Zapomnij o podwyżce. Coraz więcej firm zmienia strategię w kwestii wynagrodzeń

Zapomnij o podwyżce. Coraz więcej firm zmienia strategię w kwestii wynagrodzeń

Pieniądze
Pieniądze Źródło: Shutterstock
Nie mamy dobrych wieści dla pracowników. Szefowie wielu firm już dziś zapowiadają zmianę polityki wynagradzania swoich pracowników. Wstrzymane rekrutacje to początek zmian. Spadł odsetek firm, które planują przyznać podwyżki dla pracowników. Kwoty podwyżek, większość może liczyć od 5 do 10 proc., są dalekie od oczekiwań pracowników. Wielu pracodawców uzależnia decyzje o wynagrodzeniach od polityki gospodarczej nowego rządu.

Temat podwyżek pensji budzi wiele kontrowersji wśród pracowników. Jest także coraz częściej poruszany w mediach społecznościowych. Wiele osób obawia się, że w nowym roku nie otrzyma podwyżki wynagrodzenia, mimo iż upominali się o nią w rozmowach z przełożonymi.

Jednym z powodów finansowych ograniczeń w firmach ma być niepewna sytuacja gospodarcza. Inni z kolei podają wysokie koszty związane z zatrudnianiem pracowników. Szerokim echem w sieci odbiła się informacja o planowanych podwyżkach dla nauczycieli i pracowników sfery budżetowej, które zamiast w styczniu, mają być przyznane w późniejszym terminie. Na branżowych forach w sieci pojawiają się kolejne wpisy. Wiele osób wspomina o początku końca rynku pracownika, o czym pisaliśmy na łamach Wprost.pl.

Wynagrodzenia. Pracownicy narzekają na niskie pensje

„Najpierw spadek liczby ogłoszeń o pracy i wstrzymane rekrutacje przez wielu pracodawców, a teraz coraz więcej firm sygnalizuje problem rosnących kosztów pracy” — piszą internauci. Ich frustrację najlepiej oddają liczne badania i analizy wykonane przez specjalistów od rynku pracy.

Z danych opublikowanych przez portal Pracuj.pl wynika, że jedna trzecia respondentów nie jest zadowolona z otrzymywanego wynagrodzenia. Ankietowani pracownicy skarżyli się, że chodzi nie tylko o możliwość oszczędzania, ale wielu osobom obecna pensja nie wystarcza na normalne życie.

Wypłata nie wystarcza na normalne życie. „Muszę pracować dorywczo”

„Ja już zapowiedziałam szefowej, że jeśli nie otrzymam podwyżki najpóźniej od stycznia, to będę musiała zmienić pracę. Czekam na decyzję, ale cały czas aplikuję na ciekawe oferty pracy. Na razie wszystko wskazuje na to, że w mojej firmie nie będzie podwyżek” – zaznacza Ilona. W podobnym tonie wypowiadają się inne osoby.

„Najpierw praca, a po pracy kolejna praca. Żeby związać koniec z końcem, muszę pracować dorywczo w drugiej firmie” – twierdzi pani Anna z Warszawy. „Drożyzna sprawia, że nie wystarcza mi do pierwszego. Czekam na jakąkolwiek podwyżkę w firmie, ale w weekendy dorabiam jako kelnerka” — dodaje Iwona, która na co dzień jest pracownikiem biurowym. Wiele osób podaje swoje zarobki, najczęściej są to kwoty 5-6 tys. zł brutto.

Spadł odsetek firm, które planują podwyżki wynagrodzenia

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że poniżej średniej krajowej zarabia dwie trzecie osób pracujących w Polsce. Autorzy badania przekonują, że mediana wynagrodzeń jest o 1,3 tys. zł niższa niż średnia krajowa. Zdaniem ekspertów dane te przedstawiają prawdziwy poziom wynagrodzeń w naszym kraju, gdyż średnia krajowa jest zawyżana przez nieliczną grupę osób, która otrzymuje znacznie wyższe pensje.

W przyszłym roku mają zyskać nieliczni pracownicy. W wielu aktualnych ogłoszeniach o pracy widać już niższe kwoty wynagrodzeń niż to miało miejsce dotychczas. „Firmy szukają oszczędności, a szefowie niezbyt chętnie rozmawiają o podwyżkach” — twierdzą eksperci. Ich zdaniem o podwyżkę w najbliższym czasie będzie coraz trudniej. Jak wynika z badań prowadzonych cyklicznie przez Narodowy Bank Polski, pracodawcy są coraz mniej skłonni, aby podnosić wynagrodzenia.

Z raportu „Szybki Monitoring” wynika, że tylko nieco ponad jedna trzecia firm (37 proc.) planuje podnieść wynagrodzenia swoim pracownikom. „To najniższy odsetek w ciągu dwóch ostatnich lat” — zaznaczają autorzy badania. Wysokość tych podwyżek też nie napawa huraoptymizmem.

Nieliczni mogą liczyć na podwyżkę pensji. Nie wszyscy będą zachwyceni

Niemal co czwarta z firm planujących podnieść wynagrodzenia swoim pracownikom, zamierza przeznaczyć na ten cel maksymalnie 5 proc. Najwięcej osób może liczyć na wzrost pensji od 5 do 10 proc. Taką deklarację złożyło dwie trzecie z firm deklarujących podwyżki. Pozostali respondenci, czyli 8 proc. pracodawców zapowiedziało, że planuje podnieść wynagrodzenia o ponad 10 proc.

To są oczywiście — jak zauważają eksperci — wstępne plany. Jak będzie wyglądała finansowa rzeczywistość w firmach, dowiemy się zapewne pod koniec tego lub w pierwszym kwartale przyszłego roku. Pracodawcy nie ukrywają, że mają wiele obaw, gdyż nie wiedzą, jak zmieni się polityka gospodarcza nowego rządu.

Już dziś zarówno eksperci, jak i pracodawcy zastanawiają się nad zmianami, jakie czekają nas w nowym roku. Chodzi tutaj o zmiany podatkowe, obniżkę podatku VAT na żywność czy wysokimi cenami energii elektrycznej, której obawia się wielu przedsiębiorców. Większość pracodawców uważa, że wkrótce czeka ich wzrost kosztów.

Szefowie firm planują budżety. „Ostrożnie podchodzą do podwyżek”

W podobnym tonie wypowiadają się eksperci z rynku pracy. – Kolejny rok z rzędu mamy w gospodarce sytuacje niepewności i dużo zmiennych. Teraz pracodawcy zastanawiają się, czy czarne chmury nad gospodarką odeszły na dobre, czy może jednak inflacja wciąż będzie niekorzystna, zacznie spadać wartość eksportu lub popyt na usługi i produkty wśród polskich konsumentów — mówi Mateusz Żydek z agencji rekrutacyjnej Randstad w rozmowie z Wprost.pl.

Właśnie w takich warunkach firmy planują budżety, w tym także budżety osobowe. To sprawia, że mogą ostrożnie podchodzić do podwyżek. Choć gromadzone przez nas informacje mówią na razie o tym, że poziom podwyżek może być podobny do zeszłorocznego, ale nie wiadomo, czy podobna będzie skala, czy obejmą faktycznie wszystkich pracowników, którzy zgłaszają takie oczekiwania — opowiada.

Pracodawcy mają nie lada kłopot. Obawiają się odpływu pracowników

Jego zdaniem te same koszty, które w ostatnim czasie dotykały pracowników, dotykają też pracodawców, chociażby wzrost kosztów energii, dlatego coraz trudniej może być firmom zachowywać rentowność przy rosnących zarówno kosztach stałych, jak i kosztach osobowych.

Jednocześnie pracodawcy obawiają się odpływu pracowników, a pracownicy są przekonani, że bez trudu mogą znaleźć na rynku nową pracę. Nie ma jednak pewności, że ta nowa praca w przyszłym roku faktycznie będzie oznaczać lepsze warunki finansowe — dodaje.

Ekspert: „Warto upominać się o podwyżkę już teraz”

Dlatego o swoich oczekiwaniach finansowych warto już dziś rozmawiać z szefami. Nawet jeśli w budżecie firmy nie ma teraz takiej możliwości lub firma nie planuje zwyczajowej aktualizacji poziomu wynagrodzeń na początku roku, to ten sygnał da szansę na reakcję pracodawcy oraz pozwoli umówić się na termin, w którym na rozmowę o podwyżce pozwoli sytuacja przedsiębiorstwa — twierdzi ekspert firmy Randstad.

Zaznacza, że warto też przygotować się do takiej rozmowy — znacznie lepiej pójdzie ona, gdy będziemy mogli przywołać takie argumenty, jak rozszerzenie zakresu obowiązków czy odpowiedzialności, albo rozwój cenionych umiejętności czy świetnie wyniki w realizacji zadań.

Czytaj też:
Programiści nie kryją zaskoczenia sytuacją na rynku pracy. Ochłodzenie w branży IT
Czytaj też:
Nowe priorytety młodych pracowników. Pokolenie Z oczekuje wysokich zarobków