Rynki w strachu przed recesją. USA i UE mają inną taktykę walki z inflacją

Rynki w strachu przed recesją. USA i UE mają inną taktykę walki z inflacją

Wall Street
Wall Street Źródło:Shutterstock / oneinchpunch
Inwestorzy coraz bardziej boją się recesji w Stanach Zjednoczonych. Rezerwa Federalna szykuje się na kolejną podwyżkę stóp procentowych.

W USA szybkie podwyżki stóp procentowych grożą zdławieniem popytu. Rezerwa Federalna uruchomiła dość szybki proces zacieśniania polityki monetarnej. Ostatnio zobaczyliśmy ruch o 50 pb. Dalsze działanie na kolejnych posiedzeniach jest niemalże pewne. Na koniec roku górny przedział stopy funduszy federalnych może nawet wynieść 3,5 proc. Europa nie obawia się restrykcyjnego podejścia EBC. Tutaj występuje inny problem.

Rynek boi się recesji w USA

Rynek w tym momencie zaczyna obawiać się, że zdecydowane działanie Fed-u stłumi popyt i wywoła recesję. Z kolei w Europie ryzyko mocnego spowolnienia koniunktury w wyniku działań EBC w tym momencie jest mniejsze, bo Rada Prezesów jest mało zdecydowana. Większym zmartwieniem jest nadal zagrożenie energetyczne i nieodbudowane łańcuchy dostaw.

Gospodarka amerykańska prawdopodobnie odczuje skutki działań Rezerwy Federalnej z klasycznym opóźnieniem. To czy faktycznie dojdzie do głębokiej recesji w dużej mierze zależy od tego jak mocno Fed wyjdzie powyżej neutralnej stopy dla cyklu koniunkturalnego. Oczywiście istnieje szansa na uniknięcie recesji, jednak prawdopodobieństwo pogorszenia danych dla gospodarki jest bardzo wysokie.

Europejski Bank Centralny nadal bardzo ostrożny

W Europie zwrot w polityce monetarnej będzie bardziej umiarkowany niż w USA. EBC nadal kupuje netto nowe obligacje, a jego stopa depozytowa wciąż wskazuje wartość -0,5 proc. Pierwsza podwyżka oczekiwana jest w lipcu, jednak dalsze działania nie są finalnie przesądzone. Podejrzewam, że instytucja nadal będzie wykazywała się niezdecydowaniem. W strefie euro nie ma jak na razie problemu dynamicznie rosnących płac, co stanowi jeden z argumentów obozu gołębi w Radzie Prezesów.

W Europie przedsiębiorstwa nadal będą borykać się z innym problemem, a mianowicie z niedoborem produktów produkcji oraz siły roboczej. Według badania przeprowadzonego przez instytut Ifo, 75 proc. niemieckich przedsiębiorstw przemysłowych skarży się, że ich produkcję hamuje brak półproduktów, a nieco mniej niż 40 proc. uważa, że ogranicza je brak personelu. Według danych zaległości w realizacji zamówień są wyższe niż nawet w latach 60., które charakteryzowały się jeszcze częściowo boomem odbudowy.

Azja kontynuuje politykę „zero-covid”

Co prawda na Zachodzie pandemia ustąpiła, a kraje w dużej mierze zniosły ograniczenia. Problemem jest to, że chińskie władze trzymają się konsekwentnie swojej polityki „zero-covid”, wprowadzając lockdown w całych miastach przy pierwszych oznakach nowych zakażeń. Polityka ta najprawdopodobniej nie ulegnie zmianie przynajmniej do końca roku. Dostawy z Chin dla niemieckiego przemysłu zostaną na razie wstrzymane. W konsekwencji niemiecki PKB może w poszczególnych kwartałach spadać, zwłaszcza po zakończeniu ożywienia w sektorze usług wywołanego złagodzeniem ograniczeń związanych z pandemią.

Czytaj też:
Polska dostanie o 42 mln euro mniej. KE odcina finanse za niezapłacone kary

Źródło: TMS Brokers / Łukasz Zembik