W styczniu 2023 roku w naszym kraju działało 372,1 tys. tradycyjnych placówek. W porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego stanowi to spadek o 1 proc. W ostatnich dwunastu miesiącach z polskiego rynku zniknęło blisko 4 tys. sklepów, przede wszystkim sklepów spożywczych – informuje serwis Wiadomości Handlowe, powołując się na dane zebrane przez wywiadownię gospodarczą Dun & Bradstreet.
W ostatnim roku ubyło 781 sklepów spożywczych – z 92,6 tys. w 2021 roku tys. do poziomu 91,8 tys. na koniec 2022 roku. Liczba sklepów odzieżowych spadła o 1,4 proc.
Na 28 monitorowanych przez Dun & Bradstreet branż handlu detalicznego symboliczny wzrost liczby placówek zanotowano jedynie w pięciu przypadkach. I tak, liczba kwiaciarni wzrosła o 59 placówek, więcej jest piekarni i ciastkarni (o 31 sklepów), mamy też o 21 sklepów sportowych więcej niż rok wcześniej. Łatwiej też kupić etui na telefon albo ochronne szkło hartowane, bo zwiększyła się liczba sklepów z kategorii „telekomunikacyjne i audiowizualne” (+13).
We wszystkich przypadkach wzrost liczby sklepów w porównaniu do roku ubiegłego nie przekracza jednego procenta.
Jest wiele powodów, dla których handel stacjonarny się zwija
Sklepy stacjonarne znikają od lat. Starsze pokolenie pamięta czasy, gdy na ulicy handlowej było kilkanaście sklepów. W jednym kupowało się wędliny, w drugim chleb, a trzeci to sklep papiernicy. Z czasem klienci przenieśli się do hipermarketów, a później do dyskontów.
– To, co zauważamy od dobrych kilku lat, to malejąca liczba indywidualnych sklepów. Mamy do czynienia z rosnącym znaczeniem dyskontów, rosną też sieci handlu detalicznego, czyli małe sklepy, ale pod franczyzą. Spada natomiast znaczenie i rola hipermarketów, które królowały jeszcze kilkanaście lat temu – zauważył r rozmowie z Wprot Piotr Palutkiewicz, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute.
Malejąca popularność super- i hipermarketów to wynik przede wszystkim zmieniających się nawyków zakupowych. – Wcześniej modelem były częste, ale małe zakupy: Polacy chodzili do sklepu po sąsiedzku i dokupowali w miarę potrzeb. Od pewnego czasu robią duże zakupy w dyskontach; często w sobotę, bo mają wtedy czas, a sklepy dodatkowo zachęcają do zakupów właśnie w tym dniu – mówił Palutkiewicz i na potwierdzenie przypomniał wpadającą w ucho melodię reklamową opartą na starej piosence, że „Jak przygoda, to tylko w Warszawie”. Po ostrym bombardowaniu tymi reklamami już nawet dziecko wie, że w soboty chodzi się do pewnego niemieckiego dyskontu.
Maciej Kroenke, partner Strategy&., zauważa z kolei, że choć od lat wszyscy wieszczą śmierć handlu detalicznego, to ona nie następuje.
– Te małe sklepy się w jakiś sposób zmieniają, ewoluują, dostosowują. Handel usieciowiony rozwija się bardzo szybko i wciąga działające punkty handlowe – mówi.
Nie chodzi już nawet o to, że na każdym nowo wybudowanym osiedlu Żabka pojawia się równolegle z wprowadzeniem się pierwszych lokatorów. Wiele sklepów, które istniały kilkanaście lat temu, nadal działa w swojej lokalizacji; nawet nie zmieniły specjalnie wystroju, ale nie nazywają się już „Sklep u Ewy”, lecz witają szyldem Lewiatana, ABC czy sieci Groszek. To dzieje się nie tylko w handlu spożywczym: w mniejszych miejscowościach działa 670 sklepów kosmetycznych zrzeszonych w sieci Drogerie Laboo. Dla porównania – znana i reklamowana sieć drogerii Hebe oferuje zakupy w niewiele ponad 200 sklepach.
Więcej o zmianach na rynku piszemy w poniższym artykule.
Czytaj też:
Franczyza albo śmierć. Polski zmierzch sklepów „za rogiem”? To nie takie oczywiste
Pepco zamknęło sklep internetowy
Innym powodem, dla którego coraz rzadziej zaglądamy do stacjonarnych sklepów stacjonarnych z elektroniką, odzieżą czy zabawkami jest gwałtowny rozwój wyspecjalizowanych sklepów internetowych. Co ciekawe, nie wszystkim próba wejścia do handlu internetowego wyszła na dobre. W grudniu popularna sieć handlowa Pepco ogłosiła, że po roku rezygnuje z prowadzenia e-sklepu. W autoryzowanym sklepie na platformie Allegro można było kupić ponad 2 tys. produktów – odzież, obuwie, akcesoria kuchenne i wszystko innego, co na co dzień dostępne jest w sklepach stacjonarnych.
Po kilku miesiącach stało się jasne, że klienci Pepco wolą sklepy stacjonarne. „Łącznie tacy klienci dokonują w naszych europejskich sklepach ponad 28 milionów transakcji miesięcznie” – podaje biuro prasowe Pepco.
Czytaj też:
Klienci Pepco nie lubią zakupów online. Sieć podjęła decyzję