W rurociągu „Przyjaźń” doszło do wycieku ropy. Zakładowa straż pożarna z PERN S.A. poinformowała o spadku ciśnienia.
„W tym momencie nie są znane przyczyny zdarzenia – natychmiast zostało wyłączone tłoczenie w uszkodzonej nitce. Druga nitka ropociągu działa bez zmian” – czytamy w komunikacie PERN.
Na miejsce udali się strażacy oraz wewnętrzne służby ratunkowe spółki. Wyciek zlokalizowano w miejscowości Żurawice, w gminie Boniewo.
– Do wycieku półproduktu ropy naftowej z ropociągu obsługiwanego przez PERN doszło z rury o średni 80 cm o ciśnieniu 30 atm. Za odpompowywanie ropy odpowiada głównie Zakładowa Służba Ratownicza, która ma doświadczenie w takich działaniach. My zabezpieczamy całą akcję. Powstało rozlewisko na powierzchni około 1000 metrów kwadratowych. Cały czas szukamy wycieku na polu kukurydzy. Nie jest to łatwe, bo wszystko przesłania właśnie półprodukt ropy, który wypłynął na pole – poinformował bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy PSP.
Dostawy ropy z Rosji
Rurociągu "Przyjaźń 1" i "Przyjaźń 2" to instalacje zbudowane w latach 60. i 70. Należą do najdłuższych instalacji tego typu na świecie, łączą syberyjskie pola naftowe z Europą Środkową i Wschodnią.
Północna nitka biegnie przez Białoruś i Polskę, do niemieckiego Lipska. Z kolei południowa, przez Ukrainę, dociera do Czech i Węgier.
Na początku sierpnia rosyjski Transnieft, operator "Przyjaźni", poinformował o wstrzymaniu dostaw południową nitką. Firma tłumaczy swoją decyzję zaległościami finansowymi ze strony odbiorców. Wykonanie płatności było niemożliwe ze względu na sankcje gospodarcze nałożone na Rosję przez Zachód.
Północna nitka, przechodząca przez Polskę, nadal działała. Jak podaje RMF FM, mimo wojny i nałożonych na Rosję sankcji, rosyjska ropa wciąż stanowi połowę surowca, sprowadzonego do Polski 2022 roku.
Atak na Nord Stream
Pod koniec września w gazociągach Nord Stream 1 i 2, transportujących rosyjski gaz, doszło do wycieku. Coraz częściej pojawiają się głosy, że za wyciekiem z gazociągu Nord Stream stoi Rosja.
Agencja AFP przypomina, że dwa przecieki znajdowały się w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej, a dwa pozostałe w duńskiej. Po inspekcjach prowadzonych w miejscach wycieku gazu głos zabrały szwedzkie władze.
– Możemy stwierdzić, że w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej doszło do detonacji na Nord Stream 1 i 2, które doprowadziły do rozległych uszkodzeń gazociągów – przekazał w oświadczeniu szwedzki prokurator Mats Ljungqvist. Ljungqvist dodał, że „śledztwo wzmocniło podejrzenia o sabotaż”. Dodał jednak, że sprawa jest delikatna i nie może podać więcej szczegółów. Wszystkie cztery przecieki, które odkryto w poniedziałek w zeszłym tygodniu, miały miejsce na Morzu Bałtyckim w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm. Chociaż rurociągi nie są obecnie eksploatowane, obydwa zawierały gaz, zanim stały się przedmiotem rzekomego sabotażu.
Czytaj też:
Groźba sabotażu. Morawiecki: Wzmocniliśmy systemy antyterrorystyczneCzytaj też:
Dwa tygodnie od otwarcia Baltic Pipe. Chroniony jak norweskie rurociągi