Co dziesiąty Polak przepłaca za mieszkanie. To nawet pół pensji miesięcznie

Co dziesiąty Polak przepłaca za mieszkanie. To nawet pół pensji miesięcznie

Budowa, zdjęcie ilustracyjne
Budowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Damian Lugowski
12 proc. Polaków wydaje na mieszkanie ponad połowę swoich miesięcznych dochodów — wynika z badania przeprowadzonego dla Wprost.pl na panelu Ariadna. Ceny utrzymania stale rosną, a przeciętny czynsz najmu kawalerki w Warszawie już dawno przekroczył kwotę minimalnej pensji.

Jak wynika z badania przeprowadzonego dla Wprost.pl na panelu Ariadna, 12 proc. Polaków wydaje na utrzymanie mieszkania, w tym czynsz najmu, czynsz administracyjny i opłaty za media, ponad połowę swoich miesięcznych dochodów. 50 proc. wydaje na ten cel od 25 proc. do połowy zarobków. 38 proc. badanych przeznacza na ten cel mniej niż 25 proc. dochodów.

12 proc. przepłaca za mieszkanie

– Te wyniki są niepokojące, bo faktycznie oznaczają, że 12 proc. badanych wydaje na mieszkanie o wiele za dużo. Zasada jest taka, że na ten cel powinniśmy wydawać około 1/3 wynagrodzenia. To jest zdrowy, bezpieczny poziom – mówi w rozmowie z Wprost.pl Bartosz Turek, główny analityk HREIT.

– To jest niestety pokłosie wzrostu kosztów utrzymania mieszkań, jaki obserwowaliśmy w zeszłym roku. Zwłaszcza kosztów najmu, bo wzrost cen administracyjnych nie był aż ta wysoki. Myślę, że w tych 12 proc. są przede wszystkim osoby wynajmujące mieszkania – dodaje.

Czytaj też:
Ograniczenie w kupowaniu mieszkań. Rząd zmienia zdanie

Ceny rosną

W ciągu minionego roku czynsze najmu w dużych miastach wzrosły przeciętnie o 20-25 proc. Co prawda w ostatnich miesiącach zanotowano delikatny spadek na poziomie 1,5 proc., ale mimo to wciąż stawki są wysokie.

Ceny najmu małej kawalerki w Warszawie dobijają do 3 tys. złotych miesięcznie, a warto przypomnieć, że minimalna pensja wynosi obecnie niecałe 2700 zł netto.

Wysokie ceny wyraźnie widać także w danych GUS. Po ostatniej aktualizacji koszyka inflacyjnego urząd podał, że na wydatki z użytkowaniem mieszkania Polacy wydają 19,63 proc. swojego budżetu. To o 0,3 proc. więcej, niż rok wcześniej. Dla porównania w 2020 roku było to 18,44 proc.

Według ostatniej analizy HREIT obecnie koszty utrzymania mieszkania dla przeciętnej 3-osobowej rodziny kształtują się na poziomie 1350 złotych miesięcznie i są o 240 złotych wyższe niż rok wcześniej. Co warto zauważyć, gwałtowny wzrost rozpoczął się pod koniec zeszłego roku. W październiku 2021 przeciętne wydatki nie przekraczały jeszcze 1 tys. złotych.

– Już wtedy mieliśmy do czynienia z rosnącą inflacją i bardzo wysokimi cenami nośników energii. To było preludium do wojny. Później podwyżki zaczęły przyspieszać – mówi Bartosz Turek.

Koniec podwyżek

Po bardzo trudnym roku 2022 analitycy spodziewają się wyhamowania wzrostu cen. – Ubiegły rok był szczególnie zły. Początek bieżącego roku jest, powiedzmy, obiecujący tzn. daje nadzieję, że nie będziemy mieli już aż tak gwałtownych wzrostów kosztów życia – tłumaczy ekspert.

Rynek najmu może się nieco ochłodzić dzięki spadkowi popytu, którego gwałtowny skok obserwowaliśmy w pierwszej połowie ubiegłego roku m.in. za sprawą napływu uchodźców z Ukrainy, z których część zdecydowała się na komercyjny najem mieszkań. Za zwiększony popyt odpowiadał też gwałtowny spadek zdolności kredytowej Polaków, związany z podwyżką stóp procentowych i rekomendacją Komisji Nadzoru Finansowego, która poleciła bankom, by bardziej restrykcyjnie podchodziły do oceny możliwości swoich klientów.

– W zeszłym roku banki zakręciły kurki z kredytami, w wyniku czego nawet kilkadziesiąt tys. osób, które normalnie kupiłyby mieszkanie na kredyt nie mogło tego zrobić. Co najmniej część z nich zostało zmuszonych do skorzystania z najmu. Właściciele mieszkań mają naturalną tendencję do przerzucania wyższych kosztów na najemców, a przy braku dostępnych na rynku mieszkań mogli to zrobić. Najemcy akceptowali podwyżki, bo nie mieli innego wyjścia. Teraz kredyt jest łatwiej dostępny, więc część osób odzyskała zdolność do zakupu własnego mieszkania, zmniejszając w ten sposób popyt na najem – mówi Bartosz Turek.

– Trzeba też pamiętać o rządowym programie dopłat do kredytów. Jeżeli faktycznie, zgodnie z obietnicami, wejdzie on w życie w lipcu, to spowoduje, że dla beneficjentów zakup stanie się rozwiązaniem tańszym niż najem. Budżetowa dopłata będzie na tyle duża, że łączna rata kredytu będzie często niższa niż czynsz najmu – dodaje.

Nie będzie tanich mieszkań

Mimo optymistycznych sygnałów płynących z prognoz dotyczących kosztów najmu i utrzymania mieszkań, powrotu cen do poziomu sprzed wybuchu wojny, zdaniem eksperta, nie należy się spodziewać.

– Drobna korekta stawek najmu jest możliwa, ale dużym zaskoczeniem byłoby, gdyby ceny spadły o więcej niż 5 -10 proc. – mówi Bartosz Turek. – Niemniej wszystko wskazuje na to, że w 2023 roku wynajmujący mieszkania nie będą mieli aż takiego Eldorado, jak w 2022 – dodaje.

Poprawy sytuacji można za to upatrywać we wzroście płac. Obecnie realny wzrost wynagrodzeń jest ujemny, bo tempo, w jakim rosną pensje nie dogania inflacji, więc możemy kupić mniej, niż przed podwyżką. Jednak według prognoz Narodowego Banku Polskiego, w drugiej połowie roku sytuacja zacznie się zmieniać.

NBP przewiduje, że w bieżącym roku wzrost wynagrodzeń wyniesie 12 proc. Inflacja pod koniec roku ma spaść poniżej dwucyfrowego poziomu, a w całym roku ma wynieść 11,9 proc.

– Według prognoz NBP punkt przegięcia ma nastąpić w trzecim kwartale, kiedy inflacja spadnie do 10 proc., a wzrost wynagrodzeń prognozowany jest na 11,3 proc. Wtedy wreszcie realnie zaczniemy realnie zarabiać więcej. W bieżącym roku sytuacja najemców powinna się poprawiać, bo z jednej strony będziemy mieć drobne korekty stawek czynszów, a z drugiej wyższe dochody. Pozostaje trzymać kciuki za to, żeby te prognozy się sprawdziły — mówi ekspert.

Czytaj też:
Nieruchomości. Spadki cen to przeszłość, jest rekord na rynku pierwotnym
Czytaj też:
Warszawskie osiedle, na którym płaci się dwa razy mniej? Tylko dla polityków