Kto podcina skrzydła LOT

Kto podcina skrzydła LOT

Samolot PLL LOT
Samolot PLL LOT Źródło:Newspix.pl / MACIEJ GOCLON/FOTONEWS
Kiedy polskie linie lotnicze zaczęły wychodzić na prostą i się rozwijać, mogą przegrać same ze sobą.

Polski rynek lotniczy, a właściwie pasażerowie, którzy latają samolotami, nie mają szczęścia. Co i rusz napotykają na problemy. Bo biznes lotniczy jest trudny. Pamiętam linie Air Polonia przed kilkunastu laty, które zaliczyły twarde lądowanie, pamiętam OLT Express, kiedy bilety kupowane nawet niedługo przed wylotem były tańsze niż na pociąg, i można było lecieć na przykład z Wrocławia do Poznania. Swoją drogą mam wrażenie, że gdyby siatka połączeń była lepsza a bilety tanie, ale nieco droższe, może marka nie zniknęłaby tak szybko. Po Polsce zaczął latać Ryanair, ale ostatnio okroił siatkę połączeń. Miałem też okazję podróżować liniami SprintAir, między innymi z Radomia do Pragi - do dzisiaj dobrze wspominam radomskie lotnisko oraz podróż. Niedługa podróż samochodem z Warszawy, wygodna obsługa i tani lot do stolicy Czech.

Kiedy pod koniec lata pojawiły się informacje o problemach linii czarterowych Small Planet, wożących Polaków na wakacje, wydawało się, że na tym emocje się skończą - choć tlił się konflikt w LOT. Teraz wybuchł z pełną siłą. Szkoda. Polskie Linie Lotnicze LOT mają za sobą trudny okres. Dość powiedzieć, że w latach 2016 i 2017 (prezes Rafał Milczarski kieruje firmą od stycznia 2016 r.), po raz pierwszy od lat zyskowi netto towarzyszył widoczny zysk z działalności operacyjnej. Coraz szersza siatka lotów międzynarodowych, w tym nowe połączenia długodystansowe (od maja 2018 r. LOT lata na przykład z Budapesztu do Nowego Jorku), nowe samoloty - w biznesie lotniczym nikt nie bierze jeńców. Rozwijasz się albo giniesz, co najwyżej stając się linią dowożącą pasażerów pod dyktando gigantów.

Teraz nie wiadomo co dalej, LOT ponosi ogromne straty z powodu protestu pracowników, który - jak wskazują decyzje sądów - jest nielegalny. Mam wiele szacunku dla pracy pilotów i personelu pokładowego. Jest piekielnie trudna. I trudno mi zrozumieć, dlaczego angażują się (część z nich) w protest, który budzi wątpliwości natury prawnej i szkodzi firmie. Jeszcze niedawno, kilka lat temu, nie wiadomo było czy LOT będzie w ogóle latał. Teraz może rozwinąć skrzydła. Po drodze była jednak warta setki milionów złotych pomoc publiczna i jak stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli, bez niej LOT by nie przetrwał. NIK bardzo krytycznie ocenił w swoim raporcie zarządzanie firmą w okresie poprzedzającym pomoc, przed grudniem 2012 roku. Czy warto, a słychać takie żądania, rzeczywiście wracać do dawnych rozwiązań w przedsiębiorstwie? Oby ten konflikt szybko się zakończył.

Źródło: WPROST.pl