Włochy są znane z tego, że młodzi, a właściwie nawet nie młodzi, bardzo późno opuszczają rodzinne gniazda. W grupie 30-40-latków mieszkanie z rodzicami, a nawet bycie na ich utrzymaniu, jest powszechne.
Wielkie powroty
Tymczasem w Polsce – z powodu COVID-19, ale dalece nie tylko z tego powodu – wielu młodych wróciło do rodziców.
Ostatnie lata sprzyjały usamodzielnianiu się dorosłych Polaków – wynika z szacunków HRE Investments. Jest pewne, że przez skutki epidemii rok 2020 nie będzie już tak dobry. Rozwiązaniem mogłoby być rządowe wsparcie dla młodych chcących zaciągnąć kredyt mieszkaniowy.
Dobra sytuacja na rynku pracy, relatywnie tani kredyt czy rządowe programy – to wszystko powodowało, że przez ostatnie 4 lata z domu rodzinnego wyprowadziło się prawie 1,3 mln dorosłych Polaków (w wieku 25-34).
Konsekwentnie począwszy od 2016 roku usamodzielniało się po 270-360 tysięcy osób z omawianej grupy wiekowej – wynika z szacunków opartych o dane Eurostatu i GUS-u. Rok 2019 był pod tym względem jednym z najlepszych w ostatnich latach, bo ten symboliczny krok w dorosłość wykonało aż 350 tysięcy rodaków w wieku od 25 do 34 lat.
Trochę lepiej było tylko w 2017 roku, kiedy około 362 tysiące młodych zdecydowało się na założenie samodzielnego gospodarstwa domowego. Przypomnijmy, że wtedy mieliśmy do czynienia z dużym optymizmem Polaków, czemu sprzyjały szybko rosnące wynagrodzenia, PKB i konsumpcja napędzana programem 500+.
Frank zmienił poglądy młodych Polaków
Najgorzej w ostatnich latach było natomiast w 2015 roku. Wtedy nie osiągnęliśmy nawet wyniku na poziomie 200 tysięcy młodych przeprowadzających się do samodzielnego „M”. Dlaczego był to aż tak słaby rok? Powodów mogło być sporo, ale w kontrze do roku 2017 możemy powiedzieć o tym, że optymizm Polaków był jeszcze znacznie niższy, gospodarka słabiej się rozwijała, a sytuacja na rynku pracy dopiero się poprawiała. Na ten wynik w przynajmniej niewielkim stopniu mogły też wpłynąć zawirowania związane z notowaniami franka szwajcarskiego. Przypomnijmy, że to na samym początku 2015 roku bank centralny Szwajcarii przestał bronić kursu franka wobec euro. W efekcie kurs franka wobec złotego wystrzelił z poziomu 3,5 złotych za franka do momentalnie nawet 5 złotych. Konsekwencją były skokowe wzrosty rat kredytów zaciągniętych w helweckiej walucie. I choć wtedy banki niemal nie sprzedawały nowych kredytów walutowych, to problemy frankowiczów były szeroko nagłaśniane i mogły stanowić przestrogę dla osób chcących zadłużyć się na zakup mieszkania.
W domu najlepiej, tylko w czyim?
Teraz znów temat jest bardzo ważny, bo w Polsce wciąż z rodzicami mieszkają prawie 2,4 mln osób ze wspomnianej grupy wiekowej. To prawie 44 proc. obywateli w wieku 25-34 lat. Odsetek ten jest jednym z najgorszych wyników w Europie. Problem od lat jest niezmiennie palący. Mówimy o osobach, które są już w wieku sugerującym zakończenie nauki, rozpoczęcie pracy zawodowej czy zakładanie rodziny. Powód jest prozaiczny. Młodym Polakom po prostu trudno jest się usamodzielnić. Winne są przede wszystkim ceny mieszkań. Są one wysokie, bo mieszkań wciąż jest za mało. Ten brak to obecnie co najmniej 2 mln lokali – wynika z szacunków HRE Think Tank.
Bieżący rok nie będzie tak dobry
Niestety w 2020 roku trudno liczyć na to, że dorośli Polacy będą równie powszechnie podejmować decyzję o opuszczeniu rodzinnego gniazda co w latach 2016-19. Powód jest prozaiczny – epidemia pogorszyła sytuację na rynku pracy i doprowadziła do zakręcenia kurków z kredytami. Szczególnie dotyka to osób kupujących pierwsze mieszanie. Pamiętajmy, że młodzi często pracują na tzw. umowach śmieciowych lub na samozatrudnieniu, a na te źródła dochodu banki patrzą dziś szczególnie nieprzychylnym okiem. Rozwiązaniem może być więc najem, ale ten jest co do zasady rozwiązaniem droższym niż zakup na własność.
Czytaj też:
Czy druga fala COVID-19 spowoduje obniżenie cen mieszkań?Czytaj też:
Inwestycje dla początkujących. W co inwestować: akcje, obligacje, lokaty?