LOT podliczył, ile lotów musiał odwołać przez wojnę. Ucierpieli też podróżujący do Azji

LOT podliczył, ile lotów musiał odwołać przez wojnę. Ucierpieli też podróżujący do Azji

Lotnisko Chopina w Warszawie
Lotnisko Chopina w Warszawie Źródło: Shutterstock / Karol Ciesluk
W związku z wojną na Ukrainie LOT musiał skasować 9 proc. wszystkich połączeń. Zamknięcia nieba dla samolotów cywilnych nad Ukrainą spowodowało, że do Pekinu czy Tokio samoloty lecą teraz nawet 4 godziny dłużej niż zwykle.

Przez wojnę na Ukrainie wszyscy przewoźnicy musieli zmodyfikować swoje rozkłady lotów. Nie odbywają się rejsy do Ukrainy i Rosji, a dodatkowo z powodu konieczności omijania nieba nad Ukrainą, samoloty do Azji muszą latać okrężną drogą. Prezes LOT Rafał Milczarski powiedział, że w związku z agresją rosyjską nasz narodowy przewoźnik musiał skasować około 9 proc. wszystkich połączeń. „A od strony operacyjnej ponad 13 proc. naszych połączeń jest pod wpływem tej sytuacji, która się tam dzieje” – dodał.

– Pokój i cisza sprzyjają awiacji, a niepokój i wojna awiację w sposób straszliwy rujnuje. Wszelkie połączenia, które realizujemy na Wschód, zwłaszcza te dalekowschodnie, jak Tokio, Seul czy Tianjin w Chinach są to połączenia, których czas realizacji zwiększył się o ok. 4 godziny w obie strony wskutek działań wojennych i obostrzeń z nimi związanych – powiedział też Milczarski.

Jak nie pandemia, to spór w PAŻP lub wojna

Ostatnie dwa lata były dla przewoźników bardzo trudne. Najpierw cały biznes wywróciła do góry nogami pandemia: odwołano tysiące lotów, przewoźnicy musieli zwracać pieniądze pasażerom i organizować powrót do domu dla tych, których pandemia zastała za granicą. Kiedy już wszystko zaczęło wracać do normy, w górę poszły ceny paliwa. Przewoźnicy, którzy korzystają z lotnisk w Warszawie i Modlinie, musieli przełączyć się w awaryjny tryb zarządzania, gdy realna stała się groźba masowego odejścia z pracy prawie wszystkich kontrolerów lotów z tych portów. Porozumienie udało się osiągnąć na chwilę przed majówką, która jest okresem wzmożonych lotów i symbolicznym początkiem sezonu letniego w turystyce. Na okoliczność, gdyby nie udało się dogadać z kontrolerami, rząd przyjął rozporządzenie, w którym określił, które loty odbędą się nawet pomimo zmniejszonej obsady w wieży kontroli lotów. Udałoby się uratować tylko niewielką część zaplanowanych rejsów, więc tysiące pasażerów musiałoby zapomnieć o wylocie, a straty przewoźników sięgnęłyby milionów euro.

Czytaj też:
Samolot stał 1,5 miesiąca na płycie lotniska. Właściciel słono zapłaci

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl