- KE nie może pozwolić na to, aby praktyki antykonkurencyjne zagrażały rozwojowi internetu oraz gospodarki cyfrowej. Przypadek ten pokazuje, że jesteśmy zdeterminowani nie dopuścić do tego, aby dominujący operator telekomunikacyjny systematycznie szkodził konkurentom, którzy w innym wypadku mogliby w znaczny sposób przyczynić się do zmian na rynku na korzyść konsumenta - powiedział wiceprzewodniczący KE Joaquin Almunia.
TP się broni
Decyzja KE o nałożeniu na Telekomunikację Polską 127,5 mln euro kary jest zaskakująca, bo sprawa dotyczy nieprawidłowości dobrowolnie usuniętych przez spółkę niezwłocznie po ich wykryciu, czyli najdalej w 2009 r. - poinformował rzecznik TP Wojciech Jabczyński. - Komisja uznała, że przed październikiem 2009 TP nadużywała swojej pozycji dominującej poprzez odmowę dostępu do swoich usług hurtowych, Internetu (BSA i LLU), co miało skutkować ograniczaniem rozwoju konkurencji. W opinii TP, Komisja Europejska nie wzięła w wystarczającym stopniu pod uwagę faktu niezwłocznego i, co ważniejsze, dobrowolnego usunięcia wszelkich przeszkód we współpracy pomiędzy TP a Operatorami Alternatywnymi. Należy jeszcze raz podkreślić, że zastrzeżenia dotyczące współpracy z operatorami w żaden sposób nie odnoszą się do sytuacji bieżącej - zaznaczył Jabczyński.
"To dla nas zaskakujące"
Jego zdaniem, nałożenie na TP tak dużej kary nie uwzględnia także podpisanego przez TP i UKE porozumienia z 22 października 2009 roku. - W ocenie TP należy uwzględnić zmiany, jakie zaszły na polskim rynku telekomunikacyjnym dzięki wdrażaniu rozwiązań przewidzianych w porozumieniu. Jest dla nas zaskakujące, że KE w swojej decyzji nie wzięła również tego faktu pod uwagę - dodał.
- TP podkreśliła również w czasie spotkania prezesa Macieja Wituckiego z komisarzem ds. konkurencji Joaquinem Almunią, iż uważa, że zamiast płacić karę za dawno już zarzucone praktyki powinna móc zainwestować dodatkowe pieniądze w rozbudowę infrastruktury, co z pewnością byłoby z pożytkiem dla Polski, jak też dla całej Unii Europejskiej. Decyzja Komisji Europejskiej nie jest prawomocna, dlatego TP we współpracy z prawnikami podejmie wszelkie możliwe i uzasadnione działania dotyczące decyzji KE - podsumował.
zew, PAP