W periodyku czytamy, że są w Polsce miasta, gdzie nie da się kupić mieszkania dwupokojowego, ponieważ wszystkie dostępne zostały wyprzedane. Takim miastem jest na przykład Gdańsk. Według ekspertów zajmujących się nieruchomościami taka sytuacja jest niepokojąca i niedobra dla rynku. Przewidują oni, że istnieje ryzyko powstania bańki spekulacyjnej, a ta może z hukiem pęknąć, wywołując rynkowy chaos.
Ogromny popyt i ogromna podaż
Jak wynika z analizy danych mieszkaniowych, mamy w tej chwili do czynienia zarówno z ogromnym popytem na mieszkania, jak i ogromną podażą. Deweloperzy budują wszędzie i dużo, w kolejnych miesiącach bite są nowe rekordy, a pandemia nie przerwała w niczym prac. Chociaż deweloperzy walczą z czasem, to i tak nie nadążają z popytem, na co wskazują analizy „Rzeczpospolitej”. Wg gazety w I kwartale 2021 roku 17 deweloperskich spółek z GPW sprzedało 7,3 tys. mieszkań, czyli 19 proc. więcej niż przed rokiem.
Bańka będzie, czy nie. Zdania są podzielone
Jak mówi w „Rz” Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments: – Wszystko wskazuje na to, że chętnych na mieszkania jest tak dużo, że deweloperzy podnoszą ceny.
Zarówno on, jak i Adam Glapiński, szef NBP przekonują, że bańka spekulacyjna nam nie grozi, a rynek nieruchomości ma się dobrze i nie ulegnie załamaniu. Przeciwnego zdania są jednak inni eksperci od nieruchomości, którzy twierdzą, że fundusze inwestycyjne od dawna wykupują mieszkania hurtowo, wprost od deweloperów. To sprawia, że popyt rośnie, a podaż się nie zwiększa wystarczająco. Co za tym idzie, powoduje to wzrost cen nieruchomości. Na ryzyko zwiększenia się bańki spekulacyjnej mogą mieć wpływ także rządowe plany dotyczące mieszkalnictwa i wsparcia dla młodych rodzin. One dodatkowo zwiększą popyt na własne lokum. Przewidywania co do przyszłości są więc niejednoznaczne. Część ekspertów uważa, że wszystko jest pod kontrolą, inni, że bańka spekulacyjna wzrośnie i pęknie ok. 2025 roku.
Czytaj też:
Pandemia nie zatrzymała podwyżek cen mieszkań. A jaki będzie 2021 rok?