„Praca za grosze”? Nie ma chętnych. Firmy liczą na pracowników ze Wschodu

„Praca za grosze”? Nie ma chętnych. Firmy liczą na pracowników ze Wschodu

Oferty pracy
Oferty pracy Źródło:WPROST.pl
Impas na rynku pracy w handlu i usługach trwa. Pracodawcy szukają pracowników, ale oferują bardzo niskie kwoty. Na takie ogłoszenie odpowiadają tylko nieliczni. Firmy czekają miesiącami, wybawieniem z kłopotliwej sytuacji są dla nich pracownicy ze Wschodu.

Popularna galeria handlowa w Warszawie. W sobotnie przedpołudnie tysiące osób wybrało się na zakupy. Uwagę konsumentów przyciągają liczne oferty pracy wywieszone na witrynach zarówno sklepów, jak i usług. Średnio co trzecia firma szuka pracownika, w usługach ogłoszenia ma nawet co drugi pracodawca. Podobne obrazki można spotkać w innych stołecznych galeriach. W niektórych salonach ogłoszenia znajdują się nie tylko przy drzwiach, ale niemal na każdej wolnej szybie.

Oferty pracy. Firmy szukają pracowników

Lista ofert pracy wywieszonych na witrynach jest bardzo długa. „Zatrudnimy doradcę klienta. Informacja w salonie”, „Uwaga! Poszukujemy manikiurzystki”, „Zatrudnię do pracy w pralni”, „Pracuj z nami. Dołącz do zespołu na stanowisku sprzedawca”, „Szukamy właśnie ciebie! Pracownik sklepu”, „Chcesz tu pracować? Poszukujemy pracowników sklepu. Zapraszamy” – to tylko kilka z wielu ogłoszeń, które mają pomóc przedsiębiorcom w znalezieniu odpowiednich kandydatów.

W wielu miejscach nie ma nawet wzmianki o konieczności wysłania CV. Podany jest numer telefonu do właściciela lub zaproszenie do bezpośredniego kontaktu w sklepie. Redakcja Wprost.pl sprawdziła, co oferują pracodawcy w galeriach handlowych. Ogłoszenia niewiele się od siebie różnią. Większość firm zapewnia:

  • stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę,
  • elastyczny grafik pracy,
  • przyjazną atmosferę pracy,
  • odpowiednie szkolenie wprowadzające,
  • zdobycie doświadczenia w firmie,
  • możliwość awansu,
  • atrakcyjne wynagrodzenie.

Ogłoszenia o pracę. Firmy nie chcą podawać niskich kwot wynagrodzeń

Sprawdziliśmy, co kryje się pod ostatnim sloganem, gdyż przedsiębiorcy unikają podawania kwoty wynagrodzenia w ogłoszeniach. Czynią tak z kilku powodów. Po pierwsze niska kwota zniechęca większość kandydatów nawet do krótkiej rozmowy. Po drugie chcą uniknąć uszczypliwych uwag zarówno ze strony osób poszukujących pracy, jak i ze strony konsumentów.

Wynagrodzenia ujawniają nieliczni pracodawcy. Jedna z firm podaje kwotę 5 tys. zł brutto, druga 4,5 tys. zł brutto. Pracownicy przyznają, że nie ma dnia, aby ktoś z ironią nie komentował oferowanego wynagrodzenia. „Zatrudniacie ludzi za miskę ryżu?” – dopytywał mężczyzna w średnim wieku, który wraz z żoną i dziećmi robił zakupy w sklepie. Niektórzy klienci nie kryli oburzenia, że taka firma oferuje tak niskie pensje swoim pracownikom. Inni zatrzymywali się przed ogłoszeniem na witrynie, by zrobić sobie zdjęcie kwoty wynagrodzenia. Następnie zamieszczali zdjęcia w mediach społecznościowych.

Firmy stawiają wymagania wobec nielicznych kandydatów

Na tym jednak nie koniec. Niektóre sklepy stawiają wiele pytań przed kandydatami. Pracodawcy chcą wiedzieć m.in.: czy potencjalny pracownik lubi i chce sprzedawać, a klientów zawsze stawia na pierwszym miejscu, zapewniając im niezapomnianą obsługę? Trzeba być też ambitnym i chcieć rozwijać swoją karierę, a w pracy dawać z siebie to, co najlepsze.

Pracodawcy, którzy oferują zatrudnienie za 5 tys. zł brutto, mają nie lada problem z zapełnieniem wakatów. Wielu z nich przyznaje, że miesiącami szukają pracowników, a na ich oferty odpowiadają nieliczni. Wybawieniem dla nich są najczęściej pracownicy z Ukrainy bądź z krajów azjatyckich, na których coraz częściej liczą przedsiębiorcy. W tym drugim przypadku na przeszkodzie pracy zwłaszcza w handlu stoi słaba znajomość języka polskiego.

Takie wynagrodzenie wystarczy na podstawowe opłaty

Kilkakrotnie na łamach Wprost.pl opisywaliśmy sytuacje, gdzie firmy szukają pracowników, oferując im niskie lub najniższe możliwe wynagrodzenia. Takie oferty zatrudnienia odrzucają nawet studenci, którzy twierdzą, że to stanowczo za mało. Podobnego zdania są eksperci od rynku pracy. Jak przekonują, w dużych miastach koszty funkcjonowania są na tyle duże, że kwoty wynagrodzeń na poziomie 4,5 – 5 tys. zł brutto wystarczą jedynie na podstawowe wydatki, czyli opłaty za mieszkanie i żywność. Poza tym pracowników nie będzie już stać na żadne inne wydatki.

O niskich lub minimalnych wynagrodzeniach za pracę dyskutuje w sieci wiele osób. Najczęściej odrzucają słabo płatne oferty i namawiają do tego inne osoby. Internauci twierdzą, że stawka minimalna powinna być taka, by mogli przeżyć do pierwszego. Ich zdaniem pracę za 5 tys. zł brutto może przyjąć osoba, która mieszka z rodzicami lub para, która wynajmuje pokój.

Część osób przyznaje, że byłaby gotowa przyjąć ofertę pracy, ale za średnie krajowe wynagrodzenie, które regularnie publikuje GUS — w maju wynosiło ponad 7,5 tys. zł brutto. „Duże miasta rządzą się swoimi stawkami. Niska pensja nie zapewni ci utrzymania” – twierdzą zgodnie pracownicy.

Czytaj też:
Te branże najczęściej rekrutują pracowników. Dwa sektory zdominowały rynek
Czytaj też:
Oni zarabiają najwięcej w Polsce. Wbrew pozorom nie chodzi o informatyków