Ceny usług za ochronę będą musiały wzrosnąć. Branża bije na alarm
Artykuł sponsorowany

Ceny usług za ochronę będą musiały wzrosnąć. Branża bije na alarm

Tomasz Wojak, prezes Polskiego Związku Pracodawców Ochrona
Tomasz Wojak, prezes Polskiego Związku Pracodawców Ochrona Źródło:Materiały prasowe
Planowane na przyszły rok dwie podwyżki płacy minimalnej wymuszą na firmach ochroniarskich wzrost cen. – Po co ingerować przepisami w rynek, który się sam znakomicie reguluje? – mówi Tomasz Wojak, prezes Polskiego Związku Pracodawców Ochrona.

Wprost.pl: O ile wzrosną w przyszłym roku usługi firm ochroniarskich?

Tomasz Wojak, prezes Polskiego Związku Pracodawców Ochrona: Głównym czynnikiem wzrostu cen w branży zawsze był wzrost płacy minimalnej, teraz doszła jeszcze inflacja i niskie bezrobocie.

W tym roku mamy kumulację wielu czynników, związanych z otoczeniem makroekonomicznym, ale też z hojnością rządzących, którzy postanowili podnieść płacę minimalną aż dwukrotnie. Sumarycznie w przyszłym roku płaca minimalna wzrośnie o 20 proc.

Ten skok, plus inflacja i oczekiwania płacowe pracowników, które są coraz większe, bo mamy do czynienia z niedoborem kadry, sprawiają, że trzeba będzie w przyszłym roku płacić istotnie więcej.

W jaki sposób ten wzrost płacy minimalnej przełoży się na koszty działalności? Bo zakładam, że nie wszyscy pracownicy ochrony pracują za minimalną stawkę.

Coraz mniej osób w naszym kraju pracuje za minimalną stawkę, ale w branży usług ochrony jest ona cały czas pewnym punktem odniesienia. Co najmniej otyle, o ile rośnie minimalna stawka, muszą wzrosnąć ceny usług ochrony.

Wzrost minimalnej płacy oznacza, że nikomu nie wolno zapłacić mniej, a wszyscy ci, którzy mają specjalne uprawnienia i umiejętności, będą chcieli zarabiać więcej. Więc wzrost płacy minimalnej będzie również miał wpływ na wzrost oczekiwań osób lepiej wykwalifikowanych, które również będą domagać się podwyżki.

To ilu pracowników ochrony pracuje w tej chwili za najniższą stawkę?

Branża liczy około 250 tysięcy pracowników. Z tego ok. 90 tys. pracuje z bronią, posiadając wyższe kwalifikacje, ochraniają banki, przemysł, infrastrukturę krytyczną, obiekty wojskowe.

Myślę, że co najmniej połowa z tych 250 000 osób może pracować za minimalne stawki.

Gdzie pracują te osoby? To ochroniarze sklepów i galerii handlowych?

Sektor handlu jest obecnie największym odbiorcą usług branży zapewnienia bezpieczeństwa, ale też bardzo oszczędnie wydaje swoje pieniądze na ochronę, mając jednocześnie wysokie wymagania jakościowe wobec pracowników ochrony. Nie są to usługi świadczone z bronią w ręku, ale w tym obszarze dokonujemy najwięcej ujęć sprawców przestępstw i gdyby nie praca naszych ludzi straty sieci handlowych z tytułu kradzieży byłyby gigantyczne.

Pracownicy nieposiadający dawnych licencji a dziś kwalifikacji zapewniają ochronę również większości obiektów administracji publicznej, muzeom instytucjom kultury, które są dzisiaj chronione przez prywatne firmy. Istotna część gospodarki ważnej dla kraju jest pod opieką pracowników ochrony. Naszym celem jest dostarczenie wysokiej jakości usług, a to jest możliwe tylko, jeśli wynagrodzenia oferowane pracownikom ochrony będą atrakcyjne.

Chcielibyśmy również zachęcić do pracy w tym zawodzie ludzi młodych, średnia wieku w branży to ponad 45 lat. Na całym świecie w firmach ochrony pracują byli funkcjonariusze policji, którzy wpływają na podwyższenie średniej wieku, ale dobrze byłoby także przyciągnąć do zawodu ludzi młodego pokolenia, oferując im możliwości kariery i godziwych zarobków, wykorzystując chociażby wielu tych, którzy na co dzień interesują się militariami i dla których byłby to idealny zawód. Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, by wynagrodzenia były bardziej atrakcyjne.

A może młodzi się nie garną, bo zawód ochroniarza kojarzy im się z brakiem stabilizacji i umowami cywilnoprawnymi?

Umowy zlecenia są stałym elementem funkcjonowania części branży ochrony, gdzie w końcu dwie strony, zleceniodawca i zleceniobiorca muszą zaakceptować warunki, na jakich chcą współpracować. To też branża, w której mamy do czynienia z sezonowością. Mamy letni sezon nasilenia imprez plenerowych i sportowych, które stwarzają pracownikom ochrony możliwości uzyskania dodatkowego wynagrodzenia i tu umowy cywilnoprawne sprawdzają się znakomicie. One zostały demagogicznie nazwane „umowami śmieciowymi”, ale śmieciowe tak naprawdę mogą być tylko stawki, w samych umowach nie ma nic złego.

Trzeba pamiętać, że w tej branży przy pracach lekkich często pracują osoby, które nabyły już prawa do emerytury, czy też posiadają orzeczenie o lekkiej niepełnosprawności co stanowi dla nich szansę by nie zostały wykluczone zawodowo.

Zatrzymajmy się tu na chwilę. W Polsce stereotyp ochroniarza to właśnie osoba starsza, z grupą inwalidzką, która na pewno nie dogoni złodzieja. Może to należałoby zmienić?

Ale my nie jesteśmy od wymierzania sprawiedliwości, tym się zajmuje policja i sądy, nie strzelamy do bandytów, ani nie likwidujemy grup przestępczych. My jesteśmy oczami i uszami, prewencją i polisą ubezpieczeniową na wypadek, gdyby coś się stało. W zdecydowanej większości przypadków nie musimy stawiać do dyspozycji klientów wysoko wykwalifikowanych, czy mocno uzbrojonych ludzi. Naszym zadaniem jest tworzenie odpowiednich procedur i zapobieganie niebezpiecznym sytuacjom.

A może część tych usług, które nie wymagają wysoko wykwalifikowanego personelu, da się zautomatyzować, żeby obniżyć koszty?

Rozwój technologii wytycza naturalny kierunek, w jakim podążać będzie branża usług bezpieczeństwa. Coraz więcej klientów decyduje się na zastąpienie strażnika np. wieżą wideo albo inteligentnym systemem monitoringu, który automatycznie wykrywa zagrożenia. Im bardziej koszty pracy będą rosły, tym bardziej klienci będą oczekiwać rozwiązań angażujących technologię.

To wróćmy w takim razie do kosztów pracy, które w przyszłym roku wzrosną. Czy jeśli ceny usług wzrosną o 20 proc., czyli tyle, o ile wzrośnie minimalna stawka, to wasi klienci zapłacą? Czy może będą szukali oszczędności?

Kiedy ceny rosną, każdy szuka oszczędności, co oznacza, że klienci zaakceptują podwyżki z obiektywnych powodów, ale jednocześnie poszukają oszczędności, likwidując część posterunków ochrony w swoich obiektach, co oznaczać może ograniczenie zatrudnienia w branży nawet o 15-20 procent.

Pamiętajmy, że wszyscy dotkliwie odczuwają rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej – mediów, paliwa, gazu prądu. Czy cierpią z powodu wysokiego kursu euro wobec złotego, co przekłada się na wyższe koszty wynajmu, zwłaszcza w Warszawie. Klienci nie są w sytuacji, w której mogą sypnąć groszem, bo sami zmagają się z dużymi problemami.

To co się stanie, jak część posterunków nie zostanie obsadzona?

Będziemy się starać zastępować ludzi technologią, ale nie wszędzie jest to możliwe. W pewnej części rynku nie da się wyeliminować człowieka, zwłaszcza tak, gdzie mamy do czynienia z ruchem ludzi, towarów, samochodów, który trzeba kontrolować.

Już widzimy, na podstawie policyjnych statystyk, że w sklepach rośnie liczba kradzieży, co ma bezpośredni związek z kryzysem. Finalnie ograniczenie liczby posterunków i pracowników ochrony może wpłynąć na wzrost strat, chociażby sieci handlowych.

To jakie jest lekarstwo na tę sytuację? Czego branża oczekiwałaby od rządu?

Uważamy, że nie powinno się ingerować przepisami w rynek w sytuacji, w której on sam się znakomicie reguluje. Rynek pracownika, z którym mamy do czynienia w tej chwili i tak wymusza na pracodawcach, by oferowali wyższe stawki i lepsze umowy, więc po co w niego jeszcze sztucznie ingerować, kiedy mamy na głowie setki innych problemów i tak musimy się ciągle dostosowywać do ciągle zmieniających się przepisów ? Niewidzialna ręka rynku radzi sobie z tym najlepiej.

Czytaj też:
Rząd szykuje 1800 plus. By dostać pieniądze, trzeba zrobić jedną rzecz
Czytaj też:
Przed przedsiębiorcami trudny rok. Będzie historyczna podwyżka składek ZUS