Wzrost liczby miejsc pracy w USA ponownie wyraźnie przyspieszył w październiku. Wartość 531 tys. była powyżej konsensusu (450 tys.). Dodatkowo w ciągu dwóch poprzednich miesięcy zrewidowano w górę tę wartość o 235 tys. Na uwagę zasługuje także spadek bezrobocia z 4,8 proc. do 4,6 proc. Okazuje się, że ważnym czynnikiem pozytywnego trendu na rynku pracy w ubiegłym miesiącu był znaczący spadek zakażeń. Jeszcze 12 września 7-dniowa zachorowalność wynosiła w USA 300 osób. W październiku krzywa opadła do poziomu 187. Widać w tym roku wysoką odwrotną korelację pomiędzy zakażeniami a przyrostem nowych miejsc pracy. Widać ewidentnie, że niepokojące dane epidemiologiczne schładzają sytuację w zatrudnieniu.
Na poprawę sytuacji wpłynął dość duży wzrost nowych etatów w sektorze hotelarskim i restauracyjnym, który jest szczególnie wrażliwy na sytuację związaną z COVID-19. W październiku przybyło 164 tys. nowych miejsce pracy, czyli dwukrotnie więcej niż w poprzednim miesiącu. Widać ewidentnie, że ostatni wzrost zatrudnienia był napędzany przez sektor prywatny. Etaty państwowo były redukowane, szczególnie w szkolnictwie ubyło 43 tys. stanowisk. Pełne zatrudnienie wydaje się być możliwe w przyszłym roku. Szacunki Fed-u po piątkowych danych nabierają coraz bardziej realnych kształtów. Wall Street ponownie wspięła się na poziomy nieobserwowane nigdy dotąd. W drugiej części sesji wzrosty zostały jedna w dużej mierze zredukowane.
Adam Glapiński znów osłabia złotego
Na dwa dni po konferencji prasowej NBP oraz podwyżce stóp procentowych o 75 bps, profesor Glapiński ponownie osłabił złotego. Przewodniczący RPP zapewnił, że wszystko wskazuje na to, że inflacja w najbliższych kwartałach obniży się, więc dalsze podwyżki stóp procentowych nie będą potrzebne.
Zestawiając te słowa z wypowiedziami z konferencji prasowej, otrzymujemy dużą niespójność. W komunikacji banku z rynkiem nadal panuje dużo chaosu, co dla złotego nie jest najlepsze. EUR/PLN ponownie zbliżył się w piątek do poziomu 4,63, po czym dynamicznie „odpadł” od niego. Widać, że obszar ten stanowi silny opór i uniemożliwia dalszą przecenę PLN. Tego samego dnia para walutowa spadła do 4,59 a dziś o poranku EUR/PLN jest na 5,5890.
Czytaj też:
NBP przewiduje spowolnienie polskiej gospodarki. Najnowsza projekcja banku centralnego