Po zdającej się nie mieć końca serii podwyżek stóp procentowych niejeden kredytobiorca ma ogromny żal, że nie zawarł umowy kredytowej ze stałym oprocentowaniem. Wobec kogo ten żal? Niektórzy zadłużeni twierdzą, że stałe oprocentowanie odradzali im doradcy klienta, którzy pokazując różne wykresy i tabelki, przekonywali, że nie ma możliwości, by stopy poszły znacząco w górę. Podobno niektórzy z uśmieszkiem dodawali, że musiałoby się stać coś prawie niemożliwego w rodzaju globalnej zarazy czy wojny w Europie.
Inni kredytobiorcy świadomie oparli zobowiązanie na zmiennej stopie, która w dobrych czasach jest tańsza niż kredyt ze stałym oprocentowaniem. Zarzekają się, że gdyby mogli cofnąć czas, wybraliby oprocentowanie stałe (choć stałe jest ono tylko przez pięć do dziesięciu lat, zależnie od umowy) i nie drżeli na myśl o kolejnych posiedzeniach Rady Polityki Pieniężnej.
Kredyt ze stałym oprocentowaniem „hitem” w bankach
Nauczeni ich doświadczeniem, przymierzający się do kupna nieruchomości chętnie zaciągają teraz kredyty o stałej stopie. W niektórych bankach wybiera je ponad połowa klientów.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments pisze w analizie, że najlepszy moment na zaciągnięcie takiego kredytu był w latach 2020-21. „Dziś jest to jasne. Wtedy jednak była to w Polsce rynkowa nowość, nie wszystkie banki miały atrakcyjne oferty tych kredytów, a do tego kontrakty terminowe na stopę procentową sugerowały, że jeszcze długo cieszyć się będziemy tanimi kredytami o zmiennym oprocentowaniu”.
Czytaj też:
Ćwierć miliona wniosków o wakacje kredytowe. Są też sygnały klientów o nadużyciach banków
Niestety kolejne miesiące bardzo dotkliwie pokazały jak bardzo prognozy te okazały się błędne. Jeszcze w 2021 roku niewiele osób skłonnych było dopłacić i wziąć kredyt ze stałym oprocentowaniem. Oprocentowanie tych „hipotek” było bowiem nawet o 1/3 wyższe niż w przypadku kredytu z oprocentowaniem zmiennym. Wtedy niewielki odsetek kredytobiorców wybierał takie rozwiązanie, podczas gdy dziś niemal każdy chciałby mieć kredyt oprocentowany na 3-4 proc. w skali roku.
Stałe czy zmienne oprocentowanie? Nie da się tego przewidzieć
Trzeba mieć świadomość, że wybór pomiędzy kredytem ze zmiennym lub okresowo stałym oprocentowaniem to swego rodzaju zakład. Osoby, które wybierają kredyt ze stałym oprocentowaniem wyjdą na tym najpewniej dobrze o ile stopy procentowe będą przez najbliższe lata wyższe niż to czego dziś spodziewa się rynek. W przypadku wyboru kredytu ze zmiennym oprocentowaniem okazać się to może korzystnym rozwiązaniem, o ile koszt pieniądza będzie w najbliższych latach niższy niż to czego spodziewają się dziś gracze rynkowi – wyjaśnia Turek.
Wybierając kredyt ze stałym oprocentowaniem wybieramy jednak pewność, że przez pewien czas rata nam się nie zmieni. Po z góry umówionym okresie stabilizacja rat się zakończy i będziemy musieli umówić się na nowe warunki spłaty. Nie wiemy czy kredyty będą wtedy droższe czy tańsze, a więc też z jakimi ratami przyjdzie nam się zmagać. No i oczywiście dopiero po zakończeniu np. pięcioletniego okresu stałości rat będziemy w stanie oszacować czy wybierając stałą ratę skorzystaliśmy czy straciliśmy.
Stałe oprocentowanie remedium na nadmierne ryzyko?
– Nie ma wątpliwości, że stałe oprocentowanie pozostaje najlepszym rozwiązaniem w przypadku osób balansujących na granicy zdolności kredytowej. Wybierając taki kredyt kupujemy sobie spokój i bezpieczeństwo, że przynajmniej przez kilka lat rata nam się nie zmieni. Do tego będziemy mogli zamienić posiadany kredyt na tańszy, gdy w przyszłości uznamy, że bardziej się nam to opłaca. Powszechną praktyką jest bowiem, że banki nie naliczają opłat za wcześniejszą spłatę kredytu (na to warto zwrócić uwagę wybierając kredyt). To obok zaciągnięcia nowego (tańszego kredytu) jest immamentnym elementem procesu zamiany droższego kredytu na tańszy – zauważa Bartosz Turek.
Jeśli spełni się scenariusz, w którym obecny cykl podwyżek stóp procentowych ma się ku końcowi, a w 2023 roku możliwe jest, że koszt pieniądza zacznie spadać, to koszt obsługi długu ze zmiennym oprocentowaniem może okazać się niższy. Dziś jednak nikt nie wie co dokładnie szykuje dla nas przyszłość, a roztropnie zarządzając domowym budżetem należy brać pod uwagę też skrajne scenariusze.
Coraz mniej mieszkań na kredyt
Biuro Informacji Kredytowej (BIK) podkreśla, że „po zeszłorocznym boomie na hipoteki nie ma już śladu”. Z danych przedstawionych przez instytucję wynika, że po pierwszym półroczu tego roku wartość udzielonych kredytów mieszkaniowych zmalała o 25,1 proc.
W samym czerwcu br. w porównaniu z czerwcem zeszłego roku w ujęciu liczbowym banki i SKOK-i udzieliły więcej tylko kredytów ratalnych (wzrost o prawie 30 proc.). Natomiast kredyty mieszkaniowe odnotowały spadek o 55,1 proc. Z kolei w ujęciu wartościowym wartość udzielonych kredytów mieszkaniowych spadła aż o 52,4 proc.Więcej w tekście poniżej.
Czytaj też:
BIK: Po boomie na hipoteki nie ma już śladu