Zwolnili ją tuż przed emeryturą. Nie znała tego przepisu, teraz nie ma za co żyć

Zwolnili ją tuż przed emeryturą. Nie znała tego przepisu, teraz nie ma za co żyć

Smutek
Smutek Źródło: Pexels / Karolina Grabowska
Pani Ewa, położna z Krosna, po 35 latach pracy została zwolniona na trzy lata przed emeryturą. Dyrektor szpitala wykorzystał przepis Kodeksu Pracy, który pozwala na zwolnienie z powodu długotrwałej choroby.

To historia wywołuje burzę emocji i budzi wątpliwości dotyczące etyki zawodowej w miejscu pracy, ale jednocześnie przypomina o tym, jak poważne konsekwencje mogą wynikać z nieznajomości przepisów prawa (w tym przypadku – prawa pracy). Położna z Podkarpackiego Szpitala Wojewódzkiego, została zwolniona po 35 latach ciężkiej pracy, i to na niedługo przed przejściem na planowaną emeryturę. Jak to tego doszło?

Zwolnienie tuż przed powrotem do pracy

Wszystko zaczęło się od kontuzji kolana, której pani Ewa doznała w sierpniu 2023 roku. Musiała przejść na zwolnienie lekarskie, które najpierw trwało trzy miesiące, a później było regularnie przedłużane. W grudniu przeszła poważną operację, podczas której wszczepiono jej staw kolanowy. Po zabiegu ponownie dostała zwolnienie lekarskie, a następnie przeszła na zasiłek rehabilitacyjny.

Pani Ewa, oddana swojej pracy na oddziale ginekologii i położnictwa, została zaskoczona decyzją szpitala. „Do pracy miałam wrócić 3 sierpnia. Półtora miesiąca wcześniej dostałam pismo o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia. To był szok, nie spodziewałam się tego. Zostaję z niczym" – relacjonuje zrozpaczona położna w rozmowie z dziennikarką „Wyborczej”.

Gazeta zwraca uwagę na fakt, że kierownictwo szpitala wykorzystało mało znany przepis Kodeksu Pracy, który pozostawił położną bez żadnego zabezpieczenia.

Dyrektor szpitala odpowiada

Dyrektor szpitala wyjaśnia, że decyzja o zwolnieniu była oparta na art. 53 Kodeksu Pracy. "Pracownik ma nie tylko prawa, ale również obowiązki względem zakładu pracy. Brak jakiejkolwiek komunikacji ze strony pani Ewy zmusił mnie do podjęcia decyzji o jej zwolnieniu" – stwierdza. Tłumaczy również, że w czasie nieobecności położnej zatrudniono osobę na jej zastępstwo, co miało kluczowe znaczenie dla pracy zespołu i dobra pacjentów.

Artykuł 53 § 1 Kodeksu Pracy umożliwia pracodawcom zwolnienie pracownika bez wypowiedzenia w przypadku długotrwałej choroby. Przepis ten określa, że pracownicy zatrudnieni ponad sześć miesięcy są chronieni przez cały okres pobierania wynagrodzenia chorobowego oraz zasiłku chorobowego, a także przez pierwsze trzy miesiące otrzymywania świadczenia rehabilitacyjnego. Dotyczy to również pracowników, którzy doznali wypadku przy pracy lub cierpią na chorobę zawodową, niezależnie od ich stażu pracy.

Pani Ewa była na sześciomiesięcznym zasiłku rehabilitacyjnym, co zgodnie z przepisami dało dyrektorowi prawo do rozwiązania umowy. „Niestety kodeks pracy daje pracodawcy taką możliwość. Związek nie może w tej sprawie interweniować, bo przepisy są po stronie pracodawcy” – potwierdza Ewelina Machnica, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położonych Region Podkarpacie.

Zawiódł brak komunikacji?

Dyrektor szpitala podkreśla, że decydującym czynnikiem był brak sygnału od pani Ewy o chęci powrotu do pracy. Twierdzi, że osoba, której długo nie ma w pracy, musi sama zasygnalizować chęć powrotu, a w tym przypadku takiego sygnału nie było.

Pani Ewa przyznaje natomiast, że nie miała pojęcia o konsekwencjach długotrwałego zasiłku rehabilitacyjnego. "Nikt mnie nie informował, że mogę zostać zwolniona. Gdybym wiedziała, że tak się to skończy, to nie zgodziłabym się na półroczny zasiłek. Może przyszłabym do pracy o dwóch kulach?” – pyta retorycznie. Zawiedziona brakiem wsparcia i informacji, czuje się zdradzona przez system.

– Odbiorę ostatni zasiłek rehabilitacyjny, ekwiwalent za 33 dni urlopu i po 3 sierpnia nie mam z czego żyć. Pytałam w izbach pielęgniarskich o pracę. Niestety, pracy nie ma. Szukałam, pytałam m.in. w domu opieki, ale takiego pracownika jak ja nikt nie chce zatrudnić. Brakuje mi trzy lata do emerytury. Dla pracodawcy taki pracownik jest "śmierdzący”.

Pomimo trudnej sytuacji, położna nie traci nadziei. Po zakończeniu zasiłku rehabilitacyjnego zamierza zgłosić się do dyrektora i oddziałowej z dokumentem potwierdzającym jej gotowość do pracy. "Jestem gotowa do pracy. Może dyrektor zmieni decyzję" – wyraża nadzieję.

Walka o przetrwanie

Jeśli dyrektor nie zmieni decyzji, pani Ewa planuje odwołać się do sądu. "Naprawdę nie wiem, za co będę żyć. Mimo tylu lat pracy mój zasiłek przedemerytalny będzie niewielki" – mówi zmartwiona położna. Jej determinacja, by walczyć o swoje prawa, jest ogromna, ale przyszłość rysuje się w ciemnych barwach.

Pani Ewa zdecydowała się podzielić swoją historią, aby ostrzec innych pracowników. "Myślę, że wiele osób o tym nie wie. Opowiadam o tym, co mnie spotkało, ku przestrodze dla innych" – mówi.

Czytaj też:
Nie czekaj na list z ZUS. Tę informację trzeba sprawdzić online