Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła w lipcu 810,2 tys. wobec 818,0 tys. osób w czerwcu. Wcześniej Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej informowało, że według szacunków resortu stopa bezrobocia w lipcu wyniosła 4,9 proc. – podał w środę GUS.
GUS opublikował też dane dotyczące aktywności zawodowej. W II kwartale 2022 r. osoby aktywne zawodowo stanowiły 57,9 proc. ludności w wieku 15–89 lat. W porównaniu z I kwartałem 2022 r., wskaźnik ten zmniejszył się o 0,1 p. proc., natomiast w odniesieniu do II kwartału 2021 r. zwiększył się o 0,3 pkt proc.
Odsetek bezrobotnych w lipcu nie zwiększył się w porównaniu z czerwcem. To bardzo dobry wynik, jeden z najlepszych w Unii Europejskiej. Ekonomiści ostrzegają jednak rządzących, by nie usypiali czujności, bo wchodzimy w trudny okres światowego spowolnienia gospodarczego, który może skutkować zmniejszeniem aktywności przedsiębiorców, a co za tym idzie, likwidacją miejsc pracy.
Sytuacja na rynku pracy zmienia się na niekorzyść pracowników
Pierwsze zapowiedzi tej sytuacji już widzimy. „„W sierpniu 12 proc. pytanych firm planowało zwolnienia pracowników w ciągu trzech kolejnych miesięcy. Jednocześnie 10 proc. pytanych twierdziło, że będzie zatrudniać” — informował w swoim tygodniowym raporcie Polski Instytut Ekonomiczny.
I dalej: „Ponad połowa firm planujących zwolnienia doświadczyła spadku wartości sprzedaży (55 proc.) i liczby nowych zamówień (52 proc.). W związku ze zmniejszającym się popytem firmy te częściej dysponują zbyt dużymi mocami produkcyjnymi (32 proc.). Przekłada się to na ich sytuację finansową – aż 15 proc. planujących zwolnienia to firmy z niedostateczną płynnością finansową" – wyliczają analitycy.
Najgorzej jest w małych firmach, w tym przede wszystkim produkcyjnych, gdzie deklaracje zwolnień są najczęstsze, a jednocześnie mało który pracodawca zamierza w tej branży zatrudniać. Niewiele lepiej wygląda sytuacja w przedsiębiorstwach transportowych, spedycyjnych czy logistycznych. Powodów do obaw nie mają pracownicy średnich i dużych firm.
To wynik ogólnej niepewności co do przyszłości oraz rosnących kosztów prowadzenia działalności (coraz wyższe koszty energii, półproduktów, słowem, wszystkiego, co jest potrzebne do świadczenia usług lub produkcji towarów) oraz mniejszej konsumpcja, którą widzimy w wielu obszarach.
Recesja nie musi oznaczać dużego bezrobocia
W zeszłym tygodniu GUS opublikował dane o wzroście PKB w drugim kwartale. Był niższy niż zakładała większość ekonomistów, co odczytano jako kolejną zapowiedź spowolnienia gospodarczego. Dr Krystian Jaworski z Credit Agricole uspokajał w rozmowie z „Wprost”, że słowo „recesja” nie musi jeszcze oznaczać załamania gospodarczego i prowadzić do wzrostu bezrobocia.
– Ta recesja nie będzie głęboka. Ponadto, uważamy, że będzie ona krótka, a pamiętajmy, że pracodawcy nie zwalniają na potęgę, gdy tylko pojawią się pierwsze sygnały lekkiego pogorszenia koniunktury. Jeśli spodziewają się, że będzie ono krótkotrwałe, wolą utrzymać zatrudnienie, bo późniejsza konieczność rekrutacji wiąże się z kosztami – mówi.
Czytaj też:
Recesja techniczna raczej nie do uniknięcia. Czy powinniśmy martwić się bezrobociem?