Sejm debatuje nad ustawą o cenach energii. „To ustawa o podwyżkach"

Sejm debatuje nad ustawą o cenach energii. „To ustawa o podwyżkach"

Licznik prądu
Licznik prądu Źródło:Shutterstock / Sunshine Studio
W Sejmie odbyła się debata poświęcona projektowi ustawy o cenach energii i bonie energetycznym. Politycy koalicji rządzącej przekonywali, że ma ona na celu ulżenie Polakom, z kolei zdaniem polityków opozycji to ustawa o podwyżkach i prowizorka.

Sejm debatował w środę nad rządowym projektem ustawy o czasowym ograniczeniu cen za energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło systemowe oraz o bonie energetycznym. Przyjęta przed tygodniem przez rząd ustawa zakłada, że maksymalna cena energii w drugiej połowie 2024 roku ma wynieść 500 zł za MWh dla gospodarstw domowych (wzrost z obecnych 412 zł za MWh) oraz 693 zł za MWh (tak jak dotychczas) dla jednostek samorządu, podmiotów użyteczności publicznej oraz dla małych i średnich przedsiębiorców.

Na przyznanie bonu energetycznego będą mogły liczyć gospodarstwa domowe o niskich dochodach, dla których wzrost cen do poziomu 500 zł za MWh byłby trudny do udźwignięcia.

Ustawa o cenach energii ustawą o podwyżkach?

– Ustawa ta ma za zadanie ulżenie Polakom, w szczególności tym najbardziej wrażliwym energetycznie, w dobie wysokich i niestabilnych cen energii. Obecny rząd robi wszystko, by zapobiec drenowaniu portfeli obywateli. Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania społeczne są większe, jednak stan finansów, jaki zastaliśmy po 8 latach rządów PiS, a także brak skutecznych działań rządu Mateusza Morawieckiego, mający na celu dywersyfikację źródeł energii czy rozwój OZE znacznie ograniczają nasze pole do wsparcie energii – powiedział poseł sprawozdawca Rafał Komarewicz z Polski 2050.

– Jest to ustawa o podwyżkach, w przeciwieństwie do ustawy, która jest projektem obywatelskim (...) Dzisiaj można zrobić tylko jedną rzecz, utrzymać to z czym mamy do czynienia dzisiaj, czyli zamrożeniem cen energii na dotychczasowym poziomie, z wyjątkiem dotyczącym przedsiębiorców i podmiotów wrażliwych, którym te ceny energii można jeszcze obniżyć poprzez cenę maksymalną jeszcze poniżej tego co dzisiaj proponujemy. Pozwalają na to ceny rynkowe – przekonywał poseł PiS Waldemar Buda, były minister rozwoju i technologii.

Buda wyliczał, że Polacy otrzymują około dziesięciu stałych rachunków. Proponowana ustawa – jak mówił – dotyczy trzech z nich. – Nie było takiej sytuacji wcześniej, żeby równolegle trzy z dziesięciu stałych rachunków Polaków podnosiły się jednego dnia o kilkadziesiąt procent, nawet w dobie najwyższej inflacji – przekonywał były szef resortu rozwoju.

Polityk PiS zapowiedział złożenie w czerwcu obywatelskiego projektu ustawy dotyczącego zatrzymania cen prądu. – Ustawa ta to zabezpieczenie cen energii na poziomie akceptowalnym społecznie – przekonywał poseł Tomasz Nowak z Koalicji Obywatelskiej.

Nowak zwrócił się do byłego ministra rozwoju z pytaniem, o to dlaczego nie zabezpieczył środków budżetowych na utrzymanie zamrożonych cen energii. – Z budżetu, który dostaliśmy od was musimy znaleźć pieniądze. I znaleźliśmy, konkretne pieniądze, ponad 8 mld zł, po to, by pomóc Polakom, aby ceny energii nie były cenami, które będą dla Polaków nieakceptowalne – mówił poseł Koalicji Obywatelskiej.

„Prąd i ogrzewanie to nie luksus"

– Ustawa ta jest rozwiązaniem niezbędnym, żeby ubóstwo energetyczne nie stało się kolejnym problemem cywilizacyjnym dla milionów Polaków – powiedziała Paulina Matysiak, posłanka klubu Lewicy, zaznaczając jednak, że rozwiązanie to musi być poprawione.

– Mówię tu o różnicowaniu wysokości wsparcia dla osób ogrzewających budynki różnymi źródłami ciepła, czy o kryteriach nie obejmujących Polaków zarabiających płacę minimalną. Państwo musi w pierwszej kolejności chronić osoby najbiedniejsze, najbardziej zagrożone skokowymi podwyżkami do których może dojść jeśli ceny energii zostaną gwałtownie urynkowione. To kosztuje, ale transformacja energetyczna albo będzie sprawiedliwa społecznie, albo nie będzie jej wcale. Skąpstwo tutaj to polityczny prezent dla wrogów Unii Europejskiej. Nie wolno tego błędu popełniać – mówiła Matysiak.

Posłanka podkreślała, że „prąd i ogrzewanie, to nie luksus, a podstawa egzystencji".

Zdaniem posła Konfederacji Witolda Tumanowicza mamy do czynienia z modelem zarządzania państwem – „tektura plus szara taśma". – Procedowana ustawa jest niczym innym jak prowizorką do maskowania waszej nieudolności przed społeczeństwem – ocenił Tumanowicz.

W związku ze zgłoszeniem poprawek, projekt ustawy o cenach energii i bonie energetycznym został ponownie skierowany do komisji energii, klimatu i aktywów państwowych.

Czytaj też:
Ceny energii dobijają kolejną branżę. Sprzedaż tych urządzeń dramatycznie spadła
Czytaj też:
Rachunki grozy za gaz? Minister Hennig-Kloska wyjaśnia, jak to wygląda z jej perspektywy