O godzinie 8 polskiego czasu Gazprom wstrzymał dostawy do Polski rosyjskiego gazu w ramach kontraktu jamalskiego. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przekonywała na antenie Polskiego Radia, że w żaden sposób nie zagraża to bezpieczeństwu Polski.
Magazyny gazu pełne w prawie 80 proc.
– Zapasy gazu w magazynach wynoszą 76 proc., a pojemność naszych magazynów to 3 mld metrów sześciennych. Rok temu zapasy wynosiły 39 proc., co też było niezłym zapasem jak na koniec kwietnia – powiedziała minister w „Sygnałach dnia”.
Przypomniała, że zakręcenie gazu jest skutkiem decyzji Władimira Putina o konieczności wnoszenia opłat za gaz w rublach. PGNiG odrzucił te żądania. Minister przypomniała, że zasady sprzedaży gazu regulują umowy, które nie mogą być jednostronnie zmieniane, a ukazy Putina nie są źródłem polskiego prawa.
Minister powiedziała też, że zapasów Polska nie będzie zużywać na bieżąco.
– Na dziś nie jest to potrzebne. Mamy połączenia przez interkonektor czeski, wkrótce ruszy litewski. W minimalnym stopniu możemy uruchomić zapasy, gdyby to konieczne, ale takie nagłe sytuacje występują raczej w sezonie jesiennym i zimowym. Na dziś nie ma sytuacji kryzysowej, wiec magazynujemy gaz na gorszy czas – powiedziała.
Dlaczego Polsce, Litwie i Bułgarii odłączono dostawy, a innym krajom nie?
Gaz nie popłynie również do Bułgarii i Litwy. Prowadzący zapytał minister, czy można domniemywać, że kraje, które nadal otrzymują zakontraktowany gaz, zgodziły się na wnoszenie opłat w rublach. Anna Moskwa przyznała, że to niewykluczone, ale jest też inne wyjaśnienie.
– Inna teoria jest taka, że każdy kraj dostał inne warunki, ale tego nie wiemy, to tajemnica spółek – powiedziała.
Więcej w tym temacie powinno stać się jasne za kilka godzin, gdyż w Brukseli zaplanowane jest spotkanie, którego uczestnicy będą rozmawiać również na temat wstrzymanych dostaw.
Brak dostaw z Rosji nie rzutuje na bezpieczeństwo
Minister zapewniła, że pomimo tak gwałtownego odcięcia dostaw, nasz kraj jest bezpieczny i gazu nie zabraknie. Zapełnienie magazynów to jedno, ale Polska od dłuższego czasu przygotowuje się do dywersyfikacji źródeł dostaw i wojna na Ukrainie tylko przyśpieszyła działania, które i tak były prowadzone. Anna Moskwa przypomniała, że własne wydobycie Polski to 4 mln m3 (i na tę chwilę to wydobycie maksymalne, choć nie można wykluczyć, że w przyszłości PGNiG będzie dążył do zwiększenia mocy), Polska zakontraktowała też więcej dostaw LNG niż w latach poprzednich. Jesienią tego roku zacznie do nas płynąć gaz ze złóż norweskich za pośrednictwem gazociągu Baltic Pipe. Jego przepustowość w 2023 roku wyniesie 10 mld m3.
Nie ma zakłóceń w dostawach rosyjskiej ropy
Rosja planowo realizuje dostawy ropy.
– W tym momencie nadal sprowadzamy ropę z Rosji. W zależności od rafinerii od 30 do 50 proc. uzależnienia, ale przygotowujemy nowe kontrakty. Rafinerie prowadziły działania modernizacyjne, by przetwarzać gatunki inne niż rosyjskie. Połączenie Orlenu z Lotosem zwiększy naszą siłę zakupową – powiedziała Anna Moskwa.
Dodała, że mamy zapasy na 90 dni, ale nie ustają prace nad pełną niezależnością od Rosji także w zakresie dostaw ropy. – Gdyby dziś pojawiły się sankcje, jesteśmy gotowi na niezależność – zadeklarowała.
Dodała, że rynek jest połączony i tylko wspólne działania mogą uderzyć w Putina. – Apelujemy, by wszystkie produkty ropopochodne były objęte embargiem.
Czytaj też:
Naimski: Polska nie zapłaci Rosji za gaz w rublach. Jesteśmy gotowi na odcięcie dostaw