Inflacja w październiku wyniosła aż 6,8 proc. To wynik szokujący, ale nie zaskakujący, bo od kilku miesięcy każdy kolejny odczyt wskazuje na bardziej wyraźny wzrost cen. W tej sytuacji albo możemy przyzwyczajać się, że pensja wystarczy na coraz mniej opłat, albo możemy mieć nadzieję, że Rada Polityki Pieniężnej zareaguje i podniesie stopy procentowe na środowym posiedzeniu 3 listopada. Na taki krok zdecydowała się miesiąc temu, kiedy to – ku zaskoczeniu, bo eksperci spodziewali się pierwszej podwyżki najwcześniej w listopadzie – podwyższyła stopy procentowe, w tym stopę referencyjną do 0,5 proc. z 0,1 proc.
„RPP pokazała już, że potrafi rynek zaskakiwać. Tak było w ubiegłym miesiącu, kiedy zwiększyła koszt pieniądza o 40 pb i główna stopa NBP wynosi obecnie 0,5 proc. Teraz niespodzianką byłby brak jakiejkolwiek reakcji na procesy cenowe”- pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Stopy procentowe w górę? Nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie
Serwis Strefa Inwestorów zauważa, że jeszcze tydzień wcześniej oczekiwania ekonomistów były inne. Duża część ekspertów uważała, że po tym, jak w październiku RPP podniosła niespodziewanie referencyjną stopę procentową o 40 pb do 0,5 proc., z kolejnym podwyżkami Rada wstrzyma się do przyszłego roku. Oczekiwania zmieniła zeszłotygodniowa publikacja, w której Główny Urząd Statystyczny poinformował, że według wstępnych wyliczeń roczne tempo wzrostu cen konsumpcyjnych wyniosło w październiku 6,8 proc. wobec 5,9 proc. we wrześniu. Odczyt był o 0,4 pkt. proc. wyższy od przeciętnej prognozy, co skłoniło niektóre zespoły analityczne do zmiany oczekiwań wobec działań RPP.
Ekonomiści nie mają wątpliwości, że i jutro RPP powinna zareagować. Nie ma jednak pewności, czy tak samo sprawę widzi szef RPP i jednocześnie prezes Narodowego Banku Polskiego. Adam Glapiński długo był przeciwnikiem podnoszenia stóp, co jak wyjaśniał, inflację napędzają przede wszystkim czynniki, na które i tak nie mamy wpływu – czyli przede wszystkim wzrost cen energii i paliw.
"Choć ostatnie komentarze jej członków sugerują, że Rada preferowałaby zaczekać z kolejnymi podwyżkami do przyszłego roku, uważamy że trudno będzie utrzymać takie nastawienie w obecnej sytuacji. Dlatego też oczekujemy podwyżki stóp proc. o 50 pb do 1,0 proc. na najbliższym posiedzeniu 3 listopada, przy czym nie można wykluczyć nawet mocniejszej podwyżki o 75 pb" – ocenili eksperci Banku Handlowego.
Zwolennikiem kontynuacji podwyżek jest członek RPP Łukasz Hardt.
– Moim zdaniem, dla zachowania wiarygodności przez NBP nie ma innego wyjścia, jak kontynuować cykl zacieśniania polityki pieniężnej. Jeśli tego nie zrobimy, to mogą pojawić się pewne nierównowagi makroekonomiczne, które w długim okresie mogą być negatywne dla długoterminowego wzrostu gospodarczego – powiedział Hardt w trakcie webinarium Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.
Kredytobiorcy liczą na pozostawienie stóp na obecnym poziomie
Zwolennikami pozostawienia stóp procentowych na obecnym poziomie są kredytobiorcy. Każde podniesienie stóp powoduje wzrost wysokości raty. Po październikowej podwyżce rata przeciętnego kredytu hipotecznego, czyli 330 000 zł pożyczone na 25 lat, wzrosła o około 69 zł. W kontekście spodziewanego podnoszenia stóp w najbliższych miesiącach, w najgorszej sytuacji znajdą się ci, którzy kredyt wzięli niedawno i decyzję swoją oparli na tym, że kredyty są tanie jak nigdy. Jeśli zadłużyli się „pod korek”, nie zostawiając sobie buforu finansowego na okoliczność wzrostu raty, mogą mieć problemy ze spłatą, które doprowadzić mogą do rosnącego zadłużenia. W lepszej pozycji są natomiast ci kredytobiorcy, którzy ze swoim zobowiązaniem żyją od kilku lat, bo zdążyli skorzystać z dobrodziejstwa, jakim są niskie stopy procentowe.
Czytaj też:
Stopy procentowe. Co to takiego? Jaki mają związek z inflacją?