Niedawno pisaliśmy o „znikających” chińskich miliarderach – biznesmenach ze świecznika, którzy nagle przestali pojawiać się w pracy, niknęła też ich aktywność medialna. Po jakimś czasie odnajdywali się w areszcie, a rządowe media wyjaśniały opinii publicznej, że zostali oskarżeni o poważne przestępstwa. Jeśli mieli szczęście, udało się im uciec za granicę i zacząć nowe życie. Ten drugi scenariusz stał się udziałem Jacka Ma, założyciela holdingu Alibaba, do którego należy m.in. platforma handlowa Aliexpress.
Gou Wengui z zarzutem zdefraudowania 1 mld euro, który dostał od inwestorów
„Znikających miliarderów” łączy nie tylko podobny stan konta, ale też fakt, że skrytykowali rządzącą partię komunistyczną. Wielkie pieniądze przestają stanowić tarczę ochronną, miliardera należy ukarać, by nie podburzał innych.
Krytykiem chińskiego rządu jest także potentat nieruchomości Guo Wengui, który od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Uznał, że odległość kilku tysięcy kilometrów od Pekinu daje mu na tyle duże bezpieczeństwo, że może otwarcie wytykać partii zaniedbania, a nawet zbierać wokół siebie ludzi o podobnych poglądach.
Guo aresztowany został w Nowym Jorku, ale jego historia jest inna niż chińsko-kanadyjskiego biznesmena Xiao Jianhau, który odsiaduje wyrok 13 lat pozbawienia wolności i potentata nieruchomości Ren Zhiqiang, którzy na krótko przed swoim zniknięciem i błyskawicznym wyrokiem krytykowali władze. Wiele wskazuje na to, że Guo dopuścił się defraudacji 1 mld dolarów inwestorów, do czego wykorzystał grupę medialną GTV Media Group, system pożyczek rolniczych za pośrednictwem Himalaya Farm Alliance oraz kryptowaluty Himalaya Coin. Aby zmylić kontrolerów, korzystał przy tym z 21 kont bankowych – informuje BBC News.
Biznesmen przekonuje, że stał się ofiarą spisku chińskich komunistów
Pokrzywdzonymi inwestorami, którzy zostali wprowadzeni w błąd co do celu inwestycji, są przede wszystkim zamożni przedstawiciele chińskiej diaspory, którzy znali stosunek Guo do władz w Pekinie i mieli powody wierzyć w jego uczciwość. Tymczasem przekazane przez nich pieniądze biznesmen włożył w fundusz hedgingowy wysokiego ryzyka. Kilkadziesiąt milionów pozostawił na własny użytek: kupił sobie luksusowy jacht za 37 mln dolarów, rezydencję w New Jersey o powierzchni 4 tys. metrów kw. i spersonalizowaną wersję sportowego Bugatti za 4,4 mln dolarów.
Biznesmen został także oskarżony o pranie brudnych pieniędzy.
Sędzia federalny nie zgodził się na zwolnienie oskarżonego za kaucją.
Adwokaci Gou Wengui zapewniają, że ich klient jest niewinny, a dowody obciążające go zostały sfabrykowane przez Komunistyczną Partię Chin. W komunikacie napisano, że nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na wytropione przez służby amerykańskie oszustwa.
Czytaj też:
Hakerzy podszywają się pod Allegro. Można stracić konto i pieniądzeCzytaj też:
Członek RPP o obniżce stóp procentowych. Złe wiadomości dla kredytobiorców