Jak zapowiedział wiceminister rozwoju i technologii Piotr Uściński, resort analizuje sytuację na rynku mieszkaniowym i pracuje nad propozycją kredytów mieszkaniowych z niskim oprocentowaniem. Rozwiązanie to ma dotyczyć osób, które kupują pierwsze mieszkanie. Wsparcie to – jak zauważa Business Insider Polska – ma związek z faktem, że pogarszająca się sytuację na rynku mieszkań uderza nie tylko w deweloperów, ale też w państwo.
Prawie 150 tys. zł dla fiskusa
— Prawie 148 tys. zł — w sumie aż tyle zainkasować może fiskus przy okazji zakupu nowego mieszkania wartego 400 tys. zł — wylicza cytowany przez portal Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, dodając, że wsparcie tego sektora może się rządowi zwyczajnie opłacać.
Ekspert zwraca uwagę, że zakup, a następnie wykończenie i wyposażenie mieszkania to kosztowna operacja i na każdym z jej etapów pojawiają się podatki (PIT, VAT, CIT czy np. PCC).
Największe wpływy podatkowe generuje zakup od dewelopera, gdzie sporą częscią ceny lokalu są podatki VAT i dochodowy. W przypadku mieszkania wartego 400 tys. zł sam tylko podatek od wartości dodanej (8 proc. VAT) to niemal 30 tys. zł. Jeśli zaś chodzi o podatek dochodowy to – jak wylicza serwis – 19 proc. z ceny netto mieszkania wartego 400 tys. zł daje kwotę ponad 70 tys. zł.
— Oczywiście deweloper po sprzedaży lokalu nie będzie musiał zapłacić całej tej kwoty podatku sam, bo wykonując działalność i prowadząc budowę, poniósł spore koszty. Trzeba jednak mieć świadomość, że koszty dewelopera są przychodami jego pracowników, dostawców, wykonawców i usługodawców. Ci też płacą podatki i składki ZUS. Mogą oni być opodatkowani na różne sposoby, a wydając swoje dochody, generują kolejne wpływy do budżetu — wyjaśnia Turek.
Używane mieszkania – mniejsze korzyści
Korzyści budżetowe są dużo mniejsze w przypadku mieszkań z rynku wtórnego, a to dlatego, że odpada spora część podatków dochodowych oraz VAT składające się na cenę nowego mieszkania. — Dochody budżetu z tytułu zakupu na kredyt używanego mieszkania kosztującego 400 tys. zł można oszacować na około 53 tys. zł — podkreśla główny analityk HRE Investments.
Bartosz Turek zwraca uwagę, że sektor budownictwa odpowiada za ok. 10 proc. polskiego PKB. Racjonalnie skrojony program mieszkaniowy może się zatem rządowi opłacać nie tylko w kontekście przychodów podatkowych, ale też stymulowania wzrostu gospodarczego.
Czytaj też:
Tanio (podobno) jest teraz. Od 2024 roku ceny mieszkań mają zacząć rosnąćCzytaj też:
Program miał być remedium na brak mieszkań. Skorzystało 11 rodzin