Rok 2022 był również dla polskiej gospodarki bardzo trudny. Szereg szoków spowodował, że inflacja poszybowała, co mocno odczuli obywatele. Czego można się spodziewać w przyszłym roku? W „Rozmowie Piaseckiego” na antenie TVN24 pytany był o to prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.
– Najtrudniejszy okres w polskiej gospodarce będzie do kwietnia. Wtedy będziemy mieli spowolnienie gospodarcze przy ciągle wysokiej inflacji. Polskę czeka jednak tak zwane miękkie lądowanie. Unikniemy recesji i wzrostu bezrobocia, a jednocześnie zapanujemy nad inflacją, która już od kwietnia powinna znacząco spadać – powiedział prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Inflacja będzie spadać
Prezes PFR przypomina także, że już w drugim kwartale inflacja będzie spadać. Jest to efekt wysokiej bazy. Wskaźnik zaczął mocno rosnąć właśnie w podobnym okresie 2022 roku, więc naturalnie porównanie rok do roku nie będzie aż tak spektakularne. Nie oznacza to jednak spadków cen, a tylko mniejsze wzrosty.
– W końcu przyszłego roku to będzie mniej niż 10 proc. Z danych płynących z gospodarki widać już, że inflacja jest pod kontrolą – prognozuje Paweł Borys, który zapytany został także o to, czy sądzi, że da to przestrzeń do dalszego podwyższania stóp procentowych.
– Liczy się trend. Jeśli byśmy zobaczyli, że inflacja ciągle przyspiesza, to podwyżki stóp procentowych byłyby potrzebne. Gdyby złoty się osłabiał, to również po powinno się to robić. Złoty jest bowiem kotwicą polskiej gospodarki. Obecnie mamy taki scenariusz, że złoty jest stabilny, inflacja silnie spadnie w przyszłym roku, przejdziemy spowolnienie gospodarcze, ale unikniemy recesji, a w drugim półroczu uzyskamy stabilizację gospodarki – powiedział.
Ceny paliwa. Czy powrót pełnego VAT-u oznacza podwyżki?
Prezes PFR pytany był także o koniec tarcz antyinflacyjnych, które od stycznia spowoduje m.in. powrót stawki VAT na paliwa płynne z 8 do 23 proc. Kierowcy mają obawy, że może to wpłynąć na kolejny skok cen benzyny i oleju napędowego. Zastanawiają się także, czemu mimo spadków cen ropy, nie szły za tym obniżki na stacjach.
– Ceny nie spadły tak bardzo, jak ceny ropy na rynkach światowych, a złoty też się umocnił. Podawany powód to niedobór paliw na rynku europejskim. PKN Orlen mówi, że jeśli jeszcze bardziej obniży ceny, to paliwa z Polski będą kupowane przez kraje ościenne i zabraknie ich na rynku krajowym, co z resztą było widoczne na Węgrzech – powiedział prezes PFR.
– Drugim powodem jest fakt, że w Europie strukturalnie brakuje diesela. Ceny benzyny dość mocno spadły, ale diesela brakuje, gdyż duża ilość tego paliwa była importowana z Rosji – dodał Paweł Borys.
Co więc z potencjalnymi podwyżkami cen? Czy należy się ich spodziewać, czy nie? – PKN Orlen twierdzi, że ma przestrzeń do tego, aby nie podwyższać cen. Przekonamy się o tym w przyszłym tygodniu. Jeśli zdarzy się tak, że Orlen utrzyma te ceny mniej więcej na obecnym poziomie, a przez to obniży swoją marżę, to ich przychody w przyszłym roku będą niższe – podsumował Paweł Borys.
Czytaj też:
Czy euro obroniłoby nas przed wysoką inflacją? Pytamy ekonomistówCzytaj też:
Inflacja nie spadnie poniżej 13 proc. Pesymistyczna prognoza