Jak podaje "Rzeczpospolita", w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku do Polski wjechało 600 razy więcej ukraińskiej pszenicy, niż rok wcześniej. Nie wiadomo, czy w tych danych zawarte jest tzw. zboże techniczne, czyli nienadające się do spożycia. Dla porównania wzrosty eksportu w poprzednich latach był dużo mniejszy. W latach 2021-2022 niespełna trzykrotny.
Blokada zboża z Ukrainy
Obecnie bezpośredni import z Ukrainy do Polski jest niemożliwy. Obowiązuje bowiem unijny zakaz, wprowadzony w celu walki z kryzysem na lokalnych rynkach, które zostały zakłócone przez import tanich produktów rolnych zza naszej wschodniej granicy.
Zakaz obejmuje nie tylko Polskę, ale także inne kraje przyfrontowe, które ucierpiały w wyniku nadmiernego eksportu. Chodzi o Bułgarię Węgry, Rumunię i Słowację. Dozwolony jest jedynie tranzyt, dzięki któremu produkty z Ukrainy mogą trafić na inne europejskie rynki.
Czasowy zakaz importu
Rozporządzenie o zakazie importu zboża z Ukrainy Unia wprowadziła na początku maja. Początkowo miało obowiązywać tylko do 5 czerwca, ale w dniu jego wygaśnięcia Komisja Europejska zgodziła się na przedłużenie zakazu importu ukraińskiego zboża do 15 września. Minister rolnictwa Robert Telus podkreślił, że Polska wnioskowała o przedłużenie zakazu do końca roku, ale decyzja KE to dobra informacja, gdyż umożliwia negocjacje w tej sprawie.
— Zakaz wwozu czterech zbóż do pięciu krajów przygranicznych do 15 września to dobra informacja, daje to czas do rozmów i negocjacji ws. dalszego przedłużenia tego zakazu — powiedział szef resortu rolnictwa.
Czytaj też:
Kreml stawia warunek: dopuszczenie rosyjskich banków do systemu SWIFT albo koniec z porozumieniem zbożowymCzytaj też:
Sprzedaż zbóż z dopłatą przedłużona. Telus zdementował też dane Instytut Ekonomiki Rolnictwa