Nie 70 proc., jak twierdzi w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych, prezydent Joe Biden, ale 50 proc. inflacji w Polsce spowodowane jest działaniami Władimira Putina. Tak obecną sytuację polskiej gospodarki ocenił na antenie TVN24 Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. – Połowa inflacji wynika z działań Putina, 1/4 to covid i 1/4 to polski rynek pracy. Gdzieś tam w tle są stopy procentowe. Większość przyczyn nie jest po stronie rządu ani NBP – powiedział szef PFR w "Rozmowie Piaseckiego".
Stopy procentowe poszłyby w górę, ale nie aż tak
Szef PFR powiedział także, że nawet w wyniku samej pandemii podwyżka stóp procentowych byłaby nieunikniona, gdyż działania, które miały za zadanie uratowanie gospodarki, zadziałały proinflacyjnie. – Przed covidem mieliśmy inflacje na poziomie 3-4 proc. Gdyby się nie działo nic na rynku gazu, to z pandemii wyszlibyśmy na poziomie 4-5 proc. Trzeba by było nieco podnieść stopy procentowe, ale nie aż tak – powiedział Paweł Borys.
Przyznał także, że za rosnącą inflacją stoi także dobra kondycja polskiej gospodarki. – Drugim powodem jest to, że Polska gospodarka jest w fazie boomu, mamy bardzo rozgrzany rynek pracy. To również powoduje pewną presję inflacyjną – dodał.
Szef Polskiego Funduszu Rozwoju przyznał także, że prognozy Narodowego Banku Polskiego były bardzo ostrożne. Dodał jednak, że w ostatnim czasie niemal wszystkie przewidywania ekonomistów okazały się chybione.
– Prognozy inflacji NBP faktycznie były bardzo konserwatywne. To nie jest tak, że tam o wszystkim decyduje prezes. Wydawało się, że wszystko będzie pod kontrolą, ale we wrześniu bardzo wyskoczyły ceny żywności i gazu – powiedział. – Ostatnie dwa lata to okres, w którym niemal wszyscy ekonomiści mylili się jeśli chodzi o swoje prognozy – dodał.
Pomoc dla kredytobiorców
Rząd przedstawił rozwiązania, które mają pomóc kredytobiorcom w środowisku rosnących stóp procentowych, a co za tym idzie, drożejących rat kredytów. – To, że stopy procentowe rosną, jest normalną sytuacją gospodarczą. Warto mówić to kredytobiorcom. Teraz jednak wzrosły w sposób bezprecedensowy w krótkim czasie – powiedział Paweł Borys.
Szef PFR przewiduje, że z podwyższoną inflacją, a więc także wysokimi stopami procentowymi, będziemy się mierzyć jeszcze przez kilka najbliższych lat. – Inflacja pozostanie z nami jeszcze 2-3 lata. Mamy nadzieję, że w perspektywie przyszłego roku, powinna ona zacząć spadać. Stopy procentowe muszą jednak jeszcze trochę wzrosnąć. Mogą one sięgnąć 5,5 a 6 proc. Jeśli inflacja dalej będzie rosła, to nawet 7 proc. Inflacja uzyska swój szczyt na poziomie 13-14 proc – prognozuje. – Apelowałem do wszystkich bankowców o podniesienie oprocentowania lokat. Pomoże to w walce z inflacją. Od wybuchu wojny, w naszych portfelach znalazło się 130 miliardów złotych gotówki – dodał, odnosząc się do małej aktywności banków w tym zakresie.
Pieniądze z KPO pomogłyby walczyć z trudną sytuacją
Jak bumerang wraca także temat środków z Krajowego Programu Odbudowy, który nadal blokowany jest przez Komisję Europejską. – Doradzam, aby jak najszybciej uruchomić KPO, czyli również rozwiązać konflikty z KE. Dobrze by było, aby w Sejmie doszło jak najszybciej do głosowania w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej. Z oficjalnych wypowiedzi polityków widać, że trwają w tej sprawie rozmowy. Jest również propozycja prezydenta Andrzeja Dudy – powiedział szef PFR. – Mam nadzieję, że ta sytuacja za chwilę zostanie zakończona – dodał.
Czytaj też:
Ekonomista przestrzega premiera: To najgorszy moment. Problemy dopiero się zaczną