Wtorkowy poranek przynosi kontynuację wczorajszej przeceny złotego do głównych walut. O godzinie 10:02 kurs EUR/PLN rósł o 1,7 gr do 4,5115 zł, po wczorajszym wzroście o 3,7 gr i testował poziomy nieoglądane od końca maja. Dolar drożał o 2,7 gr do 3,8460 zł, po skoku o 5,7 gr w poniedziałek. Za franka trzeba było zapłacić 4,1940 zł, czyli o 1,9 gr więcej niż wczoraj, gdy podrożał on o 4,4 gr.
Złoty osłabiony. Nie on jeden
Złoty w tym osłabieniu nie jest osamotniony. Na wartości tracą również inne waluty regionu. Inwestorzy wyprzedają je w ślad za osłabieniem euro do dolara, ale również w obawie przed powrotem lockdownów. I jedynie obserwowana na europejskich giełdach lekka poprawa nastrojów pozwala mieć nadzieję, że dzisiejsza przecena nie będzie tak silna jak wczorajsza.
Sytuacja na wykresach polskich par walutowych nie pozostawia wątpliwości, że złoty będzie dalej tracił na wartości. Kurs EUR/PLN po wybiciu się powyżej lipcowego szczytu na 4,4955 zł, ma otwartą drogę do 4,57 zł.
Powrót dolara powyżej 3,80 zł otworzył amerykańskiej walucie drogę do 3,90 zł. I to jest scenariusz minimum. Przyjmując bowiem, że kurs EUR/USD wybije się dołem z dwumiesięcznej konsolidacji i cofnie do 1,15, to już niebawem za dolara możemy płacić nawet i 4 zł.
Pierwszym celem dla CHF/PLN są okolice powyżej 4,22 zł. Kolejny opór znajduję się natomiast na 4,30 zł.
Marcin Kiepasanalityk Tickmill
Czytaj też:
W 2021 budżety w firmach będą mniejsze. Ale na technologię pójdzie więcej