Były premier podkreślił jednocześnie, że rozpad strefy euro może oznaczać dla statystycznego Kowalskiego, wzrost rat kredytów w walutach innych niż złoty. - Dla "walutowców" to byłaby niedobra wiadomość, bo wartość ich kredytów drastycznie by wzrosła - zaznaczył były premier. Dodał, że w sytuacji rozpadu strefy euro "transfery z UE, do których się przyzwyczailiśmy by uschły". - Nauczyliśmy się korzystać z transferów z unijnej kasy, a te pieniądze by się skończyły. U nas każda gmina, każdy samorząd doskonale wie jak wykorzystywać środki unijne - podkreślił. Stwierdził przy tym, że polski system bankowy nie powinien mocno ucierpieć, gdyby doszło do rozpadu eurostrefy. - Myślę, że ataku na banki nie będzie, że ta struktura u nas nie jest tak silnie związana z euro jak w niektórych krajach Europy Wschodniej - ocenił były premier.
Bielecki odniósł się też do porozumienia zawartego na ostatnim grudniowym szczycie UE w Brukseli. Uzgodniono na nim, że kraje Unii, w tym Polska, wesprą Międzynarodowy Fundusz Walutowy łącznie ok. 200 mld euro. Zdaniem Bieleckiego, MFW jest najbezpieczniejszą instytucją międzynarodową. - Jeżeli MFW jest niebezpieczną instytucją, to musiałby być koniec świata. Fundusz walutowy to najlepsza, najbardziej wiarygodna dzisiaj międzynarodowa instytucja. Przez ostatnie 20 lat współpraca z funduszem dobrze nam wychodziła i zawsze z tego korzystaliśmy. Robienie z nimi interesu wydaje mi się superbezpieczną sprawą - przekonywał. Dodał, że warunki tej dwustronnej umowy z MFW nie są jeszcze określone. - Do tego jeszcze daleka droga - podkreślił.
PAP, arb