Narodowy Bank Polski wydał specjalny komunikat w sprawie coraz bardziej napiętej sytuacji w Radzie Polityki Pieniężnej. Przedstawiciele banku centralnego zaznaczają, że wypowiedzi dwójki członków RPP (w domyśle Przemysława Litwiniuka i Joanny Tyrowicz), były przeważające w debacie publicznej. „Temat był tak intensywnie komentowany w mediach, że zapoznał się z nim więcej niż co drugi Polak. Kampania medialna tego rozmiaru może trwale ingerować w wizerunek NBP i wpływać na stabilność systemu finansowego kraju” – czytamy.
Narodowy Bank Polski apeluje o kulturę
Jeszcze 11 października pięciu członków Rady Polityki Pieniężnej na czele z prezesem NBP Adamem Glapińskim, wystosowało oświadczenie, w którym informowali „Nie akceptujemy i wyrażamy skrajną dezaprobatę wobec działań, które w naszej ocenie mogą stanowić naruszenie w/w przepisów prawa a w związku z którymi uznajemy za zasadne rozważenie skierowania w tej sprawie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa”.
12 października NBP wydał kolejny komunikat odnoszący się do konfliktu wewnątrz Rady Polityki Pieniężnej. „Przy tak dużej sile medialnej, główny przekaz większości Rady nie ma szansy przebicia, a decyzje rynkowe zapadać mogą na bazie informacji pod którymi nie podpisuje się ani większość RPP, ani NBP. To jest wyjątkowe zaburzenie komunikacji – działania zniekształcające obraz rzeczywistości w stylu, który nie ma nic wspólnego ze standardami, do jakich dotąd byliśmy przyzwyczajeni” – czytamy.
37 tysięcy złotych miesięcznie
W komunikacie Narodowego Banku Polskiego podkreślono także, że organ, który przez lata był neutralny politycznie, nawet mimo dużych różnic między członkami Rady, teraz został sprowadzony do absurdalnych dyskusji. „Na kłamstwach nie uda się budować niczego konstruktywnego. Debata zeszła na to, czy drzwi się da otworzyć, czy działa telefon, czy da się dobrze zjeść i dostać zwrot za benzynę – do tego codzienne wywiady i wpisy w mediach społecznościowych” – czytamy w komunikacie. „Setki analiz dostarczonych z NBP, opracowywanych przez wybitnych ekonomistów, pozostają nietknięte. Płacone są bardzo wysokie wynagrodzenia (ponad 37 tys. PLN miesięcznie) za studiowanie analiz i walkę z inflacją, tymczasem lepiej się pokłócić z większością tłumacząc, że nie można czytać analiz, bo ktoś blokuje klamki i nie odbiera telefonów, jak potrzebne są objaśnienia?” – czytamy dalej.
Czytaj też:
Stopy procentowe utrzymane. „RPP jest między młotem a kowadłem”Czytaj też:
Kontrowersje wokół wypowiedzi członka RPP. Narodowy Bank Polski zabrał głos