Kiedy zacumował w Monako, przechadzający się o poranku nabrzeżem książę Albert, miał zakrzyknąć – A to czyje jest to cacko!? Po czym wprosił się na pokład. Jan Kulczyk podjął gościa jajecznicą z truflami i kieliszkiem szampana. Podczas jednego z party gościem na pokładzie była Donatella Versace. Na jachcie odbyła się także sesja zdjęciowa kolekcji modowej marki La Mania, należącej do Joanny Przetakiewicz, byłej partnerki biznesmena.
Jacht Kulczyka od środka
Standard, jaki zafundował sobie polski miliarder oszałamia, nawet jak na warunki śródziemnomorskiej riwiery. Ciemnoszary kadłub jest tak wypolerowany, że można przeglądać się w nim jak w lustrze. Wnętrze wykończone najwyższej jakości materiałami utrzymane jest w stylu nowojorskiego art deco z lat 30., a jego dopełnieniem jest kolekcja dzieł sztuki. Jacht ma sześć pokładów, 12 kajut gościnnych i pracuje na nim 30 osób obsługi: pokojówki, kucharz i jego pomocnicy, kapitan z obsługa jachtu, a także ochrona. Na pokładzie słonecznym znajduje się duży basen z osobnym kącikiem jacuzzi, a także sala kinowa. Kiedy pogoda dopisuje, sufit jadalni otwiera się i goście mogą się delektować kuchnią na świeżym powietrzu. Na rufie szerokie schody z egzotycznego drewna sprowadzają na platformę kąpielową, z której można dać nura wprost do morza.
Czytaj też:
Koncern najbogatszego Ukraińca chce rozwijać działalność w Polsce. Padło przy tym ważne zastrzeżenie
Imponująca rzeźba na dziobie jachtu Kulczyka
Wielka srebrzysta rzeźba, którą widać na dziobie to wyobrażenie mitycznego ptaka Feniksa. Zaprojektował i wykonał ją prof. Adam Myjak z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Plotka głosi, że z racji na potężny ciężar srebrnego ptaka na dziobie, jacht miał problemy z utrzymaniem równowagi. Trzeba było użyć specjalnych wzmocnień, kilku stoczniowych sztuczek i sporych pieniędzy, żeby pokład odpowiednio wypoziomować.
Co ciekawe, rzeźba dała dodatkowe metry w długości jachtu, dzięki czemu łódź polskiego biznesmena została sklasyfikowana na 35. miejscu w globalnym rankingu superjachtów. Za jachtem rosyjskiego miliardera Michaiła Prochorowa, a przed jednostką Paula Allena, współzałożyciela firmy Microsoft.
Po co biznesmenom jachty?
Jan Kulczyk zamówił jacht w 2010. Miał to być prezent na 60 urodziny. Posiadanie takiej zabawki ma jednak wymiar praktyczny. To nie tylko manifestowanie stanu konta, ale często sygnał rozpoznawczy wysyłany do innych możnych:
„Mam trochę milionów dolarów na zbyciu, może zróbmy jakiś biznes”.
Prawdopodobnie to podczas jednej z eskapad po Lazurowym Wybrzeżu Jan Kulczyk, na Phoenix 2 i Laksmi Mittal na swoim 80-metrowym Amevi rzucili kotwicę w jednym porcie, żeby obgadać wspólne interesy w Afryce. Spółka Ophir Energy, której byli wtedy akcjonariuszami prowadziła wiele projektów poszukiwawczo-odbiorczych ropy i gazu w Afryce, jest notowana na giełdzie w Londynie.
Czytaj też:
Elon Musk dobił Bitcoina. „Jedna z najbrutalniejszych wyprzedaży”
Superłódka Kulczyka często pływała pod banderą Malediwów. Opłaty czarterowe według eksperckiego portalu B&Y Charters wynosiły od 800 do 850 tys. dolarów. Metr budowy luksusowego jachtu kosztuje średnio milion euro. Kulczyk na Phoenixa2 musiał więc wyłożyć ok. 120 mln dolarów. Może i dużo, ale jeśli polski miliarder wypożyczał swoją łódkę bogatym kolegom, koszt budowy zwróciłby się już po niecałych pięciu miesiącach.
Czytaj też:
Ile zarabiają najlepsze piłkarki świata? FIFA już wyczuła interesCzytaj też:
Rosji przybywa milionerów. Sankcje im nie przeszkadzają
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.