Jak mówili w poniedziałek prezes litewskiego banku centralnego Gediminas Simkus oraz litewska minister finansów Gintare Skaiste, wprowadzenie dodatkowego podatku obejmującego sektor bankowy to realny scenariusz. „Sytuacja jest krytyczna. Znajdujemy się w otoczeniu wysokich stóp procentowych, więc pojawiają się nieoczekiwane zyski. Jeśli tak się stanie w 2023 r., należy szukać sposobu na redystrybucję nieoczekiwanego zysku poprzez decyzje fiskalne” – powiedział Simkus.
Litwa szuka pieniędzy na wojsko
Według zapowiedzi litewskich władz pieniądze, uzyskane dzięki podatkowi od nadmiarowych zysków, miałyby zostać wydane na obronność.
„Wojna na Ukrainie i reakcje krajów na nią doprowadziły do dużej płynności i wysokich stóp procentowych. Inwazja prowadzi również do większych wydatków na obronę, więc jeśli opodatkujemy nieoczekiwane zyski, dochód zostanie wykorzystany na obronę” – powiedziała na konferencji prasowej Gintare Skaiste.
Banki reagują
Brytyjska firma fintech Revolut jest właścicielem trzeciego co do wielkości banku, dysponującego około jedną piątą wszystkich aktywów. Klienci z Litwy stanowią około 2 proc. jej bazy.
Dwie szwedzkie grupy posiadają ponad 50 proc. litewskich aktywów bankowych: Swedbank, którego zyski w 2022 roku wzrosły o 64 proc. do 148 mln euro, oraz SEB, którego zyski wzrosły o 49 proc. do 172 mln euro. Litewskie Stowarzyszenie Bankowe stwierdziło, że jest za wcześnie na prognozowanie zysków banków w 2023 roku.
„W obecnej sytuacji widzimy, że różne czynniki geopolityczne i makroekonomiczne mogą w różny sposób wpływać na poszczególne obszary gospodarki” – czytamy w oświadczeniu stowarzyszenia, które nie odniosło się bezpośrednio do zapowiedzi wprowadzenia podatku.
Czytaj też:
Adani Group, czyli jak stracić 100 mld dolarów w kilka dniCzytaj też:
Naftowy gigant z rekordowym wynikiem. Podwoił zyski