Polaków nie stać nawet na klitki. Małe mieszkania kosztują prawie 1 mln zł

Polaków nie stać nawet na klitki. Małe mieszkania kosztują prawie 1 mln zł

Pomysłowe rozwiązania do małego mieszkania, projekt Studio Reaktor
Pomysłowe rozwiązania do małego mieszkania, projekt Studio Reaktor Źródło:Michaela Kociánová, tacofoti.cz
Szybujące ceny mieszkań w największych polskich miastach sprawiły, że większość kupujących marzy o kawalerce lub niewielkim mieszkaniu dwupokojowym. Wiele osób przyznaje wprost, że nie stać ich nawet na klitki. Aby spełnić swoje marzenia, potencjalni klienci rezerwują plany mieszkań lub szukają tańszych nieruchomości w sąsiednich miejscowościach.

„Rozpoczynamy nową inwestycję. Przyjmujemy zapisy na mieszkania” – w taki sposób zachęca jedna z firm deweloperskich do zakupu nieruchomości w jej inwestycji. Na odzew kupujących nie trzeba było długo czekać. Jeszcze zanim została wbita pierwsza łopata pod budowę budynku, lista była już w znacznej części zapełniona. „W pierwszej kolejności klienci rezerwowali kawalerki i niewielkie mieszkania dwupokojowe” — zaznaczają handlowcy.

Rynek nieruchomości. Oferta przebrana zanim ruszyły prace budowlane

Obecnie, gdy zakończono zbrojenie płyty fundamentowej i trwa betonowanie z podziałem na działki robocze, w ofercie sprzedaży zostały tylko największe mieszkania. „Wiele osób rezerwuje zakup mieszkania już nie na etapie budowy czy dziury w ziemi, ale w czasie powstawania ich planów” — dodają.

Klienci twierdzą, że decydując się na takie rozwiązanie, zapłacą mniej, bo mają gwarancję zakupu mieszkania, zanim firmy deweloperskie znowu podniosą ceny apartamentów. Inną kwestią pozostaje fakt, że na zarezerwowane dziś klitki, za kilka lat otrzymają klucze do ich lokali.

Bezpieczny kredyt 2 proc. Popyt przewyższa podaż

Taka sytuacja to pokłosie chaosu, jaki ma miejsce na rynku nieruchomości od lipca tego roku, gdy zaczął działać rządowy program „Bezpieczny Kredyt 2 proc”. Oferta skierowana do młodych ludzi miała im pomóc spełnić marzenia o własnym „M”. Zainteresowanie programem było tak duże, że mieszkania sprzedawały się niczym świeże bułki.

Olbrzymi popyt na mieszkania znacznie przewyższał podaż. Z tego powodu ceny mieszkań w największych polskich miastach szybowały w górę z miesiąca na miesiąc. Najlepiej widać to w raportach analityków, gdyż ceny mieszkań sprzed kilku tygodni szybko stawały się nieaktualne. W zależności od miasta do poprzedniej ceny metra kwadratowego mieszkania trzeba dodać od kilkuset złotych do nawet 1 tys. zł. Tak było w lipcu, sierpniu, czy we wrześniu.

Rynek nieruchomości. Ceny mieszkań wzrosły skokowo

Z danych firm analitycznych wynika, że średnie ceny mieszkań w stolicy w ofercie deweloperów od grudnia ubiegłego roku do października tego roku wzrosły o 18 proc. Różnicę widać też w Krakowie, gdzie za apartamenty trzeba zapłacić o 23 proc. więcej oraz w Gdańsku, Sopocie i Gdyni, gdzie ceny są wyższe o 21 proc.

Obecnie w Warszawie średnia cena metra kwadratowego mieszkania przekroczyła już 16 tys. zł, w stolicy Małopolski wynosi ponad 15 tys. zł za mkw., a w Trójmieście przekroczyła pułap 14 tys. zł. Faktyczny stan zaniżają ceny w ościennych dzielnicach, takich jak Białołęka czy Ursus. W prestiżowych lokalizacjach za metr kwadratowy mieszkania trzeba zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Kawalerki w prestiżowych dzielnicach kosztują krocie

Najlepszym tego przykładem jest planowana inwestycja w stołecznym Śródmieściu. Chociaż budowa jeszcze się nie rozpoczęła, to wiele osób już dopytuje o najtańsze apartamenty. Za najmniejszą kawalerkę trzeba zapłacić nieco powyżej 1 miliona złotych, czyli 35 tys. zł za mkw. O większe mieszkania pytają nieliczni. Podobnie wyglądają ceny nieruchomości w kilku innych dzielnicach Warszawy.

W ukończonej już inwestycji na warszawskiej Ochocie najniższa cena za dwupokojowe mieszkanie wynosi 23,9 tys. zł za mkw. Za inne mieszkanie o podobnym metrażu trzeba zapłacić 25,9 tys. zł za mkw., lub 26,9 tys. zł za mkw. Najdroższy apartament na czwartym piętrze, ale wykończony pod klucz, można nabyć za 35,9 tys. zł za mkw., o czym pisaliśmy niedawno na łamach Wprost.pl.

Klienci szukali mieszkań, a ceny szybowały w górę

Potencjalni klienci opisują w mediach społecznościowych, jak planowali nabyć mieszkania, a z miesiąca na miesiąc, ceny lokali zmieniały się o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wielu internautów zaznacza, że nie stać ich na zakup własnego „M”, a „Bezpieczny kredyt 2 proc”. zamiast pomóc w nabyciu mieszkania, zrobił im niedźwiedzią przysługę. Inni przyznają, że musieli przełknąć gorycz drożyzny i zmienić swoje wcześniejsze plany.

„Miał być apartament na Mokotowie, a będzie na Białołęce” – napisał jeden z internautów. „Nie mogę kupić nawet kawalerki na Woli. Zostają już tylko obrzeża miasta lub sąsiednie miejscowości” – dodał drugi. Kolejne opisy nie napawają optymizmem. Wiele osób przyznaje wprost, że nie stać ich nawet na niewielkie mieszkanie w Warszawie, a jedynym rozwiązaniem są ościenne dzielnice lub inne miasteczka.

Deweloper wybuduje zagłębie mikrokawalerek. „Szybko znajdą nabywców”

„Szukałem niewielkiej kawalerki. Znalazłem najmniejszą, jaka była, kosztowała 650 tys. zł. Gdy negocjowałem kredyt, jej cena skoczyła do 850 tys. zł. Nie stać mnie nawet na małe mieszkanie w Warszawie, więc szukam tańszej nieruchomości w innej podwarszawskiej miejscowości” – twierdzi jeden z internautów.

„Zainteresowanie małymi mieszkaniami jest tak bardzo duże” — twierdzą handlowcy. Kilka dni temu w jednej z podwarszawskich miejscowości przedstawiono plan nowej inwestycji, w której znajdą się mikrokawalerki, o czym informowaliśmy na naszych łamach. Najmniejsze mieszkania będą miały powierzchnię od 17 mkw. Deweloper spieszy się z projektem, gdyż na wiosnę przyszłego roku wejdą w życie nowe przepisy. Ustawa o patodeweloperce będzie miała znaczny wpływ na rynek nieruchomości, ale zdaniem ekspertów, wiele z tych lokali znajdzie nabywców, zanim rozpoczną się prace budowlane.

Czytaj też:
Polacy znów zaciągają kredyty. Gigantyczne wzrosty na rynku
Czytaj też:
Sprzedaż mieszkań hamuje? Deweloperzy ogłaszają liczne promocje