Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w Niemczech wchodzą w decydującą fazę rozgrywek. W przyszłą niedzielę dowiemy się, kto wygra Euro 2024.
12 lat temu – na przełomie czerwca i lipca – turniej ten dobiegał końca w Polsce i na Ukrainie. Gdy w kwietniu 2007 przyznano nam i naszym sąsiadom organizację Euro 2012, piłkarski świat nie krył zaskoczenia. Za faworytów uchodzili wówczas Włosi.
– Oficjalne chwile przed wyborami nie są zbyt interesujące. Oficjalna kolacja, spotkania i uśmiechy, raczej nieszczere. Włosi zachowywali się, jakby sprawa była już rozstrzygnięta, oczywiście na ich korzyść. Już wcześniej, na finałowej prezentacji kandydatur w Budapeszcie, ograniczyli się do kilku ładnych dziewcząt rozdających ulotki. Po godzinie się zmyli, za to nasze stoisko tętniło życiem do nocy. Jego efektowny wystrój kontrastował ze skromnymi stoiskami innych. Cały catering mieliśmy z kraju, przyjechały kontenery z polskimi specjałami, a furorę zrobiła sucha kiełbasa. Noc poprzedzającą głosowanie w Cardiff zakończyłem sympatyczną rozmową z Surkisem (ówczesny prezes ukraińskiej federacji piłki nożnej – red.). Chwilę przed tym, jak rozeszliśmy się do spania, powiedziałem z przekonaniem: – Wygramy w drugiej rundzie. – Mylisz się, Michał. Wygramy w pierwszej – poprawił mnie Surkis. – Zakład? – Zakład. Stawką był dobry koniak. Głupio przyznać, ale do dziś nie wypłaciłem się z przegranej – tak ostatnie chwile przed przyznaniem nam i Ukrainie Euro 2012 wspominał w swojej książce „Listek. Najciekawiej jest po ostatnim gwizdku" Michał Listkiewicz, ówczesny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN).
Euro 2012. Piłkarze zawalili, Polacy ugościli
Szef PZPN w latach 1999-2008 zdradził w swoich wspomnieniach, że pomysł ubiegania się o wspólną organizację turnieju zrodził się blisko 10 lat przed jego startem. Inicjatorem był Surkis, a propozycja dla Polski nie padłaby, gdyby nie postawa...Rosji.
– W 2003 roku jako zarząd PZPN pojechaliśmy do Lwowa, gdzie honorowe obywatelstwo odbierał Kazimierz Górski. Dla uczczenia tej wielkiej chwili Hryhorij Surkis, prezes ukraińskiego związku zaproponował, żeby przy okazji zorganizować wspólne posiedzenie zarządów obu federacji. Spotkaliśmy się w Domu Kultury Kolejarz, starym sowieckim budynku. Surkis doskonale wiedział, że nie tylko przyznanie obywatelstwa Górskiemu będzie powodem, dla którego zapamiętamy tamten dzień. – Drodzy przyjaciele, co wy na to, żebyśmy zaczęli ubiegać się o organizację Euro w 2012 roku? – zaskoczył wszystkich gości z Polski. – Ale o czym ty mówisz? – Chcieliśmy zorganizować z Rosjanami, ale nas zlekceważyli. Wolą sami to zrobić. – W naszym obozie zapanowała euforia – No pewnie! Robimy! Razem! – opowiada w książce Listkiewicz.
W powszechnym odbiorze Euro 2012 było imprezą bardzo udaną. Do pełni szczęścia zabrakło sukcesu sportowego (polscy piłkarze pod wodzą Franciszka Smudy odpadli już w fazie grupowej), ale o sukcesie organizacyjnym mówili niemal wszyscy, a hasło "Wszyscy jesteśmy gospodarzami" nie okazało się pustym sloganem. Michał Listkiewicz zdradza w rozmowie z „Wprost", że do dziś tamten turniej z rozrzewnieniem wspominają obcokrajowcy.
– Gdy rozmawiam z kimś na temat tamtego turnieju, wszyscy mówią "takiego Euro nigdy w historii nie było". O pozytywnym wpływie na nasze życie nie muszę mówić – wystarczy się przejechać autostradą, udać na dworzec czy lotnisko, pójść na stadion – mówi nam były szef PZPN.
Wielki wysiłek modernizacyjny
Właśnie budowa stadionów, autostrad, czy rozbudowa lotnisk była największym wyzwaniem do ogarnięcia przed startem turnieju. Mieliśmy na to pięć lat. Z wyliczeń ekonomistów Erste Group Research wynika, że wszystkie inwestycje związane z Euro 2012 kosztowały ponad 85 mld zł, czyli ok. 5 proc. naszego PKB.
Ciężar wydatków inwestycyjnych związanych z organizacją Euro 2012 w największym stopniu spadł na budżet państwa (35 proc. kosztów). Jedną piątą inwestycji sfinansowały natomiast samorządy. Największy ciężar spadł tu na miasta, które były gospodarzami turnieju, czyli: Warszawę, Gdańsk, Poznań i Wrocław, gdzie zbudowano nowe stadiony, rozbudowano porty lotnicze czy wyremontowano dworce kolejowe.
Gdy wybrzmiał ostatni gwizdek na Euro 2012 (Hiszpanie rozgromili Włochów, wygrywając 4:0), nawet osoby niespecjalnie interesujące się piłką nożną odczuwały żal, że turniej się kończy. Na fali tamtego entuzjazmu pojawiły się głosy, że skoro dysponujemy już niezbędną infrastrukturą, powinniśmy za jakiś czas ponownie ubiegać się o organizację turnieju.
Euro 2036 w Polsce?
Czy jest na to szansa? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do PZPN.
Organizacja przypomina, że mamy już bogate bogate doświadczenie w organizacji dużych wydarzeń piłkarskich UEFA i FIFA. Poza Euro 2012 wskazano: finał Ligi Europy UEFA 2015, UEFA EURO U-21 2017, FIFA WORLD CUP U-20 2019 czy finał Ligi Europy UEFA 2021. W połowie sierpnia tego roku Polska będzie natomiast gospodarzem meczu o Superpuchar UEFA, w którym na PGE Narodowym w Warszawie zmierzy się zwycięzca Liga Mistrzów, Real Madryt z triumfatorem Ligi Europy – Atalantą BC. Z kolei w roku przyszłym w Polsce odbędą się: finał Ligi Konferencji UEFA (Wrocław) oraz Mistrzostwa Europy UEFA Kobiet do lat 19., a w roku 2026 będziemy gospodarzem Mistrzostw Świata FIFA Kobiet do lat 20.
– To z pewnością wielki sukces polskiej federacji. Organizacja takich wydarzeń jest jednym z celów, które PZPN konsekwentnie realizuje i które będzie chciał realizować w przyszłości. To bowiem świetna reklama federacji, a także całego naszego kraju – podkreśla biuro prasowe PZPN.
Co z Euro w Polsce? PZPN przypomina, że na kolejne dwa turnieje gospodarze są już wybrani – w 2028 roku organizatorem będą Wielka Brytania i Irlandia, zaś cztery lata później nasz konkurent sprzed lat, czyli Włochy (zorganizują Euro 2032 wraz z Turcją). Najbliższym możliwym terminem organizacji ewentualnego Euro w Polsce jest zatem rok 2036. Związek nie wyklucza, że o to zawalczy.
– Nie wykluczamy, że PZPN podejmie starania na rzecz uzyskania praw do organizacji lub współorganizacji mistrzostw Europy w roku 2036, lub 2040 – deklaruje w komentarzu dla „Wprost" organizacja.
Orędownikiem ponownego ubiegania się o Euro jest były szef PZPN. Michał Listkiewicz przyznaje jednak, że o wygraną może być ciężko.
– Chętnych jest wielu. Nie wszyscy zdają sobie spraw, ale nasz sukces ośmielił innych do ubiegania się o organizację turnieju. Kiedyś wydawało się, że takie mistrzostwa może zorganizować tylko kilka państw, tych wielkich, które mają wszystko przygotowane. Przykład Polski i Ukrainy pokazał, że również te mniejsze, jeśli się sprężą, są w stanie coś takiego zrobić – mówi były prezes PZPN. – Łatwo nie będzie, ale powinniśmy raz jeszcze pokusić się o organizację Euro – podsumowuje Listkiewicz.
Czytaj też:
„Będą wyniki, będziemy rozmawiać o pieniądzach". Były szef PZPN odsłania kulisy rozmówCzytaj też:
UEFA nie ma litości dla Polski. PZPN musi zapłacić za występki podczas Euro