Wybory parlamentarne 2023 za nami. Wszystko wskazuje na to, że mimo wygranej Prawo i Sprawiedliwość nie zdoła tym razem stworzyć rządu, a władzę obejmie Koalicja Obywatelska wraz z Trzecią Drogą i Nową Lewicą. Według ekspertów powołanie nowego rządu może nastąpić w grudniu. Ekipa rządząca (prawdopodobnie z Donaldem Tuskiem na czele) będzie działać w kohabitacji z prezydentem Andrzejem Dudą. Wielu zastanawia się jak układać będą się relacje nowego rządu z Radą Polityki Pieniężnej (RPP), a zwłaszcza z jej przewodniczącym, a zarazem prezesem Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adamem Glapińskim. O prognozy w tej kwestii zwróciliśmy się do prof. Mariana Nogi, członka RPP w latach 2004-2010.
– Trzeba podkreślić, że Narodowy Bank Polski i Rada Polityki Pieniężnej muszą być niezależne. Zapisane jest to w traktacie z Maastricht, gdzie podkreślono, że żadne osoby trzecie nie mogą wpływać na decyzje, a nawet na analizy banku centralnego – tłumaczy prof. Noga.
RPP będzie teraz podwyższać stopy procentowe?
Nie brakowało opinii, że ogłoszone przed wyborami dwukrotne obniżki stóp procentowych były swoistym prezentem wyborczym RPP dla obecnej ekipy rządzącej. Czy teraz należy spodziewać się podwyżek stóp?
– Nie stawiałbym tak tej sprawy. Dlaczego? Ponieważ nie ma w tej chwili przestrzeni do obniżek stóp procentowych. W styczniu-lutym inflacja może zmienić kierunek i znów będzie rosnąć, nie jest zatem wykluczone, że Rada będzie musiała stopy podwyższyć i to niezależnie od tego, kto będzie rządził. Najważniejsze jest sprowadzenie inflacji do celu 2,5 proc. – mówi Wprost.pl były członek RPP.
Przykładem niezbyt dobrych relacji rządu z RPP jest okres rządów koalicji SLD-UP-PSL z premierem Leszkiem Millerem na czele, gdy szefem banku centralnego był prof. Leszek Balcerowicz. Pojawiały się wtedy nawet pomysły ograniczenia kompetencji Rady.
– Nie było mnie wtedy jeszcze w RPP, ale oczywiście pamiętam tamten spór. Dotyczył on tak naprawdę inflacji. Premier Leszek Miller uważał, że wysoka inflacja nie jest oczywiście zbyt dobra, ale nie była to dla niego rzecz najważniejsza. Balcerowicz odwrotnie (śmiech). Ówczesny prezes NBP uważał, że najważniejsza rzecz to niska inflacja, trzeba ją trzymać pod kontrolą – mówi prof. Noga.
Nasz rozmówca, który „przeżył" w RPP czterech premierów podkreśla, że za jego czasów przynajmniej raz w roku dochodziło do spotkań gremium z aktualnym szefem rządu (w siedzibie NBP bądź w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów)
– Za moich czasów tylko jeden premier nie spotkał się z Radą. Był to Jarosław Kaczyński. Bardzo miło za to wspominam spotkanie z Kazimierzem Marcinkiewiczem, pierwszym premierem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, który zaprosił nas do Sali Świetlikowej w Kancelarii Premiera (obecnie Sala im. Tadeusz Mazowieckiego – red.) – wspomina prof. Noga.
Nie wszystkie spotkania z Marcinkiewiczem były jednak sympatyczne.
– Art. 24 ustawy o NBP mówi o tym, że reżim kursowy (obowiązujący w danym kraju sposób ustalania kursu walutowego – red.) ustala Rada Ministrów w porozumieniu z RPP. Gdy napisaliśmy w komunikacie, że Polska powinna przystąpić do strefy euro as soon as posible, to gdy poszliśmy z tym do premiera Marcinkiewicza, to powiedział, że nie życzy sobie byśmy łamali konstytucję – opowiada były członek RPP.
– Ten reżim kursowy tak naprawdę sprowadza do określenia terminu przystąpienia Polski do strefy euro. Może to być np. 2033 rok, czyli dopiero za 10 lat. Obecny prezes NBP tłumaczy tymczasem, że nie możemy wejść do euro, bo znajdziemy się pod butem Berlin – dodaje.
Prof. Noga o spotkaniach z Tuskiem
Były członek RPP najmilej wspomina spotkania z premierem Donaldem Tuskiem, któremu zdarzało się spotykać z Radą nawet dwa razy w roku.
– To były świetne spotkania. Przyznam, że nawet kiedyś postawił mi obiad. Jeszcze mu się nie zrewanżowałem (śmiech) – opowiada prof. Noga.
Czytaj też:
Prof. Noga dla Wprost.pl: Nie widzę przestrzeni do obniżki stóp procentowychCzytaj też:
Członek RPP o relacjach z rządem. „Nie ma przestrzeni"