Kolejna podwyżka stóp proc. w Rosji. Inflacja wymyka się spod kontroli

Kolejna podwyżka stóp proc. w Rosji. Inflacja wymyka się spod kontroli

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło:kremlin.ru
Bank Rosji podwyższył stopy procentowe o 200 punktów bazowych, do 15 proc., podnosząc koszty finansowania zewnętrznego już czwarty raz z rzędu. To odpowiedź na słaby rubel, uporczywą inflację i rosnące wydatki budżetowe.

Podwyżka jest znacząca i wyższa, niż przewidywali analitycy. Jak mówiła prezeska rosyjskiego banku centralnego Elvira Nabiulina, rozważano także podwyżkę o 100 lub 150 punktów bazowych. Dodała też, że to może nie być ostatni wzrost stóp procentowych w tym roku.

Wojna kosztuje

Nabiullina powiedziała również, że budżet miał istotny wpływ na piątkową decyzję. Rosja zwiększa wydatki rządowe, pompując pieniądze w sektor obronny, aby zwiększyć produkcję wojskową i ścigać, jak to nazywa, „specjalną operację wojskową” na Ukrainie.

„Zaktualizowane średniookresowe parametry polityki fiskalnej zakładają wolniejszy niż oczekiwano spadek bodźców fiskalnych w nadchodzących latach” – podał bank.

Bank po raz pierwszy przyznał także, że w przyszłym roku może nie udać się przywrócić inflacji do celu 4 proc., prognozując inflację na koniec roku 2024 na poziomie 4-4,5 proc.

Podwyżki stóp proc.

Cykl zacieśnienia polityki pieniężnej banku centralnego rozpoczął się latem tego roku, kiedy presja inflacyjna wynikająca z ciasnego rynku pracy, silnego popytu konsumpcyjnego i deficytu budżetowego została spotęgowana przez spadający rubel.

Rosja stopniowo cofnęła nadzwyczajną podwyżkę do 20 proc., którą podjęła w lutym 2022 r., po wysłaniu przez Moskwę swoich wojsk na Ukrainę, co spowodowało szeroko zakrojone sankcje Zachodu. Na początku tego roku stopy procentowe wynosiły zaledwie 7,5 proc.

Bank centralny podał, że inflacja w 2023 r. wyniesie 7,0–7,5 proc. Wcześniej prognozował inflację na koniec roku na poziomie 6,0–7,0 proc. Na dzień 16 października roczna inflacja wynosiła 6,38 proc.

Czytaj też:
Belka: Stan finansów publicznych jest zły, ale nie tragiczny
Czytaj też:
Nie pracują, bo nie chcą. Chińska gospodarka ma nowy problem