Euro i dolar od miesięcy nie były tak tanie. Powód do radości? Tylko częściowo

Euro i dolar od miesięcy nie były tak tanie. Powód do radości? Tylko częściowo

Euro i dolar
Euro i dolar Źródło:Shutterstock / Pixeljoy
Od trzech lat euro nie było tak tanie. Za inne waluty również zapłacimy mniej niż kilka tygodni temu. Kto potrzebuje na podróż, nie powinien odwlekać wizyty w kantorze, ale prof. Witold Orłowski przestrzega, by nie zakładać, że umocnienie polskiej waluty potrwa długo. - Niech nikomu nie przychodzi do głowy, żeby brać kredyt w walutach obcych – powiedział w RMF FM.

Jak kupować euro na nadchodzące wakacje – to teraz. 12 czerwca europejska waluta kosztowała 4,43 – 4,44 zł, to to najniższy wynik od sierpnia 2020 roku. Złoty umocnił się także wobec dolara, za którego trzeba dziś zapłacić 4,11 zł. Funt brytyjski kosztuje 5,18 zł.

Umocnienie waluty to nie zawsze powód do satysfakcji

Na kurs dolara z pewnością wpłynęły czwartkowe dane z amerykańskiego rynku pracy – wówczas waluta ta straciła 3 grosze w ciągu jednego dnia. Na umocnienie złotego wpływa też fakt, że aktualnie nie występują okoliczności, które zagrażają naszej walucie. Profesor Witold Orłowski studził jednak entuzjazm, jaki może towarzyszyć informacjom o notowaniach.

Nie do końca jest się z czego cieszyć, bo umocnienie jest bardzo dobre jeśli wynika z szybkiego wzrostu gospodarczego czy szybkiego wzrostu wydajności pracy – powiedział ekonomista. – Wzmocnienie waluty wcale nie jest dobrą rzeczą, jeśli wynika ze spekulacyjnego napływu kapitału czy zadłużania się. I niestety w Polsce mamy do czynienia z tą drugą sytuacją.

Ostrzegł, że umocnienie polskiej waluty nie potrwa długo. – To nie jest trwałe, nie ma trwałych fundamentów. Niech nikomu nie przychodzi do głowy, żeby brać kredyt w walutach obcych, bo złoty będzie teraz mocniejszy, bo podejrzewam, że się przejedzie na tym, jak ci, który brali kiedyś kredyt we frankach – powiedział stanowczo prof. Orłowski.

Niepokojące sygnały z rynku

Dodał, że po okresie w którym mieliśmy nadwyżki w relacjach z zagranicą, Polska zaczyna się już zadłużać. – Zaciągamy kredyty, napływają dewizy do Polski, jest ich na rynku coraz więcej – problem będzie, gdy trzeba będzie je kiedyś spłacać – zauważył prof. Orłowski.

Wskazał ponadto, że mamy złą sytuację na rynku co powoduje, że „znacznie zmniejszyliśmy zakupy towarów importowanych, nie dlatego, że stały się znacznie droższe, tylko dlatego, że zwykle towary importowane są droższe od krajowych”.

– Nasz eksport się trzyma, natomiast import dość wyraźnie spada. I to znowu powoduje, że popyt na euro, na dolary jest stosunkowo nieduży, a podaż jest całkiem spora, z powodu kredytów zaciąganych, z powodu tego co gospodarka zarobi na eksporcie – tłumaczył ekonomista.

Czytaj też:
Rynek czeka na kluczowe decyzje banków centralnych

Czytaj też:
Jednocyfrowa inflacja jeszcze w tym roku? Ekonomiści nie mają wątpliwości

Opracowała:
Źródło: RMF FM