ZUS. Nie ma tragedii, ale dobrze też nie jest

ZUS. Nie ma tragedii, ale dobrze też nie jest

ZUS
ZUS Źródło: Shutterstock
Przyszłość polskiego systemu emerytalnego nie maluje się w tak czarnych barwach, jak wieszczą niektórzy – wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, do jakich dotarł „Dziennik Gazeta Prawna”. Nie oznacza to, że można uznać, że system emerytalny działa bez zarzutu. Palącym problemem jest rosnąca liczba osób uprawnionych do emerytury przy zmniejszającej się liczbie aktywnych zawodowo oraz stosunkowo niski wiek emerytalny.

„Reforma jest jednak konieczna i to jak najszybciej. Realny spadek wysokości emerytur w ciągu następnej dekady nikogo nie dziwi. Obecnie bowiem świadczenia są ustalane na mniej korzystnych zasadach, ponieważ osobom, które rozpoczęły aktywność zawodową po 1998 r., nie uwzględnia się już kapitału początkowego” — wskazuje dziennik.

„DGP” zwraca też uwagę, że co dziesiąty ubezpieczony w Polsce jest cudzoziemcem. Jeśli zdecyduje się np. na wyjazd do innego kraju Europy, liczba pracujących obniży się jeszcze bardziej.

Ilu jest w Polsce emerytów?

Wyzwaniem będzie przyrost emerytów przy jednoczesnym spadku osób aktywnych zawodowo. Pod koniec maja liczba emerytów i rencistów obsługiwanych przez ZUS wynosiła 8 mln 300 — wynika z danych zamieszczonych w biuletynie „Informacja o wybranych świadczeniach pieniężnych”. Na tę liczbę składa się 6,3 mln emerytów, 1,2 mln pobierających rentę rodzinną, a 520 tys. — rentę z tytułu niezdolności do pracy.

Według statystyk dostępnych na stronie internetowej ZUS te osiem milionów jest to największa liczba od co najmniej 2010 r.

Jeszcze w grudniu 2023 r. liczba emerytów i rencistów wynosiła 7,97 mln.

Według danych GUS łącznie emerytów i rencistów było na koniec maja w Polsce 9,39 mln: do wspomnianych danych ZUS należy doliczyć 970 tys. rolników indywidualnych, którzy pobierają emeryturę z KRUS.

Wiek emerytalny. Jak zachęcić Polaków do dłuższej pracy?

Wyzwaniem pozostaje wiek emerytalny. Z racji wydłużenia przeciętnego życia powinien zostać podniesiony, ale to bardzo niepopularna decyzja polityczna i wątpliwe, aby którykolwiek rząd w najbliższym czasie się na to zdecydował. Mimo to dyskusja na ten niepopularny temat się toczy, a sprowokowała ją minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która w programie Onet Rano przyznała, że nie wyklucza podniesienia wieku emerytalnego.

— Ale dzisiaj najważniejsze jest, i to na pewno zadziała, jeśli będzie bodziec ekonomiczny dla seniorów, że im się będzie opłacało dłużej pracować — powiedziała.

Coraz niższa stopa zastąpienia

„Jeśli nic nie zrobimy, to stopa zastąpienia, czyli wysokość emerytury w porównaniu do ostatniej płacy, spadnie w ciągu najbliższych 20-30 lat ponad dwukrotnie — z ponad 50 do około 25 proc." — napisała Pałczyńska-Nałęcz na platformie X. Stopa zastąpienia jest relacją przeciętnej wysokości otrzymywanej emerytury do przeciętnej płacy otrzymywanej w trakcie okresu aktywności zawodowej. Niektórzy błędnie mówią, że jest to stosunek ostatniej pensji do emerytury, ale to nieprawda: znaczenie ma ogólne przeciętne wynagrodzenie.

Ekonomiści od dawna powtarzają, że podniesienie wieku emerytalnego to konieczność i w pewnym momencie któryś rząd będzie musiał się na ten niepopularny krok zdecydować. – Im bliżej końca pracy, tym szybciej rośnie uzbierana składka. Tak działa siła procentu składanego. Z drugiej strony zebrany kapitał dzielimy przez prognozowany czas trwania życia na emeryturze. Im później przechodzimy, tym ten okres jest krótszy. Większy kapitał dzielimy przez mniej lat, emerytura jest więc wyższa – wyjaśniła w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak z SGH.

Czytaj też:
Podniesienie wieku emerytalnego. Żaden polityk się pod tym nie podpisze, choć wiedzą wszyscy
Czytaj też:
Taką emeryturę dostaje polski rekordzista. Kwota robi wrażenie

Opracowała:
Źródło: Wprost / Dziennik Gazeta Prawna