Obawy, że środki zaostrzające politykę pieniężną wdrażane przez banki centralne na całym świecie mogą znacząco spowolnić gospodarkę, ponownie wpłynęły wczoraj na rynki finansowe. Mówiąc dokładniej, rosną obawy, że gospodarka USA może popaść w recesję w wyniku agresywnych podwyżek stóp procentowych ze strony amerykańskiego banku centralnego.
Szef Rezerwy Federalnej podgrzał sytuację
Wczorajsze komentarze prezesa Fed Jerome'a Powella nie do końca przyczyniły się do uspokojenia sytuacji. Podczas przesłuchania przed Senatem na pytanie o ryzyko recesji w USA, Powell odpowiedział, że Fed nie chce tego, ale jest to z pewnością możliwy skutek zacieśnienia polityki monetarnej. Wspomniał również, że gospodarka amerykańska jest dobrze przygotowana na zacieśnienie polityki pieniężnej. Przysłowiowe „miękkie lądowanie” będzie jednak trudne do osiągnięcia.
Podczas wystąpienia dolar nie zdołał się umocnić. Wręcz przeciwnie, względem euro zaczął ponownie tracić, a główna para walutowa zahaczyła o poziom 1,06. Dolar otrzymał w ostatnim czasie od Fed argumenty do aprecjacji. Po podwyżce nastąpiło zjawisko „sprzedaży faktów” i na ten moment brak paliwa do dalszego ruchu umacniającego.
Euro zyskuje na zamieszaniu
Z drugiej strony wspólna waluta nie zyskuje jakoś znacznie. Owszem, EBC zasygnalizował podwyżkę stóp procentowych w lipcu, a w ciągu roku prawdopodobnie dojdzie do kolejnych zmian. Nawet wzrost o 50 pb wydaje się obecnie dość prawdopodobny. Jednak w ogólnym rozrachunku inne banki centralne kradną uwagę EBC, gdyż już dawno podjęły działania. Polityka europejskiej instytucji jest nadal mocno ekspansywna a jastrzębi zwrot, który nastąpił w maju, w niewielki stopniu wpłynął na wzrostowy ruch na EUR/USD.
Wydaje się na ten moment, że główna para walutowa skazana jest w tym momencie na szeroki ruch boczny, przynajmniej w średnim terminie. Kluczowymi poziomami są obecnie o od góry 1,0780 a od dołu 1,0360.
Czytaj też:
Rynki reagują na światowy dzień podwyżek stóp procentowych