W ciągu tygodnia gaz w Europie podrożał o 54 procent. Cała nadzieja w ciepłej zimie

W ciągu tygodnia gaz w Europie podrożał o 54 procent. Cała nadzieja w ciepłej zimie

Kuchenka gazowa
Kuchenka gazowa Źródło: Unsplash / Mykola Makhlai
Gaz drożeje od poniedziałku. Wpływa na to wojna na Bliskim Wschodzie, możliwe strajki w zakładach LNG w Australii, a przez wszystkim uszkodzenie podmorskiego gazociągu Balticconnector łączącego fiński terminal LNG z Estonią.

W czwartek gaz podrożał o 15 proc., do 580 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. W ciągu tygodnia gaz w Europie podrożał o 54 procent. Odpowiada za to kilka czynników: poza wspomnianymi powyżej jest to po prostu pogoda: zbliża się sezon grzewczy, zapotrzebowanie na gaz będzie rosło z dnia na dzień. „Gaz podrożał z powodu mniejszej podaży, ale przede wszystkim z powodu ryzyka związanego z dostawami” – stwierdził w komentarzu dla „Financial Times” Edward Gardner, ekonomista ds. surowców w Capital Economics. Jego zdaniem największym czynnikiem ryzyka jest sytuacja w Strefie Gazy, która może przerodzić się w regionalny konflikt na Bliskim Wschodzie.

Wojna na Bliskim Wschodzie to ryzyko dla rynku gazu

„Rzeczpospolita” przypomina, że na początku tygodnia Izrael ze względów bezpieczeństwa nakazał firmie Chevron tymczasowe zawieszenie prac na polu gazowym Tamar, położonym w pobliżu Strefy Gazy. Wprawdzie większość izraelskiego gazu zużywana jest na rynku krajowym, to jednak około jedna trzecia jest eksportowana rurociągami do Egiptu i dalej na rynki światowe. Wydobycie na innym głównym izraelskim polu gazowym, Lewiatan, niedaleko granicy z Libanem, również może zostać wstrzymane, jeśli konflikt na Bliskim Wschodzie się pogłębi.

Na szczęście zasoby gazu w magazynach utrzymują się na wysokim poziomie (według stanu na 11 października magazyny były zapełnione w 97,34 proc. wobec 91,51 proc. rok wcześniej) – w tej sytuacji nadwyżki gazu kupowane przez europejskie firmy są składowane prawdopodobnie w Ukrainie.

Prognozy dla Europy mówią o stosunkowo ciepłej zimie, więc zapotrzebowanie na gaz nie powinno być dramatycznie wysokie. Tyle w temacie dobrych wiadomości.

Kto uszkodził gazociąg łączący Finlandię z Estonią?

Do uszkodzenia gazociągu łączącego Finlandię z Estonią doszło w niedzielę w nocy. We wtorek Finlandia potwierdziła informację o awarii. Estońscy ministrowie obrony, spraw zagranicznych i klimatu poinformowali, że za uszkodzenie rurociągu odpowiada człowiek.

Podczas zorganizowanej we wtorek konferencji prasowej estoński minister obrony Hanno Pevkur odradził wyciąganie pochopnych wniosków. Stwierdził, że sprawa jest w toku i nie można jeszcze przypisywać komukolwiek winy za incydent.

Premier Estonii Kaja Kallas poinformowała na platformie X (dawny Twitter), że rozmawiała o awarii z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen oraz przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem. Poruszono wątki wspólnego wzmocnienia ochrony infrastruktury krytycznej.

Połączenie Balticconnector zostało zamknięte na początku niedzieli w związku z obawami, że wycieku gazu w 77-kilometrowym rurociągu. Fiński operator Gasgrid powiedział, że naprawa może potrwać miesiące lub dłużej. Usterka została również wykryta w kablu telekomunikacyjnym między Finlandią a Estonią.

To kolejna awaria międzynarodowej instalacji do przesyłu gazu, z jaką mamy do czynienia w ostatnim czasie. Mija rok od wycieku w gazociągach Nord Stream. Przypomnijmy: najpierw, w przededniu otwarcia Baltic Pipe, doszło do wycieku z Nord Stream 2. Z kolei w dniu symbolicznego uruchomienia polskiego gazociągu poinformowano o kolejnych dwóch wyciekach – tym razem chodziło o nitki Nord Stream 1. W miejscach uszkodzeń zanotowano podwodne eksplozje.

Czytaj też:
Analitycy FOR: gdyby nie działania rządu, inflacja wyniosłaby 17,9 proc.
Czytaj też:
Inflacja w USA. Nie sprawdziły się prognozy ekonomistów

Źródło: Rzeczpospolita / Wprost