Nastroje rynkowe są kreowane przez wiele czynników, choć jeden z nich jest kluczowy – pakiet fiskalny w USA. Zwrot w tym temacie dałby przynajmniej punkt odbicia, gdyż na razie aktywa ryzykowne spadają w bezdenną otchłań. Jednak na razie nic konkretnego nie dochodzi z Kongresu. Wczoraj usłyszeliśmy, że zarówno sekretarz skarbu Mnuchin, jak i przewodnicząca Izby Reprezentantów Pelosi są otwarci na nową rundę rozmów negocjacyjnych.
Demokraci rzekomo mają przygotowany projekt wydatków za 2,4 bln USD. To dwukrotnie więcej niż Republikanie byli dotychczas gotowi zaakceptować. Ale ważne jest jeszcze zdanie prezydenta Trumpa, który musi myśleć o wyborach. Jakkolwiek za impas w negocjacjach winne są obie strony, tak spadki na Wall Street zwykle kojarzą się ze złą polityką rządzącego obozu. A Trump lubi chwalić się, że wzrosty indeksów to jego zasługa. W powyższym celowo nie podaję ani odrobiny ekonomicznego uzasadnienia, gdyż nie sądzę, aby Kongres i Biały Dom przejmowali się teraz gospodarczymi konsekwencjami swoich działań. Mimo to sam fakt, że strony są świadome potrzeby pakietu fiskalnego, dał inwestorom nadzieję na stabilizację. Na razie tylko tyle.
Przecena złotego
Czwartek był kolejnym dniem pod znakiem przeceny złotego, a EUR/PLN na moment wzrósł do 4,5624 – najwyżej od maja. Presja na wyprzedaż walut rynków wschodzących spotkała się z reakcjami niektórych banków centralnych, co automatycznie obudziło dyskusję, czy Rada Polityki Pieniężnej powinna także zainterweniować? Wczoraj najpierw Narodowy Bank Węgier podniósł na aukcji jednotygodniową stawkę depozytową do 0,75 proc. z 0,6 proc. Z kolei bank centralny Turcji dokonał nieoczekiwanej podwyżki stawki repo aż o 200 pb do 10,25 proc.
Zarówno forint, jak i lira są dziś mocniejsze, choć sądzę, że działania banków nie są zapowiedzią istotnego zwrotu w polityce, a raczej doraźnym przeciwdziałaniem presji deprecjacyjnej. Bank Węgier podwyższył oprocentowanie tylko dla wczorajszej aukcji, gdyż pozostawił sobie prawo do elastycznego dostosowywania stawki dla zacieśniania płynności. Ale główna stopa procentowa pozostaje na 0,6 proc. tak, jak zostało to ustalone na posiedzeniu w ostatni wtorek.
Podobnie ruch banku centralnego Turcji nie będzie miał swojej kontynuacji, biorąc pod uwagę, jak bardzo podwyżkom przeciwny jest prezydent kraju Erdogan. W efekcie po wczorajszych decyzjach banków uczestnicy rynku nie zyskali przekonania, że instytucje monetarne będą teraz bardziej aktywne w dostosowaniu polityki na rzecz obrony kursu. To także jest ostrzeżenie dla RPP, aby nie angażować się w walkę z siłami rynkowymi, jeśli nie ma się zamiaru grać va Banque. Inna sprawa, że ostatni przekaz z Rady sugerował niezadowolenie z siły złotego, więc ostatnie zmiany kursu będą odbierane pozytywnie.
Czytaj też:
Na rynkach brak chętnych do ryzykownych ruchów. Jak reaguje złoty?