— Wkroczyliśmy w nowy wymiar, jeśli chodzi o ryzyka wojenne. Musimy więc działać bardziej zdecydowanie, by zabezpieczyć interesy narodowe Węgier — powiedział Peter Szijjártó podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych. Dodał, że Węgry nie poprą żadnych sankcji, które mogą zagrozić bezpieczeństwu jego kraju. Powiedział też, że to dla Budapesztu "czerwona linia", której nie zamierza przekroczyć.
Węgry czerpią około 90 procent gazu i ropy z Rosji, a premier Węgier Viktor Orban już kilkanaście dni temu dał do zrozumienia, że kierowany przez niego kraj nie poradzi sobie bez tych surowców. „Węgierskie rodziny nie mogą płacić ceny wojny” - powiedział.
Ministrowie krajów członkowskich będą w czwartek w Brukseli rozmawiać o ewentualnym zakazie importu rosyjskiej ropy. Zwolennikiem embarga jest Polska, ale nie ma na to powszechnej zgody w Unii Europejskiej. Najgłośniej sprzeciwiają się Węgry, a bez ich zgody o nałożenie ograniczeń będzie bardzo trudno.
Niemcy chcą wyłączenia surowców energetycznych spod sankcji
Niemcy deklarują konieczność sprzeciwiania się imperialistycznym zapędom Putina, ale kwestionują sens odcinania się od rosyjskich surowców. Kanclerz Olaf Scholz skłania się ku pomysłowi, by sektor energetyczny w ogóle został wyłączony z sankcji.
— Wprawdzie trwają prace nad alternatywnymi rozwiązaniami wobec energii rosyjskiej, ale to jeszcze potrwa — powiedział Scholz. — Dlatego jest to świadoma decyzja z naszej strony, aby kontynuować działalność przedsiębiorstw biznesowych w dziedzinie dostaw energii z Rosją.