Ceny ofertowe nie są wyższe niż pod koniec 2021 r., za to zmieniły się warunki udzielania kredytów. Bardziej rygorystyczne sposoby obliczania zdolności kredytowej (Rekomendacja S) i bardzo drogie kredyty, które są zasługą jedenastu kolejnych podwyżek stóp procentowych, sprawiły, że większość Polaków może zapomnieć o posiłkowaniu się przy zakupie kredytem bankowym.
W II kwartale 2022 udzielono 38 398 kredytów mieszkaniowych, czyli o 43,70 proc. mniej niż w ubiegłym roku. Wartość nowo udzielonych kredytów hipotecznych wyniosła 13,536 mld zł, co oznacza spadek o 3 396 mln zł, czyli 20,06 proc. w odniesieniu do I kwartału bieżącego roku i 38,85 proc. do analogicznego okresu w 2021 roku – wynika z danych Związku Banków Polskich. Z kolei według GUS w sierpniu deweloperzy rozpoczęli budowę zaledwie 5,2 tys. mieszkań, o 63 proc. mniej niż przed rokiem.
System naczyń połączonych
W trudnej sytuacji są klienci, którzy muszą mieszkać w wynajmowanych lokalach lub w domach rodzinnych, z których chcieliby wyjechać, ale nie mają dokąd, a także deweloperzy, którzy nie mają chętnych na mieszkania i musza zawieszać planowane budowy. Ci drudzy ostrzegają, że zmniejszenie liczby sprzedawanych mieszkań pociągnie za sobą cały szereg niepożądanych na rynku skutków: zagrożone będą tysiące miejsc pracy w wykończeniówce i zakładach produkujących meble, artykuły wyposażenia, sprzęt agd. Po co komu lodówka, skoro nie ma mieszkania, gdzie znajdzie zlecenia glazurnik, gdy w jego mieście powiatowym liczba oddawanych do użytku mieszkań spadnie o połowę?
Nic dziwnego, że świadomi piętrzących się kłopotów Polacy chcą zobaczyć zmiany. W najnowszym, wrześniowym badaniu kluczowych trendów wśród konsumentów GfK, który opisuje „Rzeczpospolita”, 72 proc. Polaków wyraziło przekonanie, że ceny nieruchomości osiągnęły poziom niedostępny dla większości. Dodatkowo, 56 proc. badanych uważa, że państwo powinno uregulować kwestie wzrostu cen nieruchomości – i ta grupa rośnie. 60 proc. Polaków nadal uważa, że zakup nieruchomości opłaca się bardziej niż najem.
Jak państwo może zadziałać na rynku nieruchomości?
Otwartym pytaniem jest to, w jaki sposób państwo miałoby regulować wzrost cen, by nie zbliżyć się nadto do interwencjonizmu albo wprowadzania sztucznych ograniczeń znanych z ustroju socjalistycznego. Ostatnie próby udziału państwa w budowaniu skończyły się mizernie, by przypomnieć tylko fiasko programu „Mieszkanie Plus”. W marcu 2022 roku Najwyższa Izba Kontroli ujawniła, że do końca października 2021 r. wybudowano 15,3 tys. mieszkań, a 20,5 tys. mieszkań znajdowało się w budowie.
A może dopłaty do kredytów? Kilkanaście lat temu niejedna młoda para mogła sobie pozwolić na kupno mieszkania dzięki programowi „Rodzina na swoim”, którego kontynuacją było „Mieszkanie dla młodych”, niemniej programy te miały też „ciemniejszą” stronę i wpłynęły na podwyższenie cen. Deweloperzy mieli zapewniony szeroki strumień kupujących i nie musieli konkurować ceną, więc również okazali się beneficjentami obu programów.
Państwo jak słoń w składzie porcelany
Polski Ład wprowadził rządowy program gwarancji wkładu własnego, który jeszcze dwa lata temu mógłby pomóc wielu osobom w zaciągnięciu kredytu, ale teraz, gdy akcja kredytowa praktycznie ustała, nie ma na niego chętnych. Program stworzono z myślą o osobach, które mają zdolność kredytową, ale nie były w stanie uzbierać wkładu własnego. Dziś sytuacja wygląda tak, że wprawdzie nadal trudno jest osobom zarabiającym w okolicach średniej krajowej i płacą 2 – 3 tys. zł za wynajęcie mieszkania, odłożyć ponad 100 tys. zł wkładu własnego, ale podstawowym problemem jest to, że bank może uznać, że nie mają zdolności kredytowej i uzbieranie bądź nie uzbieranie wkładu własnego będzie miało drugorzędne znaczenie.
Czytaj też:
Deweloperzy chcą zmian dotyczących zdolności kredytowej. Ile dziś pożyczy bank singlowi, a ile rodzinie?Czytaj też:
Czy dopłaty do wkładu własnego wpłynęły na ceny nieruchomości? Nie da się wyciągnąć wniosków