Jak twierdzi gazeta, ministerstwo biznesu w przyszłym tygodniu opublikuje rekomendacje dotyczące warunków pracy w siedmiu typach miejsc pracy po złagodzeniu ograniczeń wprowadzonych w celu zatrzymania epidemii koronawirusa. Rekomendacje te powstały po konsultacjach z przywódcami związków zawodowych oraz szefami firm.
W pierwszej kolejności wznowić działalność będą mogły sklepy inne niż z żywnością i niezbędnymi artykułami (te nie zostały zamknięte), fabryki i magazyny. Natomiast w przypadku biur zalecenie będzie, by pozostały one zamknięte dłużej, a nawet gdy zostaną otwarte, miałyby pracować w systemie zmianowym – z dwoma zespołami pracującymi co drugi tydzień. Rząd jednak nie chce całkowitego ich pozostawania w systemie pracy zdalnej, bo obawia się, że gdyby pracownicy pozostawali cały czas w domu, to wzrosłoby ryzyko przemocy domowej.
„FT” podaje również, że inne zalecenia dotyczyć mają m.in. szerszych przejść na placach budowy oraz stosowania środków ochrony osobistej w niektórych fabrykach. Stołówki pozostaną zamknięte, chyba że będą w stanie utrzymać dystansowanie społeczne, natomiast palacze będą musieli zachowywać odległość w przeznaczonych dla nich strefach.
W zaleceniach ma być także sugestia, by przerwy obiadowe zostały rozłożone na cały dzień, by uniknąć gromadzenia się ludzi w grupach.
Fabryki, biura i sklepy będą musiały oferować środki do odkażania rąk. Ma być także zalecenie dla wszystkich ludzi, by rozważyli używanie maseczek na twarz w czasie podróży do i z pracy oraz w zatłoczonych miejscach, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa poprzez kaszel i kichanie. Gdy pracę wznowią pozostałe sklepy, mają stosować takie praktyki, jakie obecnie są w supermarketach, tzn. klienci będą ustawiali się w kolejkach na zewnątrz w pewnej odległości od siebie, zaś specjalni pracownicy obsługi będą regulować ruch w sklepach, aby nie było jednocześnie zbyt dużo osób wewnątrz.
Jak pisze ponadto „FT”, nie należy się spodziewać szybkiego wznowienia w Wielkiej Brytanii normalnej działalności przez puby, bary i restauracje.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
Czytaj też:
Koronawirus i „moda biurowa”. Co dalej z garniturami, garsonkami i koszulami?