Niemcy: kobieta na czele co trzeciej spółki giełdowej?

Niemcy: kobieta na czele co trzeciej spółki giełdowej?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ursula von der Leyen (fot. Wikipedia)
Niemiecka minister pracy Ursula von der Leyen chce ustawowo zobowiązać spółki giełdowe, by 30 procent kierowniczych stanowisk rezerwowały dla kobiet. Zarówno niemiecka koalicja rządząca, jak i przedsiębiorcy nie są jednak zgodni w sprawie kwoty dla kobiet. - Jeśli chodzi o kobiety na kierowniczych stanowiskach, to jesteśmy obecnie na poziomie Indii, za Rosją, Brazylią i Chinami. Innymi słowy: naprawdę nadszedł czas, by coś się w tym kraju zmieniło - oceniła von der Leyen w rozmowie z radiem NDR.

Minister pracy zauważyła, że połowa absolwentów szkół wyższych w Niemczech to kobiety. Na niższych szczeblach kierowniczych w przedsiębiorstwach zajmują one 25-35 proc. stanowisk. - Nasuwa się zatem pytanie, dlaczego drzwi do zarządów konsekwentnie pozostają dla kobiet zamknięte? - zastanawiała się minister pracy. Według danych Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW), które przytacza tygodnik "Der Spiegel", kobiety zajmują jedynie 3,2 proc. stanowisk w zarządach 200 największych niemieckich przedsiębiorstw. W przypadku 30 koncernów notowanych w indeksie giełdowym DAX odsetek ten wynosi zaledwie 2,2 proc. - spośród 490 członków zarządów tych koncernów tylko 11 to kobiety.

Von der Leyen zapowiedziała, że jeszcze w tym roku przedstawi propozycję ustawy dotyczącej wprowadzenia 30-procentowej kwoty - zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn - obejmującą przede wszystkim zarządy i rady nadzorcze przedsiębiorstw notowanych na giełdzie. Zdaniem minister pracy ustawa powinna również przewidywać sankcje za niedotrzymanie parytetu, które obowiązywałyby od 2018 r. Inny pomysł na to, jak otworzyć kobietom drzwi do zarządów spółek, ma niemiecka minister ds. rodziny Kristina Schroeder. W jej ocenie lepszym rozwiązaniem niż odgórne narzucenie parytetu, byłaby ustawa zobowiązująca spółki, by we własnym zakresie rezerwowały pewną liczbę kierowniczych stanowisk dla kobiet. Schroeder nazywa swą propozycją "elastyczną kwotą dla kobiet". - Chcę ustawowej regulacji w tej sprawie, ale nie takiej, która wrzuca do jednego worka wszystkie przedsiębiorstwa - od przemysłu stalowego po media - powiedziała Schroeder w rozmowie z telewizją ARD. W marcu zamierza ona zaprosić przedstawicieli zarządów niemieckich spółek na rozmowę o swojej propozycji.

Także komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier jest przychylny idei wprowadzenia na szczeblu całej Unii parytetu dla kobiet w biznesie. W rozmowie z niemieckim dziennikiem "Sueddeutsche Zeitung" zapowiedział, że w kwietniu przedstawi propozycję europejskiej regulacji w tej sprawie. Opozycyjni niemieccy socjaldemokraci uważają z kolei, że należy pójść jeszcze dalej, niż proponuje von der Leyen, i żądają 40-procentowej kwoty dla kobiet.

Pierwszym niemieckim koncernem, który dobrowolnie wprowadził 30-procentowy parytet dla kobiet jest firma telekomunikacyjna Deutsche Telekom. Organizacje przedsiębiorców są jednak sceptyczne wobec propozycji obowiązkowej kwoty i bardziej skłonni byliby przystać na elastyczne rozwiązanie, proponowane przez minister Schroeder. Także współrządząca w Niemczech liberalna Partia Wolnych Demokratów (FDP) sprzeciwia się przepisom narzucającym udział kobiet na kierowniczych stanowiskach w spółkach. - Byłaby to głęboka interwencja w politykę personalną przedsiębiorców. Firmy mają interes w tym, by powoływać do gremiów kierowniczych najlepiej wykwalifikowanych kandydatów - ocenił sekretarz generalny FDP Christian Lindner.

PAP, arb