Minister Finansów został zapytany w programie „Money. To się Liczy” o to, kiedy możemy się spodziewać znaczącego wyhamowania inflacji. W jego ocenie podwyższona inflacja zostanie z nami przez kilka kolejnych lat, choć będzie ona niższa niż obecnie. – Mieliśmy kontrolę MFW i w raporcie znajdzie się informacja, że obniżenie inflacji potrwa kilka lat, ale to problem, który dotyczy także innych krajów – powiedział.
„Nikt z nas naprawdę nie wie, kiedy inflacja zacznie rosnąć czy spadać”
Źródeł inflacji upatruje w tym, że rząd wyłożył duże pieniądze na ratowanie gospodarki po wybuchu pandemii. Nie bez znaczenia są też drożejące na całym świecie surowce, np. gaz. Podejście Kościńskiego jest tu zbieżne z opinią szefa NBP Adama Glapińskiego, który przyczyn inflacji upatruje właściwie wyłącznie w czynnikach zewnętrznych.
– Nikt z nas naprawdę nie wie, kiedy inflacja zacznie rosnąć czy spadać. Częściowo zależy to od czynników zewnętrznych, czyli cen energii, a częściowo od czynników wewnętrznych, krajowych, które są pochodnymi wzrostu cen energii. Pamiętajmy również, że duży czynnik inflacji to aspekt emocjonalny. Jak wszyscy będziemy myśleli, że inflacja będzie mocno szła do góry, to ona się napędzi. Jeśli będziemy spokojnie patrzyli, że będzie miała swój szczyt w drugim lub trzecim kwartale, to tak się stanie – powiedział Kościński.
Dodał, że „czynnik ludzki jest bardzo ważny” i „potrzebujemy spokoju”.
Szef NBP o szczycie inflacji
Narodowy Bank Polski prognozuje, że inflacja w kolejnych miesiącach będzie rosła i osiągnie szczyt w styczniu. Przez cały 2022 r. wzrost cen będzie się utrzymywał powyżej celu inflacyjnego NBP – przyznał prezes Adam Glapiński.
– Inflacja ma to do siebie, że jest wyższa w krajach, które uniknęły głębszej recesji i rozwijają się najszybciej. Kraje, które najlepiej przeciwstawiły się kryzysowi pandemicznemu, w tym Polska, która ze średnich krajów najlepiej zastosowała politykę antykryzysową i wyszła z najmniejszymi stratami z kryzysu pandemicznego, te koszty ma wyższe – mówił prezes banku centralnego na początku listopada.
Czytaj też:
Najwyższa inflacja w XXI wieku. Tak źle nie było od dawna