– Komisja Europejska działa bardzo powoli. Nawet w sprawie dopłat do nawozów. Nasz wniosek był złożony w styczniu, a decyzja przyszła ponad dwa miesiące później. To wprowadziło niepotrzebną niepewność wśród rolników. Trudno mi to racjonalnie wytłumaczyć. Mogą to powodować skostniałe struktury biurokratyczne UE – powiedział na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia wicepremier Henryk Kowalczyk.
Korytarzy solidarnościowych nie ma do dziś
W połowie maja Unia Europejska miała plan, aby wspomóc Ukrainę w eksporcie zboża, które nie mogło być sprzedawane ze względu na zablokowanie przez Rosję portów na Morzu Czarnym. Delegacja UE przybyła do Polski i snuła plany na temat przewożenia ukraińskiego zboża przez terytorium Polski do portów na wybrzeżu Bałtyku. – Już 12 maja mówiono o korytarzach solidarnościowych dla ukraińskiego zboża. Przyjechała ekipa z UE, odwiedzili granicę, pokiwali głową i do dziś nic się nie dzieje – powiedział wicepremier Henryk Kowalczyk. – Nie chciałbym dopisywać żadnych intencji. Jeśli w sposób intencjonalny jest to opóźnienie, to jest to zbrodnia. Ja mam nadzieję, że to tylko problemy biurokratyczne. Potrzebne są błyskawiczne działania. Jest czas wojny. Gdyby Polska tak czekała z pomocą dla uchodźców, to byłaby tragedia – dodał.
1,5 miliona ton zboża od początku wojny
Od początku wojny do końca września do Polski trafiło około 1,5 mln ton zbóż. – To jest dużo, ale nieporównywalnie do potrzeb. Na początku wojny Ukraina mówiła o potrzebie przewozu 4 mln ton miesięcznie. Korytarz przez Morze Czarne nieco złagodził sprawę, ale strona ukraińska ma wątpliwości, czy niedługo nie zostanie to zablokowane – powiedział wicepremier. Zerwaniem porozumienia groził ostatnio przedstawiciel Rosji.
Czytaj też:
Zełenski: Kreml wie, jak zorganizować kolejny masowy głódCzytaj też:
Kowalczyk: Szukamy rozwiązań hamujących wzrost cen nawozów