Frankowicze tracą ochotę na rozmowy o ugodach. Wiedzą, że wkrótce mogą wygrać znacznie więcej

Frankowicze tracą ochotę na rozmowy o ugodach. Wiedzą, że wkrótce mogą wygrać znacznie więcej

Frank szwajcarski
Frank szwajcarski Źródło:Pixabay
Jak wynika z najnowszego badania, co ósmy frankowicz niebędący w sporze sądowym zainicjował ostatnio kontakt ze swoim bankiem w sprawie zaproponowania mu ugody. Natomiast z blisko 14 proc. do ponad 21 proc. rdr. wzrosła grupa respondentów, z którymi bank z własnej inicjatywy skontaktował się w celu zawarcia ugody. Frankowicze czekają jednak przede wszystkim na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE i mają podstawy, by sądzić, że będzie dla nich korzystne.

Frankowiczów, którzy chcą polubownie załatwić sprawę, głównie interesuje przewalutowanie po uzgodnionym kursie lub unieważnienie umowy ze wzajemnym rozliczeniem.

Zainteresowanie ugodami

W ciągu 6 miesięcy poprzedzających sondaż, 12,4 proc. respondentów z własnej inicjatywy skontaktowało się ze swoim bankiem w sprawie zaproponowania mu ugody. Natomiast 71,7 proc. nie podejmowało takich działań. Rok wcześniej tak deklarowało odpowiednio 15,1 proc. i 81 proc. Badanie jest prowadzone cyklicznie od trzech lat przez platformę analityczno-badawczą UCE RESEARCH. Najnowsza edycja została zrealizowana na przełomie IV kwartału 2022 roku i I kwartału 2023 roku. Wówczas odpowiedzi udzieliło blisko 740 osób niebędących w sporze sądowym z bankiem i mających tzw. kredyt frankowe w jednym z jedenastu banków w Polsce.

– Widać mniejsze zainteresowanie ugodami z bankami. Zapewne jest to spowodowane coraz większą świadomością kredytobiorców w zakresie ich sytuacji prawnej. Drugą przyczyną są wysokie stopy procentowe, które wpływają na koszt ugody. Banki proponują bowiem przewalutowanie kredytu frankowego na złotowy z oprocentowaniem opartym o WIBOR, zwykle 3M. Całkowity koszt ugody, z uwzględnieniem jej kilkuletniej spłaty w złotym z wysokim oprocentowaniem, powoduje, że takie rozwiązanie nie jest korzystne dla frankowicza. Ponadto banki nadal często nie uwzględniają w zawieranych porozumieniach dokonanych już spłat – komentuje mec. Adrian Goska z Kancelarii SubiGo.

21,1 proc. respondentów wskazuje, że w ciągu sześciu miesięcy poprzedzających badanie skontaktował się z nimi przedstawiciel banku w sprawie ewentualnego zaproponowania warunków ugody (rok wcześniej – 13,8 proc.). 61,6 proc. ankietowanych stwierdza, że takiego kontaktu w ogóle nie było (poprzednio – 81,7 proc.). Natomiast 17,3 proc. nie pamięta, czy taka inicjatywa była podejmowana przez kredytodawcę (wcześniej – 4,5 proc.).

– Wzrost aktywności banków w kontakcie z frankowiczami w celu zawarcia ugody jest wynikiem korzystnych wyroków, jakie są wydawane na rzecz konsumentów. Szacuje się, że obecnie banki w „sporach frankowych” przegrywają w ok. 90 proc. przypadków. Opłacenie kosztów sądowych i obsługi prawnej oraz zasądzonych do zapłaty kwot po niekorzystnym dla kredytodawcy wyroku powoduje, że częściej dąży on do zawarcia porozumienia. Zawarcie ugody z frankowiczem jest bardzo korzystne dla banku – zaznacza adwokat Marta Michałowska z Kancelarii MBM Legal.

Słabsza chęć do rozmów

Z badania wiemy też, czy obecnie frankowicze są skłonni do rozmów z bankiem na temat ugody. 22,7 proc. respondentów odpowiada twierdząco (poprzednio – 25,4 proc.), a 48 proc. – przecząco (49,9 proc.).

Frankowicze, którzy są skłonni rozmawiać na temat ugody, wskazują, jakie warunki są dla nich akceptowalne. Na szczycie listy znajduje się przewalutowanie po uzgodnionym kursie – 34,1 proc. (poprzednio – 10,3 proc.). Dalej widzimy unieważnienie umowy ze wzajemnym rozliczeniem – 29,4 proc. (wcześniej – 39,4 proc.) oraz przewalutowanie po obecnym kursie średnim NBP – 18,8 proc. (2,4 proc.). Z kolei przewalutowanie po kursie średnim NBP z dnia wypłaty wybrałoby 10,6 proc. respondentów (we wcześniejszym badaniu – 37 proc.).

– Stanowisko frankowiczów w sprawie warunków ugód jest silnie uzależnione od aktualnego kursu franka, stopy WIBOR oraz wysokości stóp procentowych. Jeszcze na początku ub.r. przewalutowanie kredytu wydawało się być kuszącą opcją dla frankowiczów. Dziś kurs franka szwajcarskiego jest bardzo wysoki i nie można też liczyć na jakikolwiek spadek. Obecnie przewalutowanie kredytu, biorąc pod uwagę wysoką inflację oraz niepewność co do dalszego jej wzrostu, nie jest korzystne. Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że nie sposób przewidzieć, czy szybciej wzrośnie kurs CHF czy też inflacja w Polsce – analizuje mec. Michałowska.

Jak podsumowuje Arkadiusz Szcześniak, sytuacja każdego kredytobiorcy jest inna ze względu na różne warunki kredytu. Zdaniem eksperta, niepokojąca jest informacja o osobach, które zgodziłyby się na przeliczenie po aktualnym kursie NBP. Ta forma rozliczenia z bankiem jest możliwa praktycznie od początku trwania umowy. Przyjęcie takiej „ugody” jest de facto realizacją całej straty na tym kredycie w jednym z najgorszych momentów.

Frankowicze mają zielone światło, by pozwać instytucje państwowe

Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że powództwo grupowe frankowiczów przeciwko różnym instytucjom państwowym zostało dopuszczone przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. Kredytobiorcy będą starali się udowodnić, że organy nadzorcze miały świadomość „toksyczności” kredytów frankowych, ale nie zrobiły niczego, by chronić klientów.

Stroną pozwaną jest Urząd Komisji Nadzoru Finansowego i Skarb Państwa reprezentowany przez szereg państwowych instytucji nieposiadających osobowości prawnej, które działają w ramach swoich zadań w imieniu i na rzecz Skarbu Państwa. Chodzi o prezesa Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Wojewodę Mazowieckiego.

Powodowie będą starali się wykazać, że co najmniej od 2002 r. organy państwowe były świadome wysokiego ryzyka związanego ze sprzedażą kredytów w obcej walucie. Kredytobiorcy twierdzą, że tych ryzyk nie znali, a kredyty walutowe masowo sprzedawane były jako produkty bezpiecznie i atrakcyjne. Inny zarzut dotyczy tego, że instytucje państwowe, w tym nadzór finansowy, nie chroniły klienta albo tylko pozorowały ochronę i nie wywiązywały się ze swoich ustawowych obowiązków.

Opinia Rzecznika Generalnego TSUE dała frankowiczom nadzieję na wysokie rekompensaty

Ponadto kredytobiorcy czekają na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i mają nadzieję, że będzie zbieżne z lutową opinią Rzecznika Generalnego TSUE, która jest bardzo korzystna dla zadłużonych, ale rodzi poważne niebezpieczeństwo dla banków. Biorą pod uwagę, że w razie korzystnego dla klientów rozstrzygnięcia, będą oni mogli domagać się wysokich rekompensat za łamanie, przez wiele lat, prawa przez banki.

Czytaj też:
Widać mniejsze zainteresowanie sporami frankowymi. Opinia Rzecznika może to zmienić

Opinia Rzecznika nie jest wiążącym prawem, lecz wskazówką interpretacyjną dla sądów. Można się spodziewać, że TSUE powtórzy w swoim wyroku, który spodziewany jest w najbliższych tygodniach, wnioski wysnute przez Rzecznika. Jeśli ta się stanie, to banki, które udzielały kredytów frankowych, czeka trzęsienie ziemi, bo klienci będą mogli wysunąć roszczenia finansowe za nadużycia, których dopuściły się instytucje finansowe.

Aby nie dopuścić do sytuacji, które mogą się okazać niebezpieczne dla płynności finansowej banków, w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego już od jakiegoś czasu trwają prace nad założeniami do ustawy frankowej, która ma rozstrzygnąć spory kredytobiorców z bankami. Nie poinformowano jeszcze o konkretnych jej założeniach, ale dziennikarz Business Insider dowiedział się, co może ona zawierać.

Czytaj też:
Kredytobiorca nie chce czekać na wyrok TSUE. Pierwszy taki pozew przeciwko bankowi
Czytaj też:
Kolejne zwycięstwo frankowiczów w TSUE. Wypowiedział się nt. praw kredytobiorców

Opracowała:
Źródło: Wprost / Monday News