Rada Polityki Pieniężnej w żaden sposób nie dała wsparcia polskiej walucie. Co gorsza, decyzja ze środy oraz późniejsze wypowiedzi prezesa NBP spowodowały ponownie, że za dolara trzeba płacić 5 złotych. Złotemu nie pomagają spadki głównej pary walutowej. Jeśli dzisiejszy raport NFP okaże się lepszy od prognoz, wówczas złoty pozostanie pod presją, co oznacza, że deprecjacja będzie kontynuowana.
RPP zatrzymała odbicie złotego
Już środowa decyzja o braku zmian parametrów polityki monetarnej NBP spowodowała, że ruch aprecjacyjny na złotym z ostatnich dni w szybkim tempie zaczął topnieć. Przypomnijmy, że stopa referencyjna została utrzymana na poziomie 6,75 proc. Rynek zakładał ruch o przynajmniej 25 punktów bazowych w górę. Oczekiwania narosły ze względu na wysoki wstępny odczyt inflacji CPI (17,2 proc.) oraz zbliżeniu się inflacji bazowej do 11 proc. Również słabość PLN była jednym z argumentów, który mógł spowodować, że Rada zagłosuje za podwyżką. Czynnikami, które przemawiały za zrobieniem pauzy, były sygnały spowolnienia gospodarczego, ale również fakt, że w naszym regionie inne banki centralne ogłosiły zakończenie cyklu (Węgry, Czechy).
Presja inflacyjna będzie niższa
Glapiński na konferencji dał do zrozumienia, że spowolnienie gospodarcze wkrótce osłabi presję inflacyjną. Wskazywał, że wysokie stopy procentowe niemalże zatrzymały popyt na kredyt, a na tym zależało Radzie. Z wypowiedzi prezesa NBP wynika, że Rada nie widzi wielkiego zagrożenia w słabości naszej waluty. Podkreślono, że kurs PLN jedynie w niewielkim stopniu przekłada się na wzrost dynamiki cen. Glapiński stwierdził, że dzięki temu, że główne banki centralne (EBC, Fed) zaczęły podnosić koszt pieniądza, polityka monetarna NBP staje się skuteczniejsza.
Rynki czekały na najważniejszą dla nich informację, co dalej z cyklem podwyżek. Otóż dowiedzieliśmy się, że jak na razie to mamy pauzę w działaniach i nie ma oficjalnego komunikatu o zakończeniu działań restrykcyjnych. Ogłoszono zajęcie stanowiska „wait and see”. Dużo będzie zależeć od listopadowego raportu inflacyjnego, który ma wskazać dalszą drogę. Rada będzie w głównej mierze przyglądać się wskaźnikowi inflacji bazowej. Widać jednak, że w szeregach NBP dominują obawy o mocne spowolnienie gospodarcze i oceniam, że cykl zostanie oficjalnie zakończony w listopadzie.
Amerykański rynek pracy na świeczniku
Dziś globalne rynki finansowe będą spoglądać w kierunku raportu z amerykańskiego rynku pracy. Solidne dane (brak rozczarowań) powinny umocnić dolara, chociaż ruch ten może być ograniczony. Większa zmienność powinna pojawić się wówczas, gdyby rynek dostrzegł w dzisiejszych cyfrach pierwsze oznaki spowolnienia. Wskaźnik ADP wypadł dobrze, wczorajszy tygodniowy raport o liczbie zasiłków dla bezrobotnych również nie zapalił czerwonego światła. Jedynie ankieta JOLTS pokazała słabość. Liczba otwartych miejsc pracy spadła do poziomu 10,1 mln w sierpniu. To największa redukcja od kwietnia 2020 roku.
Czytaj też:
Buda: Obecna inflacja nie została wygenerowana tak, jak dotychczas w historii XX wiekuCzytaj też:
Glapiński wraca do spotkania na molo. „Nie dowiecie się tego, chyba że zjemy kolację”