Zgoda Finlandii jest kluczowa, bowiem jest to jeden z sześciu krajów strefy euro cieszących się najwyższą oceną agencji ratingowych (AAA). Tymczasem istniało poważne ryzyko, że podjęciu pozytywnej decyzji przez parlament zagrożą nacjonaliści z partii Prawdziwych Finów, którzy w wyborach 17 kwietnia dostali 19 proc. głosów, stając się trzecią siłą polityczną kraju. Wielokrotnie deklarowali oni sprzeciw wobec planu pomocy strefy euro dla Portugalii.
Szef fińskiego banku centralnego Erkki Liikanen w wywiadzie dla "Financial Times" zapewnił, że "Finlandia będzie konstruktywnym członkiem strefy euro". W zamian jednak ma się domagać od partnerów surowej dyscypliny finansowej. - Nie ma u nas wiele współczucia dla krajów, które nie przestrzegają dyscypliny finansowej, która u nas jest tak głęboko zakorzeniona - podkreślił Liikanen. Nawiązując do eurosceptycznych haseł Prawdziwych Finów, uznał, że obywatele mają prawo pytać, dlaczego mają pomagać innym krajom strefy euro.
Kwestia poparcia dla pakietu pomocowego dla Portugalii utrudnia rozmowy koalicyjne o sformowaniu nowego fińskiego rządu, zważywszy, że ze względu na sukces wyborczy w jego skład mogą wejść Prawdziwi Finowie. Portugalia jest trzecim po Grecji i Irlandii krajem strefy euro, który musi skorzystać z pomocy finansowej partnerów posiadających wspólną walutę i MFW. Pomoc zewnętrzna ma uzdrowić finanse publiczne Portugalii i sprawić, że kraj ten zredukuje deficyt z 9,1 proc. PKB do 5,9 proc. w bieżącym roku, w 2012 - do 4,5 proc. i w 2013 - 3 proc.
PAP, arb