Tropienie majątków oligarchów to wyzwanie detektywistyczne. Dokumenty kłamią, miliarderzy milczą

Tropienie majątków oligarchów to wyzwanie detektywistyczne. Dokumenty kłamią, miliarderzy milczą

Jacht Tango
Jacht Tango Źródło:YouTube / Gibraltar Yachting
Rosyjscy oligarchowie dobrze przygotowali się na okoliczność wprowadzenia przeciwko nim sankcji. Należące do nich jachty przepisane są na inne osoby lub stanowią własność spółek, co bardzo utrudnia przeprowadzenie konfiskaty. Mimo to od wybuchu wojny kilkudziesięciu rosyjskich miliarderów utraciło władzę nad swoimi superjachtami.

Rosyjscy oligarchowie nie są mile widziani w Europie, Stanach Zjednoczonych i innych państwach, które zdecydowały o nałożeniu na nich sankcji za wspieranie reżimu Putina. Oni sami nie mogą pojawić się w wielu krajach, ale także ich majątek podlega zajęciu. Prawo do korzystania ze swoich nieruchomości utracił na przykład Oleg Deripaska. W pierwszych dniach marca do znajdującego się w prestiżowej dzielnicy Londynu Belgravia wtargnęli proukraińscy aktywiści. Po zajęciu wartej 25 mln funtów posiadłości wywiesili na niej ukraińskie flagi i transparenty z napisami „Posiadłość została wyzwolona” oraz „Putin idź się pier…”. Robili to przy cichej zgodzie policji, która wprawdzie została wezwana na miejsce, ale pozostała bierna.

Oddolnej aktywności nie potępił również burmistrz Londynu Sadiq Khan. Jest zwolennikiem konfiskaty nieruchomości należących do oligarchów i w marcu zaapelował do urzędników o ustalenie, które wille i apartamenty należą do osób objętych sankcjami. Dość szybko powstała lista blisko 100 nieruchomości, które mają należeć do osób z najbliższego otoczenia Władimira Putina. Ich wartość szacowana jest na 1,46 mld dol., a to i tak wierzchołek góry lodowej. Od wielu lat rosyjscy miliarderzy chętnie inwestowali w stolicy Wielkiej Brytanii: kupowali domy, w garażach trzymali kolekcje drogich aut, na ścianach wieszali obrazy znanych artystów. Do tego rejestrowali firmy, do których dziś nie mają dostępu.

twitter

Abramowicz stracił nie tylko klub Chelsea

Wysoką cenę za agresję Rosji zapłacił Roman Abramowicz, jeden z najbogatszych Rosjan. Nie ma dostępu do majątku w Londynie, a w czwartek sąd na brytyjskiej wyspie Jersey wydał polecenie zamrożenia jego aktywów znajdujących się na wyspie. Wart jest 7 mld dolarów. Przypadek Abramowicza jest ciekawy, bo choć uznawany jest za bliskiego człowieka Władimira Putina, to nie od razu objęto go sankcjami. Nieoficjalne informacje mówiły o tym, że Abramowicz nie trafił osób objętych sankcjami od razu ze względu na wysiłki, które miały doprowadzić do osiągnięcia porozumienia między Rosją i Ukrainą. Ostatecznie jednak został wciągnięty na listę osób sankcjonowanych.

Ustalenie, do kogo należy jacht, to zagadka dla detektywa

Osobną kategorią podlegających konfiskacie składników majątku są jachty. Nawet najbardziej zajęci oligarchowie za punkt honoru stawiali sobie posiadanie wartego kilka milionów statku, z którego mogliby korzystać ich wpływowi znajomi, a które dodatkowo byłyby ich wizytówką w najbardziej ekskluzywnych portach świata. To się skończyło – od kilku tygodni właściwe służby w krajach, w których oligarchowie chętnie cumowali swoje jednostki, podejmują czynności ustalające, czy w portach nie znajdują się jachty nadające się do zajęcia. To zajęcie karkołomne, gdyż wiele jachtów (to samo dotyczy zresztą nieruchomości i innych składników majątku) nie jest zapisanych na oligarchów, ale na członków ich rodzin lub zależne spółki, a rozgryzienie kwestii własnościowych wymaga zacięcia detektywistycznego.

W czwartek Federalny Urząd Śledczy (BKA) w Niemczech poinformował o zajęciu superjachtu Dilbar, który należy do jednego z najbogatszych Rosjan, oligarchy Aliszera Usmanowa. Od początku marca jednostka znajdowała się w porcie w Hamburgu, gdzie przechodziła remont. Samo ustalenie miejsca przebywania nie nastręczało więc problemów, ale wykazanie, że właścicielem jachtu jest objęty sankcjami miliarder – już tak. Wprawdzie wiele wskazywało, że jest to własność Usmanowa, ale jego nazwisko nie widniało w dokumentach. Już na początku marca niemieckie media donosiły o zajęciu jachtu, ale w związku z brakiem niezbitych na to dowodów, nie doszło do formalnej konfiskaty.

twitter

Dopiero kilka tygodni później funkcjonariusze mieli pewność, że choć w dokumentach figuruje Gulbakhor Ismailowa, to w rzeczywistości właścicielem jest Usmanow, jej brat.

Hiszpanie nie próżnują. Zajęcie jachtu m.in. Wekselberga

CNN opisuje historie innych jachtów, z których niektóre zostały już zajęte, a wobec innych wciąż toczą się procedury wyjaśniające, czy należą do osób objętych sankcjami.

W połowie marca hiszpańska Gwardia Cywilna skonfiskowała superjacht Tango należący do rosyjskiego oligarchy Wiktora Wekselberga. Jednostka, wyceniana na ponad 90 milionów euro, została zatrzymana na Majorce. Była to wspólna operacja służb hiszpańskich i amerykańskich. Wekselberg prowadzi rosyjską firmę inwestycyjną Renova Group. Według Bloomberg Billionaires Index biznes ten jest wart około 16,5 miliona dolarów. Oligarcha znalazł się na celowniku nie tylko dlatego, że należy do osób z otoczenia Putina, ale wcześniej w USA zostało wszczęte dochodzenia w sprawie oszustw podatkowych, prania pieniędzy i fałszowania dokumentów.

22 marca w porcie w Gibraltarze zatrzymano luksusowy jacht, który należy do rosyjskiego oligarchy Dmitrija Pumpianskiego. Wprawdzie rosyjskie jednostki mają zakaz wpływania do portów należących do Wielkiej Brytanii, ale władze portu w Gibraltarze po konsultacji z rządem tego terytorium zgodziły się, by pływający pod banderą Malty 72-metrowy jacht „Axioma” wszedł do portu, gdyż jest on przedmiotem innych roszczeń ze strony jednego z międzynarodowych banków. Niedługo po tym został skonfiskowany. Dimitrij Pumpianski jest właściciela firmy TMK, będącej jednym z największych na świecie producentów rur stalowych.

twitter

Ustalanie właściciela może trwać wiele tygodni

Władze portu w hiszpańskiej Tarragonie (Katalonia) od kilku tygodni ustalają, czy mierzący 135 metrów długości jacht „Crescent” należy do oligarchy objętego sankcjami. Jednostka zarejestrowana jest na Kajmanach i na czas trwania postępowania wyjaśniającego została „czasowo zatrzymana”. Wartość jachtu szacowana jest na 600 mln dolarów.

Kilka dni po wybuchu wojny francuskie służby zajęły 85-metrowy jacht pod wdzięczną nazwą „Amore Vero” („Prawdziwa miłość”), który znajdował się w stoczni w La Ciotat na południowym wybrzeżu Francji. Remont miał zakończyć się do 1 kwietnia, ale jednostka na pewno pozostanie we Francji dłużej. Media od początku informowały, że należy on do Igora Sieczina, prawej ręki Władimira Putina. W latach 2008-2012 pełnił stanowisko wicepremiera Rosji. Przypomnijmy, że w tym okresie Putin sprawował stanowisko premiera, zaś na czele Kremla stał Dmitrij Miedwiediew (konstytucja zabraniała Putinowi pełnienie prezydentury trzy razy z rzędu). Obecnie Sieczin zasiada w fotelu prezesa koncernu Rosnieft, rosyjskiego państwowego giganta branży petrochemicznej.

Rzecznik Sieczina zaprzeczył w rozmowie z CNN, że „Amore Vero” należy do oligarchy, co jest dowodem na to, że najbogatsi ludzie Kremla naprawdę dobrze zabezpieczyli się na okoliczność konfiskaty ich dóbr i bardzo skomplikowali kwestie własnościowe.

Czytaj też:
Kolejny jacht oligarchy zatrzymany. Norwegia nawet nie musiała angażować policji. „Możecie powiosłować”