeing?

U nas tak – mamy na wyjazdach jogę, medytację, warsztaty oddychania czy relaksacji. Uwielbiamy organizować ćwiczenia, podczas których uczestnicy uczą się czegoś nowego.

Elastyczność jest tu chyba bardzo ważna.

Sednem dobrej organizacji jest być dobrze przygotowanym na różne scenariusze i natychmiastowe rozwiązywanie sytuacji kryzysowych. Gdy któregoś razu lot z indonezyjskiej wyspy Komodo na Bali był opóźniony o kilka godzin, zorganizowaliśmy imprezę dla 70 osób w restauracji włoskiej o zachodzie słońca. To zbudowało ich pozytywne wspomnienia. A było to możliwe dzięki wcześniejszemu dokładnemu rozpoznaniu planowanej lokalizacji.

Wykupujecie dla klientów bardzo wysokie ubezpieczenia. Czemu?

Kupujemy najdroższą polisę ubezpieczeniową, jaka jest na rynku – na 2 mln zł – bo dbamy o to, aby inwestycja klienta była w pełni chroniona. Zawsze coś może się wydarzyć, a koszty leczenia za granicą są bardzo wysokie. Chodzi o pełne bezpieczeństwo naszych klientów i możliwość realizacji niesamowitych atrakcji ze spokojną głową.

Wasze wyjazdy to w dużej mierze egzotyczne kierunki. Jednocześnie ostatnio firmom bardzo zależy na tym, aby budować swoje autorskie polityki ESG. Czy wyjazd może być elementem realizacji takich działań?

W Margot Travel wierzymy, że podróże mogą zostawiać dobry ślad i zawsze analizujemy, jak nasz wyjazd może realnie wpłynąć na pomoc w danym miejscu. Dlatego stawiamy na rozwiązania eko i współpracę z lokalnymi partnerami w Afryce i Azji, a w działania włączamy też naszych klientów. Razem odmalowaliśmy szkołę w Kenii, a w Meksyku zorganizowaliśmy i sfinansowaliśmy wycieczkę dla dzieciaków.

Co jest najważniejsze przy tego typu wyjazdach?

Autentyczność, doświadczanie unikalnych przeżyć i bezpieczeństwo finansowe naszych partnerów. Ta inwestycja musi się firmie kupującej taki wyjazd zwrócić. Można to osiągnąć, współpracując z organizatorem, który wykorzysta zasoby świata dla rozwoju biznesu swoich klientów.

Artykuł został opublikowany w 43/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.