Jak się okazuje, kierowcy wiedzą, czego by chcieli. I nie są to dokładnie te rzeczy, które proponują im motoryzacyjne koncerny. Może lepiej by było, gdyby te wsłuchały się bardziej w potrzeby, a nie uznawały, że „wiedzą lepiej”.
Przejdźmy do szczegółów. Kierowcy chcą, by cena samochodu elektrycznego wynosiła (średnio) 130 tys. zł (36 tys. dolarów). Chcą przy tym by ładował się w (średnio) 31 minut. Chcą by miał zasięg 469 km. To warunki wyjścuowe.
Opublikowane przez Castrol nowe badanie powstało na podstawie opinii konsumentów, opiekunów flot oraz liderów przemysłu motoryzacyjnego na całym świecie. Ma na celu zaprezentowanie czynników mających wpływ na decyzje dotyczące zakupu pojazdów elektrycznych.
Szacuje się, że rynek pojazdów elektrycznych może być wart 367 miliardów dolarów rocznie do 2025 roku, jeśli zostaną spełnione wszystkie trzy wymienione wyżej warunki. Oprócz tego znaczenie ma m.in. odpowiednia infrastruktura: 70 proc. ankietowanych konsumentów uważa, że większość nowych samochodów będzie miała napęd elektryczny, gdy stacje ładowania będą tak łatwo dostępne jak stacje paliw.
Mandhir Singh, dyrektor generalny Castrol, wyjaśnia: „Badanie przeprowadzone przez Castrol wykazało, że konsumenci mają pozytywne nastawienie do przejścia na samochody elektryczne do 2024 roku, jednak aby to pozytywne nastawienie przełożyło się na decyzje dotyczące zakupów, musimy się bardziej zaangażować w ten proces. Trzy warunki wynikające z badania „Przyspieszenie popularyzacji samochodów elektrycznych” jasno wskazują, na czym branża motoryzacyjna powinna się skupić, aby zwiększyć tempo rewolucji elektrycznej”.
Badanie Castrol oparto się na ośmiu kluczowych rynkach pojazdów elektrycznych na świecie (Chiny, Francja, Niemcy, Indie, Japonia, Norwegia, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone). Analizuje ono pięć kluczowych wyzwań, z którymi należy się zmierzyć, aby wspierać dalszy rozwój rynku samochodów elektrycznych. Wyjaśnia ponadto różnice priorytetów konsumentów i opiekunów flot.
Z badania wynika, że kierowcy rozważają zakup samochodu elektrycznego do 2024 roku. Niemal dwie trzecie (61 proc.) badanych osób mówi jednak, że woli „poczekać i zobaczyć, jak sytuacja się rozwinie”. Z kolei ponad połowa (54 proc.) opiekunów flot mówi, że czekają, aż konkurencja przejdzie na samochody elektryczne, zanim podejmą decyzję.
Cena jest bardzo ważna
Cena jest głównym czynnikiem wpływającym na tempo popularyzacji samochodów elektrycznych. 63 proc. badanych twierdzi, że zakup samochodu elektrycznego przekracza obecnie ich budżet. Badania dowiodły, że błędne wyobrażenia na temat kosztów konserwacji mogą powstrzymywać konsumentów przed przejściem na samochód elektryczny, ponieważ 65 proc. z nich uważa, że utrzymanie samochodu elektrycznego jest bardziej kosztowne niż pojazdu z silnikiem spalinowym.
Chociaż kwota 130 tys. zł jest punktem krytycznym, biorąc pod uwagę średnią światową, różni się ona w zależności od rynku. Przeciętny japoński konsument jest gotów zapłacić maksymalnie 160 tys. zł, podczas gdy konsument brytyjski nie chce przekraczać 110 tys. zł.
Wymóg krótszego czasu ładowania
Konsumenci uznali czas ładowania za drugą najważniejszą barierę dla popularyzacji samochodów elektrycznych. Średni maksymalny czas ładowania, jaki osoby biorące udział w badaniu uznały za możliwy do zaakceptowania, wynosi 31 minut. Dwóch na trzech konsumentów uważa, że pojazdy elektryczne będą dominować na drogach tylko, gdy ich naładowanie będzie zajmowało w przybliżeniu tyle samo czasu, co napełnienie zbiornika paliwem w przypadku pojazdów spalinowych.
Czy zasięg pojazdu będzie wystarczający?
Zasięg jest trzecim co do ważności czynnikiem dla konsumentów. Trzy z pięciu badanych osób obawiają się, że może to być istotną przeszkodą w popularyzacji samochodów elektrycznych. Przeciętny kierowca oczekuje, że po jednym ładowaniu będzie mógł pokonać 469 km, czyli w przybliżeniu odległość z Londynu do Paryża. Jest to zaledwie 72 km więcej, niż specjaliści z branży samochodów elektrycznych mogą zaoferować już teraz (zgodnie z odpowiedziami, jakich udzielili w ankiecie). Dwóch na trzech konsumentów biorących udział w badaniu korzysta jednak z samochodugłównie podczas dojazdów do pracy lub na krótkich trasach. Może to oznaczać, że właśnie „niepokój dotyczący zasięgu” sprawia, iż preferują oni pojazdy mogące pokonać znaczną odległość na jednym ładowaniu.
Mandhir Singh, dyrektor generalny Castrol, komentuje: „Branża motoryzacyjna już pokazała, jak wiele może osiągnąć. Punkt wyjścia jest już dobry – technologie stosowane w samochodach elektrycznych są stale udoskonalane. Zmniejszenie kosztów i czasu ładowania pojazdów elektrycznych przy jednoczesnym zwiększeniu zasięgu, infrastruktury i oferty pojazdów będzie mieć decydujące znaczenie dla przekonania konsumentów do zmiany”.
Czytaj też:
Tak wygląda całkiem nowa Skoda. Takiego auta Czesi jeszcze nie mieli